— Hermiono! — Syriusz Black zatrzymał się na schodach swego rodzinnego domu w Londynie, w ręku ściskając szklankę pełną whisky. — Jak tam nasza świeżo upieczona mężatka? — Zszedł na dół i objął ją ramieniem, starając się przy tym nie upuścić szklanki. Tolerowała ten gest – zresztą, jak większość zachowań Syriusza Blacka. Przesiedział w Azkabanie sześć lat i nadal nie zaaklimatyzował się w pełni w nowej rzeczywistości. Trzymał ją trochę za mocno i trochę zbyt długo; czuła jego mokry oddech na swojej szyi. Policzywszy spokojnie do trzech, wyswobodziła się z uścisku.
— Hermiono?
Dziewczyna odsunęła się od Blacka i obdarzyła Remusa Lupina uśmiechem; ten opierał się o barierkę na pierwszym piętrze i spoglądał wprost na nią ze zmęczonym uśmiechem na ustach.
— Cześć, Remusie — odparła, rozluźniając się i machając do niego, po czym ponownie zwróciła się do Blacka: — Mam się dobrze, Syriuszu. Gdzie jest Snape?
— A gdzież może być — Syriusz przewrócił oczami.
— Biblioteka. — Uśmiechnęła się z aprobatą. — Muszę przekazać mu raport, potem do was wrócę.
— Koniecznie — odparł Remus, mówiąc zarówno za siebie, jak i Syriusza, którego obdarzył ostrzegawczym spojrzeniem. — Idź porozmawiać z Severusem. Przygotuję herbatę.
Hermiona ruszyła w głąb domu, mijając po drodze portret matki Syriusza – stara wiedźma z pewnością podporządkowałaby się nowej partii w Ministerstwie, tej, która absolutnie nie akceptowała Mugolaków – i zapukała w drzwi prowadzące do biblioteki.
— Wejść — powiedział Sevrus Snape, zdecydowanym tonem. Dziewczyna przestąpiła przez próg, zamykając za sobą drzwi. Pomieszczenie było pogrążone w półmroku i jedynie kilka olejnych lamp rzucało odrobinę światła na stojące wewnątrz biurko. — Pani Granger.
Nie kłopotał się formą Granger-Weasley, którą przyjęła ledwie dwa miesiące temu poślubiając Rona. Każdej innej osobie wytknęłaby ten błąd, lecz gdy chodziło o Severusa Snape'a skora była przymknąć na to oko. Mężczyzna wstał, prezentując maniery, które ostatnim razem widziała, zanim skończyła Hogwart. Podeszła do niego i wyciągnęła przed siebie rękę; uścisnął ją na powitanie. Zauważyła, iż jego dłoń była ciepła i sucha; jej z kolei zimna i wilgotna.
— Ja... Przychodzę z pewną wiadomością — powiedziała lekko trzęsącym się głosem. Nie patrzyła na niego, raczej świadomie omijała go wzrokiem, starając się nie patrzeć mu w oczy. Mężczyzna nie poruszył się, obserwując ją ze zmarszczonym czołem, po czym ponownie usiadł za biurkiem.
— Usiądź.
Tak też uczyniła. Odkąd Severus Snape przejął Zakon Feniksa, tuż po morderstwie Albusa Dumbledore'a, mężczyzna wydawał się odmieniony. W mgnieniu oka – od ostatnich słów dyrektora, po zieloną smugę zaklęcia godzącą w jego pierś – zmienił się ze znienawidzonego nauczyciela eliksirów w zdemaskowanego szpiega, dysponującego czystą furią, którą skierował prosto w Śmierciożerców – tych samych, którzy traktowali go, jak jednego ze swoich. Tej samej nocy opuścił Hogwart i nigdy nie powrócił. Zamiast tego postanowił dokończyć to, co zaczął wielki Albus Dumbledore. Teraz, niespełna cztery lata później, ślad walki ewidentnie odcisnął piętno na jego zmęczonej twarzy. Przyglądał się jej uważnie i dziewczyna czuła, jak za każdym razem zresztą, gdy byli sami, że jest odsłonięta i bezbronna – inaczej jednak, niż gdy wpatrywał się w nią Syriusz Black. Wzięła głęboki oddech.
CZYTASZ
Żaden bohater - Snarry
FanfictionChłopiec, Który Przeżył umarł, nim poszedł do Hogwartu. Gdy odkryto jego obecność w mugolskim Londynie, wszystko ulega zmianie - dla Zakonu Feniksa, czarodziejskiego świata i, a może zwłaszcza, samego Severusa Snape'a.