~■~■~■~■~
|Kolorad|Następnego dnia , godzina ósma rano
Alyssa wstała wyjątkowo wcześnie bo o ósmej.
Wygramoliła się z łóżka i ubrała
czarną dżinsową spódniczkę , biała bluzkę z nadrukiem : Lazy day! , i czarne sandały.
Potem zrobiła poranną toaletę i zeszła na dół.
Wuj Vernon i ciotka Petunia już byli na
dole. Przywitała się ze nimi i zaczęła jeść śniadanie.
Kiedy skończyła , postanowiła zapytać cioci i wujka o jedną bardzo ważną rzecz.- Emm... ciociu? Wujku? Bo jak wiecie ja mam już jedenaście lat i ja dostałam list z tej szkoły. I ja muszę iść po potrzebne rzeczy...czy ja mogę wyjść z domu i tam iść? Sama pójdę , nie potrzebne mi pieniądze i wrócę na czas żeby zrobić obiad. - powiedziała.
- No dobrze... Skoro musisz. Ale pamiętaj żeby zdążyć z obiadem! - powiedziała ciotka.
- Tak! Oczywiście! - krzyknęła uradowana i pobiegła na górę po kluczyk do skrytki i po swoją magiczną torbę gdzie mieściło się wszystko.
Potem znów zeszła na dół i wyszła z domu.
Trochę zeszła jej ta droga do Londynu ale umiała chodzić szybko , więc nie było tak tragicznie.
Do wejścia na ulicę Pokątną trzeba było mieć różdżkę więc poprosiła barmana aby to zrobił.
Pokątna była piękna!
Widziała dużo pięknych miejsc i Pokątna napewno się do nich zaliczała. Najpierw poszła do Gringotta. Przeczytała wiersz który był przed wejściem i się wzdrgnęła. Kto normalny pisze takie rzeczy?
Weszła do środka. Przeszła przez ogromny hol i podeszła do jednego z goblinów.- Dzień dobry. Chciałabym wypłacić pieniądze ze swojej skrytki. - powiedziała.
- Ach panienka Potter! Jestem Kolorad. Ród Potterów zawsze polegał na mnie jeśli chodzi o schodzenie do skrytek i wypłacanie pieniędzy. - powiedział goblin. - Niech panienka da klucz to zejdziemy razem do skrytki.
Alyssa dała kluczyk goblinów w ciężkim szoku. Rodzice nigdy nie mówili o żadnym goblinie!
- Niech panienka idzie za mną!
Alyssa oprzytomniała i poszła za Koloradem do wózka i zjechali na dół z dużą szybkością.W pewnym momencie się zatrzymali. Wyszła z wózka i dała goblinowi klucz.
On otworzył skrytkę i zobaczyła dużą ilość pieniędzy oraz dużo ksiąg , biżuterii i innych wspaniałych rzeczy. Wzięła dużą sakiewkę z pieniędzmi i dwie księgi. Jedną o starożytnych eliksirach a druga była o animagii. Potem weszła znowu do wózka i zjechali na dół. Kiedy znalazła się w holu podziękowała Koloradowi za pomoc i wyszła z budynku. Teraz po różdżkę.~■~■~■~■~
Hej!
To już szósty rozdział a za chwilę
będzie kolejny - siódmy.A teraz małe wytłumaczenie.
Jak przeczytaliście ten rozdział to tam był ten wątek w którym nasza kochana Alyssa prosi swoje wujostwo aby mogła pójść na ulicę Pokątną , do Londynu.I teraz kluczowe pytanie : Czemu oni są dla niej tacy mili?!
Otóż w Harrym Potterze , Harry był tym horkruksem Voldemorta. I horkruksy źle działają na ludzi. Wywołują w nich negatywne emocje. Więc dlatego Dursleyowie tak nie lubili Harrego , pomiatali nim i tak dalej.
A że Alyssa nie jest horkruksem to dlaczego Dursleyowie nie mogą być dla niej mili?
To znaczy nie chodzi mi o to że mają ją traktować jak Dudleya ale nie muszą jej traktować jak Harrego.( Ogólnie tak gdzieś o tym przeczytałam , ale nie wiem czy to prawda)
CZYTASZ
Mój młodszy brat, Harry
FanfictionAlyssa to córka Lily Potter i Jamesa Pottera. Kiedy ma dziewięć lat na świat przychodzi jej brat - Harry. Rok później, Voldemort niespodziewanie zjawia się w ich domu i zabija ich rodziców. Alyssa nie tylko musi poradzić sobie z wychowaniem młodszeg...