~■~■~■~■~
| Mecz Quidditcha |
- Iiii , ruszyli , drodzy państwo! Salt przejmuje kafla...leci do bramki Gryfonów...strzela...GOL DLA ŚLIZGONÓW!!! - na trybunach wybuchły okrzyki i oklaski. Mecz pomiędzy Gryfonami a Ślizgonami trwał w najlepsze. Alyssa wraz z Caterine , siedziały w trybunach Slytherinu.
- TAK!!! ŚWIETNIE!!! - wrzeszczały.
- O nie Gryfoni , mają kafla...Star zbliża się do bramek Ślizgonów...jest coraz bliżej...Graham , szykuj się...TAK!!! OBRONIŁ!!!
Po dwudziestu minutach Ślizgoni prowadzili już cztedziestoma punktami. Nagle szukający Ślizgonów zobaczył znicz. Szukający Gryfonów też go zauważył bo ruszył w pościg za Ślizgonem. Wszyscy ludzie na trybunach i na boisku zatrzymali się i z zapartym tchem oglądali ten pościg. Nikt więc nie zauważył dwóch tłuczków które zaczęły lecieć prosto na trybuny Slytherinu a dokładniej...prosto na Alyssę.
Alyssa która również z zapartym tchem oglądała pościg dwóch szukających ,poczuła ból na całym ciele , usłyszała trzask łamanych kości i krzyki.- Na Slazara , Alyssa! - Caterine była przestraszona. Jej przyjaciółka leżała na podłodze ze złamanymi kościami , a z tyłu jej głowy sączył się strumyczek krwi.
- Na co tak się gapicie?! Zawołajcie profesora Snape i panią Pomfrey! - krzyknęła Cat , a sama delikatnie położyła dłoń na dłoni Alyssy i powiedziała:
- Alyssa , spokojnie za chwilę przyjdzie tutaj profesor Snape i pani Pomfrey. - powiedziała łagodnie.
- Boli...Bardzo - szepnęła cicho Alyssa.
- Wiem że boli , ale wytrzymaj jeszcze trochę. - w tej samej chwili obok Alyssy i Caterine pojawili się nauczyciele , pielęgniarka i dyrektor.
- Na Boga , co się jej stało? - spytała przerażona McGonagall.
- Dwa tłuczki jakimś cudem wleciały na trybuny i pomknęły w kierunku Alyssy.
Nauczyciele spojrzeli po sobie.
- Jest Pani pewna?
- Tak.
- No cóż zbadamy tą sprawę , ale teraz zdrowie panny Potter jest najważniejsze. Poppy , Severusie przenieście Alyssę do Skrzydła Szpitalnego. Mecz zostanie odwołany. Ach , panno Spavento może pani iść razem z profesorem Snapem i panią Pomfrey. - powiedział dyrektor.
~■~■~■~■~
W tym samym czasie , Zakazany Las
- Zawiodłem się na tobie , Glizdogonie...
- W-wybacz mi P-panie...
- Miałeś zabić pannę Potter a nie ją tylko uszkodzić.
- A-ale P-panie...jest n-nadzieja że Potter n-nie przeżyje!
- Nadzieja , Glizdogonie , jest dla głupców. Dla mnie liczy się skutek.
Oj , tak Glizdogonie zniszczyłeś nasz plan i zawiodłeś mnie , ale na szczęście
możesz to wszystko naprawić.- D-dziękuję P-panie. J-Jesteś b-bardzo ł-łaskawy.
- Taak...znaj moją łaskę...
~■~■~■~■~
Skrzydło Szpitalne
- Uszkodzone żebra , zwichnięta prawa kostka , złamana lewa ręka , lekki wstrząs mózgu , porachatane plecy , duża utrata krwi... Merlinie , dziewczyna ma pecha...- westchnęła zmęczona pielęgniarka.
- Albo szczęście. Większość ludzi po takim czymś byłaby martwa. A ona jest jak najbardziej żywa. - powiedział równie zmęczony Severus. Nagle otworzyły się drzwi , i do Skrzydła Szpitalnego weszli nauczyciele , dyrektor i Caterine.
- Jak się czuje Alyssa? Czy wszystko poszło dobrze? Coś ją boli? - panna Spavento zasypała pytaniami pielęgniarkę i swojego opiekuna domu.
- Jej stan jest stabilny , nastawiliśmy wszystkie kości , wyleczyliśmy rany , ale niestety panna Potter straciła dużo krwi i jej organizm jest bardzo osłabiony. Sugeruję , aby przez pięć dni została w Skrzydle Szpitalnym do czasu aż jej organizm się zregeneruje. - powiedział Severus.
- A czy mogę się z nią zobaczyć? - zapytała Caterine z nadzieją.
- Panna Potter teraz śpi więc radzę jej nie przeszkadzać. Może pani przyjść tutaj jutro , z samego rana. A teraz niech pani pójdzie do swojego dormitorium. - powiedział stanowczo profesor Snape. Caterine opuściła Skrzydło Szpitalne , mówiąc
uprzednio " Do widzenia". Kiedy drzwi się za nią zamknęły , pielęgniarka spojrzała na nauczycieli i dyrektora.- Złapaliście tego kto to zrobił?
- Niestety nie. Żaden z uczniów tego nie zrobił , musiałby być bardzo potężny żeby kontrolować te tłuczki.
A zresztą uważam że zrobił to ktoś z zewnątrz. Trzeba przeszukać jeszcze każdy zakamarek Zakazanego Lasu , popytać ludzi z Hogsmade , czy nie widzieli kogoś kogo nigdy w miasteczku nie widziano ; kogoś podejrzanego. Tą robotę zostawiam tobie Severusie a Zakazanym Lasem zajmnie się Hagrid. Nie możemy dopuścić aby ta sytuacja się powtórzyła.- Albusie , czy sądzisz że ktoś z otoczenia Sam-Wiesz-Kogo mógł to zrobić? - zapytała się McGonagall.
- Ja to wiem , Minerwo. - powiedział poważnie Albus.
~■~■~■~■~
Wstawiam rozdział wcześniej , bo mam coś ważnego do zrobienia a to niestety nie może czekać.
Dajcie znać co sądzicie o rozdziale i gwiazdkujcie bo to mnie bardzo motywuje do dalszego pisania.Paaa!
CZYTASZ
Mój młodszy brat, Harry
FanfictionAlyssa to córka Lily Potter i Jamesa Pottera. Kiedy ma dziewięć lat na świat przychodzi jej brat - Harry. Rok później, Voldemort niespodziewanie zjawia się w ich domu i zabija ich rodziców. Alyssa nie tylko musi poradzić sobie z wychowaniem młodszeg...