dlaczego?

2.1K 165 9
                                    

- Nie mogę w to uwierzyć. Po prostu nie mogę uwierzyć.

Była niedziela i Ron wraz z Hermioną pojawili się na Grimamuld Place, by odwiedzić Neville'a.

- Przyjaźniliście się? - spytał Harry. Wciąż czekali w małym pokoju, zajmując czas grą w szachy na małym stoliku przy sofie. Tym razem Hermiona pomagała Harry'emu, ponieważ pionki nadal były przeciwko niemu.

- Był w Gryffindorze, więc... Tak, byliśmy przyjaciółmi - odparł Ron. - Znaczy, spaliśmy przez pięć lat w tym samym dormitorium.

- Neville przyjaźnił się ze wszystkimi - powiedziała dziewczyna. - Był taki... wyrozumiały. Był dobrym człowiekiem, nie znalazłbyś lepszego. Znał się na magicznych roślinach i planował uczyć się dalej Zielarstwa.

- Jak się teraz czuje? - spytał Harry. Nakazano mu, by trzymał się poza zasięgiem wzroku Neville'a, ponieważ ten był za słaby i musiał dojść do siebie. Nie było mądre, by doznawał tak wielkiego szoku, jaki niosłoby ujrzenie żywego Harry'ego Pottera. Jeden z jego pionków znów protestował rzucając się na szachownicę i desperacko waląc głową o jej krawędź.

- Nie za dobrze - odparł Ron.

- Ale lepiej - dodała Hermiona. Oboje spojrzeli po sobie; dziewczyna wydała z siebie ciche westchnięcie. - Długa droga przed nim. Nie mogę uwierzyć w to, jak bardzo schudł. Wygląda teraz na dużo starszego, prawda? W mojej głowie ciągle miał te piętnaście lat i naprawdę ciężko było przyjąć jego obecny wygląd, porównać dwudziestolatka z dzieckiem.

- Czy powiedział coś konkretnego? - spytał Harry. W ciągu ostatnich dni prawie nie widywał Severusa, a kiedy ich drogi się krzyżowały, mężczyzna był zbyt rozproszony, by obdarzyć Harry'ego uwagą. Chociaż pewnego razu uścisnął jego dłoń przepraszająco, kiedy się mijali.

Hermiona kiwała głową ze smutkiem.

- Tylko, że trzymali go w celi w Malfoy Manor. Mówił, że zaprzyjaźnił się z tamtejszym skrzatem i to on pomógł mu w ucieczce.

- Mamy dowód, że jest szalony - wtrącił Ron. - Skrzat pomógł mu uciec? Niemożliwe. Skrzaty są podległe swojej rodzinie i służą tylko jej. Skrzat Malfoya równie dobrze mógłby polecieć na testralu do Londynu!

- Cóż, on tak twierdzi - nalegała dziewczyna. - A Neville nigdy nie kłamie, wiesz o tym, Ron. Pomyśl.

- Neville, którego kiedyś znałem, nie kłamał - odpowiedział rudzielec. - Ale ten... Hermiono, trzymali go w zamknięciu przez pięć lat - ściszył głos. - Był więźniem Sami-Wiecie-Kogo. Kto wie, co oni mu powiedzieli, co mu zrobili?

Zapadła niezręczna cisza, której nikt nie chciał przerwać. W końcu zrobiła to Hermiona:

- Według mnie, zachowuje się jak dawny Neville - powiedziała z uporem dźwięczącym w głosie. - Był taki wrażliwy. Tak się ucieszył na nasz widok.

- Jedynie się uśmiechnął - mruknął Ron. - Nie jestem pewien, czy w ogóle nas rozpoznał. - Chłopak z rezygnacją pokręcił głową. - Cieszę się, że to nie ja musiałem mu powiedzieć o jego babci...

- Co masz na myśli? Co z jego babcią? - spytał Harry.

- Neville został przez nią wychowany - odpowiedziała natychmiast Hermiona. - Jego rodzice byli ofiarami Czarnego Pana, zupełnie jak twoi, Harry.

Żaden bohater - SnarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz