Poppy

2.5K 190 16
                                    

Poppy Pomfrey usadowiła się wygodnie na krześle naprzeciw biurka Severusa Snape'a, skąd obrzucała mężczyznę zamyślonym wzrokiem.

- A więc usiłujesz mi powiedzieć - zaczęła, mrużąc lekko oczy - że pacjentem, do którego mnie wezwałeś jest Harry Potter?

Severus roześmiałby się na głos, gdyby nie podobna rozmowa, którą wcześniej odbył z Minerwą, potem z Blackiem i jeszcze z Lupinem.

- Tak. - Wcisnął za ucho smoliście czarny kosmyk, stukając paznokciami o blat biurka. - Dlaczego nie chcesz mi uwierzyć? Czy mam na sumieniu karmienie cię niedorzecznymi kłamstwami? A może chroniczne żartowanie z ciebie, w jakikolwiek sposób?

- Ale Albus... Albus sam powiedział mi o jego śmierci. - Zerknęła ponownie na obraz wiszący za plecami Severusa. Był nieruchomy, postać na płótnie nie mogła poruszyć się w żaden, nawet najmniejszy sposób. Gdy Dumbledore umarł, Voldemort znalazł i rzucił zaklęcie, które uwięziło wszystkie postacie z obrazów wewnątrz Zamku. Żadna nie mogła więc odwiedzić swojego obrazu, który znajdował się poza grubymi murami Hogwartu. Albus także tkwił gdzieś na płótnie, uwięziony w środku.

- Albus kłamał. - Spojrzenie mężczyzny nieco złagodniało, gdy zauważył, iż kobieta wygląda na głęboko urażoną. - Ale zrobił to z jakiegoś powodu, Poppy. Po prostu jeszcze go nie odkryłem, jednak sądzę, iż ma to bezpośredni związek z chęcią ochrony chłopaka. Będę musiał udać się do Hogwartu i osobiście go o to zapytać.

- Ależ Severusie! Nie możesz tak ryzykować! Niech Minerwa spróbuje z nim porozmawiać, ma większe szanse dostać się do jego gabinetu. Jak i możliwości ucieczki, jeśli zostanie nakryta.

- Nie zostanę nakryty i nie zrobię niczego pochopnie - odparł. - A teraz posłuchaj, Harry Potter przebywa obecnie w salonie razem ze swoim ojcem chrzestnym i Lupinem. Podałem mu eliksir przeciwbólowy trzeciej kategorii, półtorej godziny temu. Do obiadu chłopak wypił wino i właśnie ogląda ślubny album swoich rodziców. I, choć podejrzewam, że będzie w przychylnym nastroju, proszę, miej na uwadze fakt, iż chłopak wychowywał się praktycznie jako mugol.

- Harry Potter - mruknęła pielęgniarka, kręcąc głową z niedowierzaniem. - Niewyobrażalne, by syn Lily i Jamesa musiał dorastać bez magii.

Severus nie odpowiedział; miał wystarczająco dużo czasu, by móc w pełni wyobrazić sobie dotychczasowe życie chłopaka. Bez magii, ale za to z Dursleyami.

- Ile zdążyłeś mu powiedzieć? - spytała Poppy, gdy wstali i kobieta sięgnęła po swoją torbę.

- Całkiem sporo - odparł. - Jednak nadal nie rozumie swojej wagi w tej wojnie.

Severus sam chciałby w pełni ją zrozumieć.

Poppy podążyła za nim stromymi schodami, po czym Snape zaprowadził ją prosto do saloniku. Zatrzymał się w drzwiach, ujrzawszy Harry'ego na sofie, siedzącego między Syriuszem i Remusem, z nogą spoczywającą na podnóżku. Uśmiechał się na jego widok, choć wyglądał na porządnie wyczerpanego.

- Oho, chyba wyrocznia przybyła - odezwał się Syriusz, po czym zerwał się z kanapy i, obchodząc Snape'a, przywitał się z pielęgniarką. - Poppy, uroczo dziś wyglądasz.

- Wyglądam uroczo za każdym razem, gdy mnie widzisz, Syriuszu, jeśli mam wierzyć twoim słowom - odparła, pochyliwszy się lekko do przodu, by pocałować go w policzek. - Remusie, dobrze wyglądasz.

Żaden bohater - SnarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz