Rozdział 28.5

229 18 9
                                    

1. chyba już o tym pisałam wcześniej, ale przypomnę, że wszelkie połówki proszę czytać i traktować jak normalne rozdziały<3.
niekiedy zawierają ważne informacje i mówią sporo o bohaterach i ich relacjach, także warto się z tym zapoznać~

2. z przyczyn prywatnych najprawdopodobniej będę musiała zmienić dzień w którym publikuję rozdziały. nie chcę dawać wam nexta w środku nocy albo wieczorem, dlatego zastanowię się jak to rozwiązać i na dniach dam Wam o wszystkim znać!

w mediach piosenka, która zainspirowała mnie do napisania tej połóweczki.

miłej lekturki! ^-^

Harry nie lubił spać.

Ba, to nawet za mało powiedziane. On tego nienawidził.

Przekręcał się z boku na bok, mając wrażenie, że jego własne łóżko jest zasypane jakimiś strasznymi kamyczkami, które miały za zadanie boleśnie wbijać mu się w plecy przez całą, długą noc. Choć oczywiście sam materac był miękki i wygodny, a luksusowa, jedwabna pościel swoim gładkim materiałem tylko wzywała do snu, a nie odwrotnie.

Co sekundę zerkał na zegarek, przy okazji też oświetlając cały pokój, co dla kogoś patrzącego z boku byłoby pewnie istnym pokazem świateł. Raz ciemność, raz jasność, potem szalone kręcenie się na łóżku, a następnie od nowa to samo. No, ale to nie była jego wina, że bez przerwy wracały do niego natrętne myśli, które nie dawały mu żadnego spokoju. To rozmyślanie o Tomie, to o Vivienne, to o wyborach, które zaraz miały się rozstrzygnąć, o pierścieniu Blacków i innych pierdołach.

Życie było naprawdę stresujące, choć Harry'emu wystarczała tylko świadomość faktu, że może spędzić je z Tomem. Ba, wystarczała mu w stu jeden procentach.

Wziął do ręki kubek z wodą, aby zaraz potem usączyć z niego kilka łyków. I, Merlinie, prawie się zakrztusił, kiedy nagle, zupełnie znikąd usłyszał rozchodzący się w ciemności dźwięk pianina. Był tak wyraźny, że zdawał się wokół niego i dosłownie koncertować, kiedy jego mały pokój był zupełnie pusty.

Jednak, będąc rozsądnym i odważnym człowiekiem, postanowił w razie czego wyczarować snopek światła, żeby móc w krytycznej sytuacji jak najszybciej uciec pod kołdrę. I dopiero gdy nie zauważył grającego na pianinie ducha, mógł odetchnąć i odłożyć z powrotem kubek, który prawie został zgnieciony przez jego mocny, powstały z nadmiaru przerażenia uścisk.

Niestety, jak się zaraz okazało, jednak nie był rozsądnym człowiekiem, za którego się uważał. Gryfońskie serce już postanowiło — on stawi dzielnie czoła swojemu lękowi.

Dlatego z przejęciem wstał i z zarumienioną twarzą przeszedł przez pokój, czując się jak w detektywistycznym filmie, pełnym akcji i zaskoczeń, a może nawet i romansów!

— Detektyw Harry Potter wkracza do akcji — wyszeptał, szukając w ciemności klamki do drzwi. Emocje sięgały zenitu, aż w końcu złapał za nią, powoli otworzył drzwi i... znalazł się na pustym korytarzu. Nie zniechęcał się jednak, bo melancholijne dźwięki nabrały mocy, aż zdał sobie sprawę z tego, że to wszystko dochodzi z pomieszczenia obok.

Dlatego, niczym prawdziwy mafiozo-detektyw, skradał się w stronę kolejnych drzwi, a gdy zerknął przez dziurkę do klucza, zauważył ciemną postać, która z pochyloną do tyłu głową naciskała pojedyncze klawisze. Przymknięte powieki Toma były tak samo hipnotyzujące, jak ich szkarłatna wersja... a cała, smukła, sylwetka mężczyzny, która trzęsła się w ekstazie, była definicją majestatu i delikatnego, wyrafinowanego piękna. Był żywym obrazem, prawdziwym arcydziełem, które było zaraz obok Harry'ego. Gdyby tylko mógł otworzyć te drzwi, dotknąć go i obserwować ten prawdziwy majstersztyk...

Połączeni | TomarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz