•Rozdział dwudziesty piąty•

631 31 5
                                    

~■~■~■~■~
| Odbicie, ucieczka i powrót |

Stonehenge, tego samego wieczora

Wylądowali na samym środku Stonehenge. Od razu w twarz uderzyło ich zimne powietrze od którego szczypały ich policzki. Salazar rzucił na nich zaklęcie ogrzewające, za co Alyssa była mu wdzięczna. Zaczęła rozglądać się po Stonehenge z ciekawością. Pierwszy raz widziała na żywo starożytne kamienie, które - według legend - postawił sam Merlin. Dlatego to miejsce, było święte dla czarodziejów. Taki rodzaj kultu.

- To totalne odludzie! - krzyknął Godryk. Miał rację. Stonehenge otaczały ogromne łąki i pola, i nie było widać ich końca. Dodatkowo nigdzie nie było widać ludzi, przez co, słowo "odludzie", idealnie pasowało do tego miejsca. Czarnowłosa westchnęła z irytacją, kiedy niebo przecięła ogromna, świetlista błyskawica, a kilka sekund później, nad ich głowami rozległ się głośny grzmot. Chwilę po nim, z ciemnego nieba lunął deszcz.

- Tylko burzy nam do szczęścia brakowało! - zawołała Rowena, pochylając się nad jednym z mokrych kamieni, obrośniętym zielonym mchem. Położyła rękę na kamieniu i mruknęła Chłoszczyść, a kamień zrobił się nieskazitelnie czysty. Przesunęła dłonią, po jego chłodnej i gładkiej powierzchni, i zmarszczyła brwi.
Palcami natrafiła na coś wyrytego, coś co strukturą przypominało literę "R". Kiedy rzuciła Lumos, stało się dla niej jasne, że miała rację. Znalazła ukryte przejście.

- Znalazłam! - krzyknęła do swoich towarzyszy. Od razu do niej podbiegli.

- Czyli jednak Malfoy, miał rację. - przyznał niechętnie Salazar, ale kiedy zobaczył zwycięski wyraz twarzy Alyssy, szybko dodał:

- Ale możliwe, że kiedy wyjdziemy z tunelu, będą tam na nas czekać śmierciożercy.

- Co się nie wydarzy. - odparła stanowczo Alyssa i spojrzywszy na kamień, powiedziała:

- Slytherin. - na ich oczach kamień przesunął się, ukazując ciemny, i wilgotny tunel. Był stary, zaniedbany i obrośnięty bluszczem oraz pajęczynami.

- Wygląda na to, że nikt nie używał tego tunelu, od dobrych kilku lat! Wygląda tak, jakby miał się w każdej chwili zawalić. - stwierdziła Helga.

- To chyba powinniśmy się pośpieszyć. - powiedział Godryk, wchodząc do tunelu. Za jego przykładem, poszła pozostała czwórka. Kiedy tylko wszyscy znaleźli się w tunelu, głaz zasunął się za nimi z głośnym hukiem, pozostawiając ich w całkowitej ciemności.

- Lumos Maxima.- wyszeptała Alyssa, a czubek jej różdżki rozjarzył się jasnym blaskiem. Mogli teraz dokładniej przyjrzeć się tunelowi. Jego kamienne ściany, były brudne i popękane, a sufit był zrobiony z drewna, które z upływem czasu, spróchniało.  Jednymi słowy - tunel wyglądał fatalnie.

- Ruszajmy. - zarządził Godryk, po chwili ciszy. Zaczęli iść długim, i niewiarygodnie zawiłym tunelem. Im dalej się posuwali, tym bardziej tunel stawał się kręty.  Kilka minut później, Godryk gwałtownie stanął w miejscu.

- Jesteśmy na miejscu. - powiedział i z ciężkim westchnięciem odwrócił się do swoich towarzyszy - Najpierw musimy rzucić na siebie zaklęcie Kameleona. Malfoy, mówił że roi się tutaj od śmierciożerców, więc lepiej nie ryzykować że nas złapią. - pozostali kiwnęli głowami i rzucili na siebie zaklęcie.

- Świetnie. Teraz omówmy plan działania. Z racji tego, że Riddle Manor jest niewiarygodnie  wielkie i długie, a mamy bardzo mało czasu, musimy niestety się rozdzielić.

- To niebezpieczne. - zauważyła Helga.

- Wobec tego pójdę sama. - odezwała się Alyssa.

- Nie ma mowy! - krzyknął Salazar.

Mój młodszy brat, HarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz