Rozdział 25

293 25 9
                                    

Wywiady. Sława. Kłamstwa.

To wszystko było jego przeklętą codziennością po tym, jak wraz z Vivienne pokazał się w czarodziejskim świecie. Kampania na Ministra Magii trwała w najlepsze, co wiązało się z podróżami po całej, magicznej części Anglii. I Harry, choć bardzo nie chciał, musiał brać udział w tej politycznej szopce.

Przeklęci ludzie, którzy codziennie zasypywali go pytaniami o to samo, na które miał wyuczone odpowiedzi. Odpowiedzi, które ani trochę nie były prawdziwe, ale nic innego nie mógł powiedzieć. I on to wiedział, ale nie umiał zaakceptować obecnego stanu rzeczy.

Nie lubił kłamać, bo sam był okłamywany przez całe życie. Dopiero ostatnio odkrył prawdę na swój temat. Był przeklętym (i to dosłownie przeklętym, co było jeszcze bardziej bolesne) synem Vivienne Rey.

A teraz musiał karmić ciekawskich ludzi historyjkami, które nie miały miejsca. Zawsze mówił to samo, zawsze z ciepłym, ale fałszywym uśmiechem na twarzy. Dobrotliwym tonem, zapewniającym, że wszystko jest w najlepszym porządku. Mimo że nie było, a z dnia na dzień coraz bardziej się rozpadał tymi historiami wyjętymi z palca.

— Cały czarodziejski świat myślał, że już nie wrócisz. Gdzie byłeś, co sprawiło, że zniknąłeś? — Miła dziennikarka położyła na stole ciastka, które ochoczo zaczął podjadać.

— Czułem pustkę. — Jego ton był tak przekonujący, że sam się zdziwił. Czyżby zaczął w to wierzyć? Od zawsze było wiadome to, że długo powtarzane kłamstwo staje się prawdą. — Musiałem uciec od dźwięków ruchliwego miasta, codziennej, nudnej rutyny. To wszystko było przytłaczające, a z każdym kolejnym dniem czułem, że muszę coś z tym zrobić. I zrobiłem. Już wcześniej poznałem Vivienne, do której postanowiłem napisać całkiem niedawno. To właśnie ona mi pomogła. — Taktyczna zmiana tematu rozmowy. Oczywiście wszystko musiało krążyć wokół Viv. To na niej musiał opierać się wywiad. I choć Harry z początku był zniesmaczony pomysłem kobiety na zmanipulowanie ludzi, to... pamiętał o obietnicy, którą złożył Tomowi. Będzie się zgadzać na wszystko, ponieważ to może być tylko część jakiegoś planu, który ma go uratować.

Och, Tom... Potter po prostu bardzo chciał opaść w jego ramiona.

— Właśnie, kandydatka na Ministra Magii była widziana wiele razy przy wywieszaniu plakatów z twoim zaginięciem. — Mocniej złapała pióro, którym bez przerwy coś skrobała. — Cóż, trzeba przyznać, że to naprawdę wstrząsnęło Anglią; takie załamanie w politycznym świecie rzadko kiedy się zdarza. Czy uważasz, że na tak mocne emocje może sobie pozwolić przyszły Minister Magii? Wiele mówi, że polityka nie powinna wiązać się z emocjami, a raczej chłodem i racjonalnością. — Kolejne pytanie, na które miał gotową odpowiedź. Kolejny pusty wywiad, taki sam jak wiele innych.

— Przecież żal i smutek po stracie bliskiej osoby wcale nie są złe. A wręcz pokazują, że wciąż mimo wykonywanego zawodu jest się tylko człowiekiem, a nie upośledzonym emocjonalnie potworem. Nie uważam tego za minus, a wręcz za plus. — Spojrzał uważnie na dziennikarkę, której wzrok był dziwnie podejrzliwy. Teraz wiedział, że wytoczy ciężkie działo. On jednak miał w głowie wszystkie pytania, jakie może zadać. Nic go nie zagnie. Nic.

— A co z oskarżeniami i teoriami, które mówią o twoim rzekomym dołączeniu do ciemnej strony mocy? Mam tu na myśli Czarnego Pana. Oczywiście wiadomo, że są to tylko spekulacje, wciąż jednak dobrze byłoby je obalić. — Zaśmiał się sztucznie, gryząc czekoladowe ciasteczko. Och, jaka prosta głupota! Czyli ta kobieta była jednak tępa.

— Nikt nie powinien siać takiej dezinformacji i mylić ludzi. Takie nieprawdziwe informacje tylko źle świadczą o dziennikarskiej branży, nieprawdaż? Zresztą, wierzenie w jakikolwiek powrót Voldemorta samo w sobie jest niezwykle zabawne. — Powiedział dokładnie to, co chciała Vivienne. I faktycznie, speszona kobieta zarumieniła się tak mocno, że wyglądała jak dorodny pomidor czy truskawka.

Połączeni | TomarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz