Ollivander

2.2K 177 6
                                    

Harry Potter siedział na zakurzonym krześle w bibliotece, która stanowiła coś na kształt gabinetu mistrza eliksirów. Czekał. Na sofce stojącej naprzeciw niego siedzieli Ron i Hermiona. Było wpół do ósmej i spotkanie dawno się rozpoczęło. Cała trójka słyszała odgłosy kroków i echo głosów dochodzących z korytarza znajdującego się zaraz za drzwiami biblioteki. Harry ponownie rzucił okiem na zegarek.

- Jeszcze chwilka - powiedziała Hermiona. - Muszą wysłuchać wszystkich sprawozdań. Severus jest zawsze ostatni.

Kilka minut później ujrzeli w drzwiach rudą głowę jednego z bliźniaków Weasley.

- Cóż, Snape nieco ich wszystkich uspokoił - oznajmił, szczerząc się do Harry'ego. - Chodź, wszyscy chcą cię zobaczyć. Przygotuj się na morze łez, Harry.

Chłopak poderwał się z krzesła i przemierzył pomieszczenie niespokojnym krokiem. Ron i Hermiona również wstali z kanapy. Bliźniak zniknął za drzwiami, zostawiając ich samych jeszcze na chwilę, a Harry wypuścił z siebie kolejne westchnięcie.

- Ilu ich tam jest?

- Zwykle około dwudziestu - odpowiedziała dziewczyna. - Nie wszyscy zawsze przychodzą na każde spotkanie.

- I nie przeraź się Szalonookim Moodym - wtrącił Ron. - Ma drewnianą nogę i magiczne oko. Wygląda nieco makabrycznie.

- W porządku. Szalonooki. Na kogoś jeszcze powinienem uważać?

- Cóż, na mamę. Zaprzytula cię na śmierć.

Półtorej godziny później Harry siedział za wielkim, drewnianym stołem w samym środku kuchni. I chociaż Severus zakończył spotkanie ponad godzinę temu, ludzie dopiero teraz zaczynali opuszczać pomieszczenie. Chłopak był wykończony. Sięgnął po szklankę pełną Ognistej Whisky, którą przygotował mu mężczyzna i utkwił wzrok w niepozornym człowieku o srebrzystych oczach, który siedział dokładnie naprzeciw niego.

- Pan Harry Potter - odezwał się Ollivander, wytwórca różdżek. Harry oparł brodę o dłonie, dochodząc do siebie po ostatnim uścisku, jaki otrzymał od pani Weasley i grzmotnięciu w plecy, jakim obdarzył go Szalonooki Moody, mówiąc: „ Ciągła czujność, Harry! Ciągła czujność!"

Ollivander ułożył na blacie rząd długich pudełek, a po chwili miejsce obok starca zajął Severus, który także trzymał w dłoni szklankę pełną whisky. Chłopak biegał wzrokiem od równo ułożonych pudełeczek, po wytwórcę różdżek. Ollivander miał sklep na ulicy Pokątnej - oczywiście w obecnych czasach jego działalność oraz asortyment były ściśle kontrolowane. Sprzedawanie różdżek osobom, które nie posiadały odpowiedniego pozwolenia z Ministerstwa było surowo karane. W zasadzie, starzec wiele ryzykował zjawiając się w kwaterze Zakonu, przynosząc ze sobą pokaźną ich ilość.

Harry upił ze szklanki i kiwnął głowa w kierunku mężczyzny.

- Jestem gotowy. Co mam robić?

Ollivander obdarzył go uśmiechem. Severus widział, iż uważnie obserwował Harry'ego, a Harry robił to samo w stosunku do niego.

- Taaak. Weź tę. - Mężczyzna poruszył się niespodziewanie żwawo, wyciągając w stronę chłopaka jedno z pudełeczek, po czym zdjął z niego pokrywkę i położył przed Harrym najprawdziwszą różdżkę. Chłopak złapał rękojeść i zmarszczył czoło, a po chwili odłożył ją ponownie na blat.

Żaden bohater - SnarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz