•Rozdział dziewiętnasty•

1K 47 17
                                    

~■~■~■~■~

| Mecz Quidditcha |

- Iiii , ruszyli , drodzy państwo! Salt przejmuje kafla...leci do bramki Gryfonów...strzela...GOL DLA ŚLIZGONÓW!!! - na trybunach wybuchły okrzyki i oklaski. Mecz pomiędzy Gryfonami a Ślizgonami  trwał w najlepsze. Alyssa wraz z Caterine , siedziały w trybunach Slytherinu.

- TAK!!! ŚWIETNIE!!! - wrzeszczały.

- O nie Gryfoni , mają kafla...Star zbliża się do bramek Ślizgonów...jest coraz bliżej...Graham , szykuj się...TAK!!! OBRONIŁ!!!

Po dwudziestu minutach Ślizgoni prowadzili już cztedziestoma punktami. Nagle szukający Ślizgonów  zobaczył znicz. Szukający Gryfonów też go zauważył bo ruszył w pościg za Ślizgonem. Wszyscy ludzie na trybunach i na boisku zatrzymali się i z zapartym tchem oglądali ten pościg. Nikt więc nie zauważył dwóch tłuczków które zaczęły lecieć prosto na trybuny Slytherinu a dokładniej...prosto na Alyssę.
Alyssa która również z zapartym tchem oglądała pościg dwóch szukających ,poczuła ból na całym ciele , usłyszała trzask łamanych kości i krzyki.

- Na Slazara , Alyssa! - Caterine była przestraszona. Jej przyjaciółka leżała na podłodze ze złamanymi kościami , a z tyłu jej głowy sączył się strumyczek krwi.

- Na co tak się gapicie?! Zawołajcie profesora Snape i panią Pomfrey! - krzyknęła Cat , a sama delikatnie  położyła dłoń na dłoni Alyssy i powiedziała:

- Alyssa , spokojnie za chwilę przyjdzie tutaj profesor Snape i pani Pomfrey. - powiedziała łagodnie.

- Boli...Bardzo - szepnęła cicho Alyssa.

- Wiem że boli , ale wytrzymaj jeszcze trochę. - w tej samej chwili obok Alyssy i Caterine pojawili się nauczyciele , pielęgniarka i dyrektor.

- Na Boga , co się jej stało? - spytała  przerażona McGonagall.

- Dwa tłuczki jakimś cudem wleciały na trybuny i pomknęły w kierunku Alyssy.

Nauczyciele  spojrzeli po sobie.

- Jest Pani pewna? 

- Tak.

- No cóż zbadamy tą sprawę , ale teraz zdrowie panny Potter jest najważniejsze. Poppy , Severusie przenieście Alyssę do Skrzydła Szpitalnego. Mecz zostanie odwołany. Ach , panno Spavento może pani iść razem z profesorem Snapem i panią Pomfrey. - powiedział dyrektor.

~■~■~■~■~

W tym samym czasie , Zakazany Las

- Zawiodłem się na tobie , Glizdogonie...

- W-wybacz mi P-panie...

-  Miałeś zabić pannę Potter a nie ją tylko uszkodzić.

- A-ale  P-panie...jest n-nadzieja że Potter n-nie przeżyje!

- Nadzieja , Glizdogonie , jest dla głupców. Dla mnie liczy się skutek.
Oj , tak Glizdogonie zniszczyłeś nasz plan i zawiodłeś mnie , ale na szczęście
możesz to wszystko naprawić.

- D-dziękuję P-panie. J-Jesteś b-bardzo ł-łaskawy.

- Taak...znaj moją łaskę...

~■~■~■~■~

Skrzydło Szpitalne

- Uszkodzone żebra , zwichnięta  prawa kostka , złamana lewa ręka , lekki wstrząs mózgu , porachatane plecy , duża utrata krwi... Merlinie , dziewczyna ma pecha...- westchnęła zmęczona pielęgniarka.

- Albo szczęście. Większość ludzi po takim czymś byłaby martwa. A ona jest jak najbardziej żywa. - powiedział równie zmęczony Severus. Nagle otworzyły się drzwi , i do Skrzydła Szpitalnego weszli nauczyciele , dyrektor i Caterine.

- Jak się czuje Alyssa? Czy wszystko poszło dobrze? Coś ją boli? - panna Spavento zasypała pytaniami pielęgniarkę i swojego opiekuna domu.

- Jej stan jest stabilny , nastawiliśmy wszystkie kości , wyleczyliśmy rany , ale niestety panna Potter straciła dużo krwi i jej organizm jest bardzo osłabiony. Sugeruję ,  aby przez pięć dni została w Skrzydle Szpitalnym do czasu aż jej organizm się zregeneruje.  - powiedział Severus.

- A czy mogę się z nią zobaczyć? - zapytała Caterine z nadzieją.

- Panna Potter teraz śpi więc radzę jej nie przeszkadzać. Może pani przyjść tutaj jutro , z samego rana. A teraz niech pani pójdzie do swojego dormitorium. - powiedział stanowczo profesor Snape. Caterine opuściła Skrzydło Szpitalne , mówiąc
uprzednio " Do widzenia". Kiedy drzwi się za nią zamknęły , pielęgniarka spojrzała na nauczycieli i dyrektora.

- Złapaliście tego kto to zrobił?

- Niestety nie. Żaden z uczniów tego nie zrobił , musiałby być bardzo potężny żeby kontrolować te tłuczki.
A zresztą uważam że zrobił to ktoś z zewnątrz. Trzeba przeszukać jeszcze każdy zakamarek Zakazanego Lasu , popytać ludzi z Hogsmade , czy nie widzieli kogoś kogo nigdy w miasteczku nie widziano ; kogoś podejrzanego. Tą robotę zostawiam tobie Severusie a Zakazanym Lasem zajmnie się Hagrid. Nie możemy dopuścić aby ta sytuacja się powtórzyła.

- Albusie , czy sądzisz że ktoś z otoczenia Sam-Wiesz-Kogo mógł to zrobić? - zapytała się McGonagall.

- Ja to wiem , Minerwo. - powiedział poważnie Albus.

~■~■~■~■~
Wstawiam rozdział wcześniej , bo mam coś ważnego do zrobienia a to niestety nie może czekać.
Dajcie znać co sądzicie o rozdziale i gwiazdkujcie bo to mnie bardzo motywuje do dalszego pisania.

Paaa!

 













  
 

 

Mój młodszy brat, HarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz