2

456 25 0
                                    

*Pov Maggie*

-Siedemnaście lat. - zaśmiałam się pod nosem, gdy wyszliśmy na podwórko, aby się przewietrzyć.

-Sporo czasu, prawda? - Tinus złapał mnie za rękę stając przede mną.

-Sporo czasu. - powtórzyłam stając na palcach, żeby nasz wzrok spotkał się na tej samej wysokości.

-Maggie, wszędzie cię szukałam!- usłyszałam głos July za naszymi plecami. Odwróciłam się w jej stronę. Dziewczyna spojrzała na nas speszonym wzrokiem i przeczesała dłonią swoje długie włosy. - Ja chciałam tylko...w sumie to już nic.- wydukała odwracając się na pięcie i poszła w inną stronę. Usłyszałam cichy, melodyjny śmiech swojego chłopaka.

-Ona zawsze znajdzie odpowiedni moment.-  powiedział opanowując się.

-No, wyczucie czasu ma niezłe.

Usiedliśmy na ławce przed starym drzewem stojącym pośrodku ogrodu. Moje ramiona owiał chłodnawy wiaterek lecz w tamtej chwili mi nie przeszkadzał. Spojrzałam w niebo. Było na nim miliardy, a może nawet więcej gwiazd, które skutecznie rozjaśniały mrok dzisiejszej nocy.

Delikatnie położyłam głowę o ramię Martinusa. Chłopak nic nie powiedział tylko oparł swoją głowę na mojej, a jego dłoń złączyła się ciasno z moją.

Było zupełnie jak w jakimś filmie. Wyobrażacie to sobie? Ciemna noc, błyszczące na niebie gwiadzy oddalole o miliony kilometrów od Ziemi i my- siedzący na ławce w tej ciemności nocy i blasku gwiazd.

Między nami panowała cisza, ale nie taka niezręczna. Ta cisza wystarczyła, nie potrzebne były słowa. Obydwoje byliśmy pogrążeni w swoich myślach. I wiecie co? Ewidentnie to są moje najlepsze urodziny. O takich nawet nie marzyłam. Szkoda tylko, że już za moment nadejdzie kolejny dzień, a z nim kolejne wyzwania i trudności.

-Nad czym tak myślisz? - zapytał nagle przerywając ciszę. Jego głos rozszedł się po moim całym ciele.

-O tym, że lepiej być dzisiaj nie mogło.- powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.

- Cieszę się, że Ci się podoba. - uśmiechnął się do mnie stykając nasze czoła ze sobą.

-"Podoba" to za mało powiedziane. - moje usta również wygieły się w uśmiech, po czym wylądowany ja jego ciepłych, miękkich wargach.

Gdy oderwaliśmy się od siebie, wróciliśmy do domu. W środku było pełno pijących i tańczących nastolatków. Inni już spali na kanapach i podłodze, wszędzie był niemały syf. W kuchni na stole rozgrywały się nakraplane alkoholem gry. Wszyscy dobrze się bawili. Przez głośną muzykę nie dało się usłyszeć żadnego słowa. Jeśli policja zaraz nie przyjedzie z prośbą, a raczej nakazem na ściszenie jej, to będzie cud.

Nagle do Martinusa podszedł Marcus i powiedział mu coś do ucha. Chłopak spojrzał na swojego bliźniaka i nic nie odpowiadając kiwnął potwierdzająco  głową.

-Przepraszam słońce, ale muszę na chwilę cie zostawić. To ważne. Postaram się jak najszybciej wrócić. - powiedział podchodząc do mnie na tyle blisko żebym usłyszała co chce mi powiedzieć i delikatnie pocałował moje czoło.

-Dobrze. - odpowiedziałam, a chłopak odszedł zostawiając mnie samą w środku salonu.

Poszłam w stronę barku i do plastikowego kubka nalałam sobie trochę trunku. Po chwili poczułam, że ktoś się na mnie patrzy. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Maxa opierającego się o futrynę drzwi. Gdy tylko odkrył, że ja również się na niego patrzę, podszedł do mnie wyciągając w moją stronę rękę.

- Zatańczysz? - zapytał, a ja nawet się nie zastanawiając ujęłam jego dłoń i ruszyłam za nim na parkiet.

Z głośników leciała dość szybka, głośna muzyka. Do tego należy dodać migające światła i szybki, dość męczący taniec. Zaczęło kręcić mi się w głowie. Mocnej złapałam się Maxa by nie upaść. Chłopak chyba to zauważył bo zwolnił trochę i spojrzała na mnie troskliwym wzrokiem.

-Wszystko w porządku? - zapytał.

-Tak, kręci mi się tylko w głowie. Nic wielkiego.- uśmiechnęłam się.

-Może chcesz odpocząć?

-Nie Max, jest dobrze. - powiedziałam lecz chyba go nie przekonałam, bo zostałam zwinnie podniesiona i zaniesiona do kuchni. Dopiero tam zdecydował się posadzić mnie na krześle. Z lodówki wyciągnął wodę i nalał ją do szklanki wkładając mi ją dłoń.

-Pij!- powiedział stanowczo, a ja nie protestując napiłam się. Nagle przy nas pojawił się Tinus i spojrzał na czarnoskórego pytającym spojrzeniem.

-Kręci jej się w głowie. - powiedział Max.

-Może już na dziś wystarczy?- Martinus odwrócił wzrok w moją stronę badając spojrzeniem moją twarz. Kiwnęłam lekko głową, a on podniósł mnie i zaczął nieść w kierunku mojego pokoju.

Mistakes-Martinus GunnarsenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz