Ron i Hermiona

2.9K 203 13
                                    

Harry Potter siedział przy stoliku w tej samej kawiarni, w której poznał Severusa przeszło tydzień temu. Na jego talerzu spoczywała dyniowa muffinka, nie mógł się jednak zdobyć na to, by się za nią zabrać. Wolał kawę, której raz po raz pociągał głęboki łyk. Odstawił w końcu kubek, gdy Ron i Hermiona opadli na siedzenia naprzeciwko niego.

- Dzień dobry, Harry - powiedział Ron wesoło, uśmiechając się szeroko.

Harry po prostu przyglądał się tej dwójce, po czym ponownie przytknął kubek z kawą do ust. Wypił wszystko do dna.

- Pokażcie mi swoje różdżki - powiedział poważnym tonem.

Hermiona wymieniła spojrzenia z Ronem.

- Harry, czy Severus wspominał ci o Statucie Poufałości? - spytała dziewczyna przyciszonym głosem.

- Nie. Pokażcie je.

Kolejne spojrzenie, ale po chwili Ron wzruszył ramionami i rozpiął zamek kurtki. Różdżka tkwiła w wewnętrznej kieszeni, Harry mógł dostrzec ze cztery cale drewna. Nabrał powietrza w płuca i kiwnął z aprobatą, przenosząc wzrok na Hermionę. Dziewczyna westchnęła i pokręciła głową, przygryzając lekko dolną wargę.

- Nie mam jej, Harry. Jestem mugolakiem. Musiałam ją oddać...

Ron chwycił jej dłoń, splatając ich palce razem, po czym owinął ją silnym ramieniem. Wsunął dłoń w wewnętrzną kieszeń kurtki i wymamrotał szeptem kilka dziwnych słów.

- Ministerswo wprowadziło ograniczenia względem mugolaków. Jeśli nie byli w stanie udowodnić, że przynajmniej jedno z rodziców jest czarodziejem bądź czarownicą, musieli się podporządkować i oddać różdżki. - Ron ponownie ścisnął dłoń swojej żony. - Hermiona może czarować tylko w miejscach bezpiecznych, na przykład w moim domu rodzinnym. Tam jej nie namierzą, bo dom jest pod naprawdę silnym Fideliusem.

- Ale przynajmniej nadal mogę używać magicznych przedmiotów - wtrąciła dziewczyna. Podniosła małą torebeczkę i położyła ją centralnie na blacie. Nie była większa od portfela, ale gdy Hermiona otworzyła ją i pokazała jej wnętrze Harry'emu, chłopak ujrzał tam pokaźnych rozmiarów słownik, szczotkę, telefon i jeszcze ze cztery inne książki.

- Czarodziejska przestrzeń - mruknął Ron.

Hermiona zamknęła torebkę i odłożyła ją na sąsiednie krzesło.

- Nie rozumiem - powiedział Harry. - Co jest złego w byciu mugolem? I o co chodzi z Ministerstwem? Jaki ono ma z tym wszystkim związek?

- Mugolakami - poprawił go Ron. - Nie mugolami. To nowe Ministerstwo, Harry. Sami puryści krwi.

- Mowa o Ministerstwie Magii, Harry - wyjaśniła Hermiona, widząc zdziwienie na twarzy chłopaka.

- Istnieje Ministerstwo od magii? - Harry spojrzał na nią nie kryjąc zdumienia; ona i jej mąż kiwnęli tylko głowami. - To prawie brzmi jak Hitler i jego podejście do Żydów.

- Jeszcze nie jest aż tak źle - odparła dziewczyna. - Póki co, nie próbowali nas powyłapywać i... - Znów przygryzła wargę, a Harry prędko wyciągnął dłoń, przykrywając nią złączone dłonie Hermiony i Rona.

- Przepraszam - powiedział. - Nie... Nie wiedziałem. - Mógł sobie tylko wyobrażać jak musiała się czuć, gdy odebrano jej magię. On przynajmniej nigdy jej nie poznał, nigdy o niej nie wiedział i tak naprawdę nie mogło brakować mu czegoś, o czym nie miał żadnego pojęcia.

Żaden bohater - SnarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz