Prolog

3.1K 121 14
                                    

Ładna kasztanowłosa kobieta, weszła do salonu, gdzie jej mąż bawił się z ich synkiem.
Nie mogła się nie uśmiechnąć, kiedy zobaczyła jak James wyczarowywuje białe obłoczki, które Harry próbował złapać.

- Lily? Alyssa jeszcze nie wróciła? - zapytał mężczyzna.

- Nie, kochanie. Ale nie martw się, przyjdzie. Jest przecież u swojej przyjaciółki, która mieszka niedaleko nas.

- Racja, niepotrzebnie się martwię. - kobieta podeszła do swojego męża i położyła mu rękę na ramieniu.

- Nie prawda, James. Ty się martwisz bo to Twoja córka.To zrozumiałe. Uśmiechnął się na jej słowa. Czym sobie zasłużył na taką kobietę? Nagle usłyszeli dźwięk przekręcanego zamka w drzwiach. Najpierw pomyśleli że to ich córka, i weszli do holu aby się z nią przywitać. Ale nie zobaczyli tam swojej córki, tylko JEGO. Zobaczyli tam Voldemorta.
James nie tracąc czasu krzyknął do swojej żony:

- Lily, bierz Harrego i uciekaj!
To on! Idź! Ja go zatrzymam... -
usłyszał jak jego żona wybiega po schodach na górę a on został sam na sam z tym potworem. Voldemort zaśmiał się szyderczo
i wycelował różdżką w mężczyznę.

- Avada Kedavra!
I James Potter padł martwy na ziemię.
Czarny Pan obszedł jego ciało i spokojnie skierował się na górę.
Słyszał jak Lily Potter próbuje się zabarykadować co utwierdziło go w przekonaniu że nie ma przy sobie różdżki. Kiedy stanął wreszcie przed pokojem gdzie przebywała ona i jej dzieciak, otworzył drzwi i kopnął jakieś krzesło i pudła. Ona stała tam, z dzieckiem w ramionach. Na jego widok włożyła dziecko do stojącego za nią łóżeczka i rozłożyła szeroko ramiona, jakby to mogło pomóc, jakby zasłaniając dziecko, miała nadzieję, że to ona zostanie wybrana zamiast niego...

- Nie Harry, błagam, tylko nie Harry!

- Odsuń się, głupia... odsuń się, i to już!

- Nie Harry, błagam weź mnie, zabij mnie, zamiast niego...

- To ostatnie ostrzeżenie...

- Nie Harry! Błagam... zlituj się, zlituj... Nie Harry! Nie Harry!
Błagam... zrobię wszystko!

- Odsuń się...odsuń się, dziewczyno!

Na początku chciał ją odsunąć siłą, ale rozmyślił się. Rozsądniej będzie zabić całą ich rodzinę...
Rozbłysnęło zielone światło, a Lily Potter padła martwa na podłogę, tak jak jej mąż. Zbliżył się do kołyski. Tak... teraz będzie świadkiem śmierci tego jedynego, niewytłumaczalnego zagrożenia, jakie stanowi to dziecko.
Ale nagle usłyszał kroki. Odwrócił się i zobaczył dziewczynkę, na oko dziesięcioletnią. Miała czarne włosy i brązowe oczy. Takie same jak James Potter. Czyżby to jego córka?

- Zostaw go! Proszę! - krzyknęła.
Ale on znów odwrócił się do kołyski.

- Zostaw mojego brata! On niczym nie zawinił!

Nie słuchał jej, tylko podniósł różdżkę, już... już miał rzucać zaklęcie, ale przed kołyskę wbiegła dziewczyna i próbowała go powstrzymać. Tak samo głupia jak jej matka. Odsunął ją siłą, zajmie się nią później jak zabije jej brata. Skierował różdżkę na chłopca i wymówił zaklęcie.
Ale nagle zapada się w sobie, i rozpływa się w powietrzu.
Słyszy jeszcze krzyk dziewczyny i płacz chłopca.  Po chwili w pokoju, zostaje tylko wciąż płaczące dziecko, i dziewczyna przytulająca się do ciała, swojej zmarłej matki.

Mój młodszy brat, HarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz