Rozdział 29

222 20 0
                                    

Tak, jak informowałam swoich obserwujących — od dzisiaj nowe rozdziały będą pojawiać się co poniedziałek!

Stali na dużym podeście, którego brązowe kolory bardzo kontrastowały ze śnieżnobiałą salą. Kojarzyło mu się to ze starym wystąpieniem Vivienne, w którym brał udział tuż przed tym, jak Tom po niego przyszedł. Tyle że po pierwsze tamto było mniej wystawne, a po drugie ona teraz wygrała wybory, a nie w nich kandydowała.

Obok Harry'ego stał wysoki brunet z intensywnie niebieskimi oczami, a zaraz po ich prawej nowa Pani Minister. Cóż, nie mógł nic poradzić na rosnące w jego ciele uczucie dumy, gdy słuchał jej przemowy. I, mimo że nie była ona jakoś bardzo łapiąca za serce (wręcz nawet pusta i obojętna), to nadal nie mógł uwierzyć w to, że kobieta zaszła tak daleko.

Wzrokiem błądził po twarzach przybyłych arystokratów, odczytując ich myśli za pomocą legilimencji — cóż, Tom mu powiedział, że jeśli ktoś nie wie o tym, że wchodzi się do jego głowy, to to nie jest nic złego. No bo w końcu i tak nie będzie świadomy, że ktoś gościł w jego myślach. A, jako że z sekundy na sekundę coraz bardziej się nudził, to postanowił trochę wykorzystać swoje umiejętności. Choć właściwie to ci ludzie byli bardzo nieciekawi; po prostu typowi, puści i napuszeni bogacze.

— Harry, nie powinieneś się tak bawić legilimencją, bo ktoś to zauważy. Bądź ostrożniejszy. — Dobiegł go cichy głos bruneta, który nawet teraz nie odpuścił typowego, nauczycielskiego tonu.

Potter nie był w stanie powstrzymać się przed przewróceniem oczami. Riddle był taki sam z charakteru, nawet jeśli zupełnie nie przypominał samego siebie. Ale trzeba było przyznać, że jego przykrywka była przekonująca. Z mężczyzny, którego rysy twarzy były arystokratycznie ostre, a szkarłatne spojrzenie przeszywało intensywnością, zmienił się w... właściwie to chłopca. Jego uroda stała się śmiesznie niewinna, wręcz anielska. Oczywiście nadal był piękny, ale trochę inaczej niż wcześniej. Kiedyś był podniecającym szatanem, a teraz delikatnym aniołem.

I Harry bardzo tęsknił za jego prawdziwym wcieleniem... strasznie chciał znowu spojrzeć w jego pełne krwi i żądzy oczy. Te niebieskie były kiepskie, po prostu nieprawdziwe. Nie potrafiły mu się spodobać, kiedy wiedział, że to pod nimi czai się prawdziwe piękno.

— Wspólnie zmienimy Anglię na jeszcze lepszą. Razem będziemy silniejsi, stworzymy państwo, z którego nasze dzieci i wnuki będą dumne. — Słuchał tego jednym uchem, patrząc na bogato zdobione szaty kobiet, a także przewlekane tańczącymi, złotymi nitkami tradycyjne, czarodziejskie garnitury mężczyzn. Każdy wysoko postawiony polityk, czy po prostu sławna osoba, dostała zaproszenie na oficjalną galę. Zaraz po całym przemówieniu oraz pokazach zaczną się wywiady i kolejna dawka długich, monotonnych rozmów. Harry niby miał być w ich centrum razem z Tomem i Vivienne, ale bez przerwy myślał o tym, co zrobić, żeby się z tego wyrwać.

— Powinieneś bardziej przyglądać się otoczeniu — poczuł, jak szept bruneta krąży po jego głowie, owija uszy i szyję. Merlinie, niesamowicie irytowało go to, że Tom za pomocą legilimencji oraz znajomości czarnej magii umiał robić takie cuda... Praktycznie wkradał się do jego ciała i wbrew woli Pottera mówił dosłownie w środku jego mózgu. Bez żadnego ruchu warg, czy nawet najmniejszego drgnięcia; po prostu zdawał się przebywać w jego wnętrzu. — Zwracać uwagę na szczegóły, które automatycznie omijasz. Patrzeć nawet w ciemne zakamarki sali, a nie w posłuszne owce, stojące blisko nas.

Harry przez te słowa poczuł, jakby w całym pomieszczeniu gwałtownie obniżyła się temperatura. Wziął pod rękę stojącego sztywnie Riddle'a, ostentacyjnie ignorując jego zdenerwowany pomruk. Miał patrzeć w cienie, ale tu nie było żadnych cieni — wszystko było ślicznie oświetlone, w jasnych, pozytywnych kolorach, a nie depresyjnych. Więc o co mu chodziło? Merlinie, jakby nie mógł powiedzieć normalnie, żeby spojrzał w prawo czy w lewo...

Połączeni | TomarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz