19

298 18 2
                                    

*Pov Maggie*

-Skąd ta pewność? - zapytałam Nathana.

-Znasz go. Nie skrzywdziłby muchy, a co dopiero mnie. - zaśmiał się.

-Nawet nie próbuj się tego przekonać.

-Bo co? Źle to się to dla mnie skończy? Nie bądź śmieszna!

-Wyjdź stąd! - krzyknęłam, ale on nadal stał w tym samym miejscu.- Słyszałeś? Masz wyjść!

-Nie zostawię tak po prostu tego co zacząłem. Wiedz o tym. - powiedział.

-Co zacząłeś? - zapytałam. Chłopak podszedł do mnie kilka kroków, szybko mnie pocałował i z powrotem podszedł do drzwi.

- Do zobaczenia Maggie. - rzucił i poszedł sobie. Wytarłam rękawem usta i spojrzałam w lustro. Czułam się tak okropnie sama ze sobą. Chciało mi się wymiotować.

Bezradność.

Właśnie to uczucie towarzyszy mi w tej chwili. Nie wiem co zrobić, żeby było dobrze.

*Pov Harry*

-Słyszałeś? Masz wyjść! - usłyszałem krzyk Maggie. Wyszedłem z pokoju i zobaczyłem jakiegoś chłopaka wychodzącego od niej.

-Co jest? - zapytałem mierząc go wzrokiem.

-A co ma być? - wzruszył ramionami i już miał mnie wyminąć, ale stanąłem mu na drodze.

-Powiesz mi, czy mam wyciągnąć to z ciebie siłą? - warknąłem popychając go w przód. Chłopak zachwiał się lekko.

-Harry, co się dzieje? - zapytał Mike podchodząc do nas.

-My tylko rozmawialiśmy. - odpowiedziałem, a on spojrzał się na mnie jak na idiote. - No co?

-No nic. - westchnął. - Nath, chodź do nas. - powiedział i razem odeszli. Gdy tylko zniknęli w salonie, poszedłem do pokoju mojej siostrzenicy. Wszedłem bez pukania do środka i widząc, że leży usiadłem obok niej.

-Mówiłam, że masz wyjść.-mruknęła nawet na mnie nie patrząc.

-Spokojnie, to tylko ja. - zaśmiałem się.

-Harry?

-Tak.

-Przepraszam myślałam, że to on.

-Co zrobił, że kazałaś mu wyjść? Wiem, że bez powodu byś tego nie zrobiła.

-Uwierzysz mi? - zapytała odwracając się powoli w moją stronę.

-Oczywiście.

-Pocałował mnie...dwa razy...

***

Wszedłem zdenerwowany do salonu wpatrując się ze złością w tego gnojka.

-Dobra mam tego dosyć! Czy ktoś może mi powiedzieć co tu się dzieje?! - wykrzyczał Michael wstając z kanapy.

-Jego się pytaj. - rzuciłem, a Mike zaczął patrzeć na niego wymownym spojrzeniem.

-Nathan.

-No co się dzieje? Nic się nie dzieje.- powiedział lekceważącym tonem.

-Coś trudno uwierzyć, bo zachowujecie się bardzo dziwnie.

-Przelizał się z twoją siostrą.- nie wytrzymałem.

-Aha. - prychnął, lecz po chwili zatranowienia się wytrzeszczył oczy. - Chwila. Co? Jak to przelizał moją siostre, przecież ona ma... NATHAN!

-Dobra my już może pójdziemy sobie. Robi się późno. - powiedział Rye patrząc na zegarek.

-Dobry pomysł. - odrzekł Luck i wszyscy wstali z kanapy.

-Nie skończyłem z tobą! - krzyknął Mike chwytając Nathana za kołnierz jego białej koszulki.

-W sumie to nawet nie zacząłeś. To chyba lepiej. - Nate chwycił Michaela za ramię, a on powoli puścił materiał.

-Nie chce cie tu widzieć! - warknął pchając go w stronę drzwi.

*Pov Maggie*

Harry wysłuchał mnie od początku do samego końca. Po naszej rozmowie zrobiło mi się dużo lepiej. Musiałam wygadać się komuś innemu niż Tinusowi. Poczułam się lekko jak przysłowiowe piórko.

Chociaż chętnie leżałabym do końca dnia w łóżku trzeba było wstać, by nadrobić lekcje z dzisiaj. Niechętnie usiadłam przy biurku wyciągając z szuflady potrzebne mi zeszyty i podręczniki.

Nauka zajęła mi niecałe dwie godziny. Gdy skończyłam byłam naprawdę bardzo głodna, więc zeszłam do kuchni. Tam, przy stole siedział Michael z Harrrym. Nie zwracając na nich uwagi podeszłam do lodówki wyciągając z niej mleko. W tej samej chwili mój wujek wstał z krzesła i wyszedł z kuchni zostawiając mnie sam na sam z bratem.

-Maggie, przepraszam.- powiedział ze spuszczoną w dół głową.

-Nie rozumiem. - skrzywiłam się patrząc na niego.

-Przepraszam, że nie zauważyłem.

-Michael, możesz jaśniej? Czego nie zauważyłeś?

-Że Nathan taki jest. - po tych słowach ja również opuściłam głowę.

-To nie twoja wina. Nie wygląda na takiego.

-Ale jako starszy brat powinienem takich typów z kilometra czuć.

-Nie przesadzaj. - zaśmiałam się. - Jesteś najlepszym bratem jakiego mogłam sobie wymarzyć. - podeszłam do niego i zarzuciłam mu ręce na szyję.

-Już więcej do ciebie nie podejdzie bliżej niż na dwa metry, obiecuje.

-Nie obiecuj czegoś, czego nie jesteś w stanie zrobić.

-Maggie, wierz mi. Zrobię wszystko co w mojej mocy.

——–———

Wiem, że ta akcja już się robi nudna, ale oficjalnie została zakończona.

Obiecuje, że nie będzie już żadnego rozdziału w 100% poświęconemu tej sprawie.

~A

Mistakes-Martinus GunnarsenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz