Rozdział 24

326 26 5
                                    

dziękuję za ponad pięć tysięcy wyświetleń!

— Rzeczywistość, w której żyłeś, okazała się kłamstwem. Jedną wielką iluzją, w której funkcjonowałeś przez dobre dwadzieścia pięć lat. Można by powiedzieć, że byłeś jak duch krążący po świecie. Niby możesz coś ze sobą zrobić i się uwolnić, ale bez pomocy drugiej osoby nie wrócisz do swojej prawdziwej postaci. Dlatego ci pomogłem. Żebyś mógł się wydostać z tego nieprawdziwego świata. — Westchnął cicho, palcami przeczesując swoje włosy. Spojrzał na młodego mężczyznę, od którego na kilometr bił smutek. — Nie wiem, skąd ten ponury wyraz twarzy. W końcu niektórym nie jest, nie było i nie będzie dane odkryć wszystkich prawd na swój temat. A tobie się udało, kiedy masz przed sobą jeszcze całe życie. — Niezbyt rozumiał emocje, jakie odczuwał Potter. Mowa Toma tylko zdawała się go jeszcze bardziej pogrążyć, kiedy ten nie miał niczego złego na myśli. Czekał na odpowiedź, jednak tamten zdawał się woleć ciszę. Dlatego Riddle zaakceptował jego decyzję.

Rozejrzał się po znanym mu bardzo dobrze umyśle, który z każdą jego wizytą zdawał się coraz to bardziej ciemnieć. Mimo, że Harry był małym, ale głupiutkim światełkiem w tym zepsutym świecie, to jego dusza stawała się w zastraszającym tempie mroczniejsza. I Voldemort musiał przyznać, że bardzo mu to odpowiadało, choć nie mógł być pewien z jakiego powodu to wszystko się dzieje. Czy to przez ostatnie wydarzenia w domu Reyów, czy może przez magiczne połączenie ich dusz? A może jeszcze inne czynniki mają na to wpływ?

Natomiast jednego mógł się trzymać. Wiedział, że gdy klątwa Reyów całkowicie zacznie działać i władać Potterem, to automatycznie wszystkie narody będą zmuszone się pokłonić przed Czarnym Panem z jego zabójczą zabawką. A to wszystko wydarzyło się dzięki Vivienne, która tak rozpaczliwie próbowała go chronić!

— A czy ty wyszedłeś ze swojej iluzji, Tom? — Harry w końcu się odezwał, zmuszając Toma do skończenia rozmyślań. Potter ubolewał nad tym, że nie było już tamtego krajobrazu, pięknej łąki oraz słońca, radości i wiecznej zabawy. Tylko ta depresyjna ciemność. Miał wcześniej cichą nadzieję, że jego głowa na zawsze pozostanie w świecie który stworzył Riddle, ale chyba jak wyszedł z tamtej iluzji, to wszystko samo wróciło do poprzedniego stanu. 

Ku jego zaskoczeniu, Riddle zaśmiał się głośno, jakby to pytanie zbiło go z tropu, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Echo tego dźwięku rozeszło się po tym strasznym miejscu, a Harrym wstrząsnęły dreszcze.

— Wyszedłem, kiedy zabiłem swoich obrzydliwych rodziców i gdy odkryłem to, że jestem... wyjątkowy — przerwał na chwilę, zastanawiając się nad tym, co więcej może powiedzieć. — Ty też jesteś wyjątkowy, Harry. Zawsze byłeś, a ostatnie wydarzenia tylko sprawiły, że jeszcze bardziej...

— Nie jestem. Nie czuję się, jakbym był — przerwał mężczyźnie, nie utrzymując kontaktu wzrokowego. — Po co to zrobiłeś, Tom? To wszystko stało się dlatego, że miałeś po prostu... kaprys. — Pojedyncze łzy spłynęły po jego zarumienionych policzkach. Pomyślał, że to trochę głupio tak płakać przy Riddle'u, dlatego szybko przetarł je palcami. — Czułem się dziwnie... dobrze, patrząc na cierpienie Vivienne. Miałem obrzydliwą ochotę ją zniszczyć, ukarać za wszystko, co zrobiła. Czy to normalne, Tom? Czy ja jestem normalny? — zapytał, ale nie doczekał się odpowiedzi. — Nie chciałem ukraść jej mocy, klątwy, czy co to jest. Chciałem być tylko zwykłym Harrym, a nie przeklętym Amonem.

— Nigdy nie byłeś zwykły, czy też normalny. Musisz się pogodzić z tym, że to wszystko było ci przeznaczone. Miałeś posiąść tę moc, aby sprowadzać sprawiedliwość. Moimi działaniami kierowała troska... — Już wiedział, co powinien powiedzieć, aby Harry odzyskał dobry humor. Złapał go za dłoń, pamiętając o tym, jak bardzo mężczyzna lubił, gdy ten gładził jego delikatną skórę swoimi zimnymi palcami. Próbował zmusić go do spojrzenia w swoje szkarłatne oczy, a gdy tak się stało, gdy spotkał smutny, avadowy wzrok Pottera, postanowił kontynuować. — ...Troska o ciebie. — Zaraz, co zrobił nie tak? Gniew urósł w jego ciele, kiedy spostrzegł, że Potter jeszcze bardziej się rozpłakał. Czemu tak się działo? Merlinie, w jaki sposób może pozbyć się tych łez?

Połączeni | TomarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz