EPILOG

450 29 11
                                    

*20 LAT PÓŹNIEJ*

*Pov Maggie*

Życie płata równe figle. Między innymi to właśnie dzięki nim Marcus rozstał się z Kaylą, gdy ona poznała Olivera oraz Michael zerwał z Caroline i wyjechał na kontrakt do Anglii, gdzie znalazł dziewczynę i ożenił się, a potem doczekał się dwuch córek i syna. Nasza paczka porozjeżdżała się po kraju i świecie.  July wyjechała do Oslo. Staram się jak tylko mogę utrzymywać z nią stały kontakt i czasami do siebie przyjeżdżamy. Nate pojechał do do Anglii razem z moim bratem, Luck i jego narzeczona Emilly podróżują po świecie, Max i Rye został w Trofos, a Nathan...no cóż, wtedy przed szkołą, to było nasze ostatnie spotkanie. Jak się potem dowiedziałam, chciał wyjechać pogodzony ze mną. Z tego co mi wiadomo aktualnie mieszka w Nowej Zalandi.

Wiecie, że czas leci jak szalony, prawda? Nawet nie wiecie z jaką prędkością mija. Zdaje sobie z tego sprawę dopiero teraz, po trzydziestu ośmiu latach życia. Teraz, gdy mam dwójkę wspaniałych dzieci i codziennie patrzę jak rosną. Teraz, gdy jestem piętnaście lat po ślubie, a uczucie między mną a moim mężem jest tak samo silne jak jeszcze dwadzieścia jeden lat temu. Dopiero teraz, gdy mam swój dom i rodzinę.

-Witam moją ulubioną bratową! - usłyszałam głos Marcusa, który wparował do kuchni i usiadł obok mnie na blacie.

-Jestem twoją jedyną bratową, więc za dużego wyboru to ty nie masz. - przewróciłam oczami.

-Oj tam. - machnął ręką. - Kto na no patrzy? Ważne, że fajnie brzmi. - powiedział.

-Tak, tak. - pokiwałam obojętnie głową.

-Co tam robisz? - zapytał wkładając rękę do garnka.

-Łapy przy sobie Gunnarsen. - warknęłam uderzając go drewnianą łyżką po palcach.

-Ał!- jęknął gwałtownie zabierając dłoń.

-Jeszcze raz wsadzisz swoje brudne paluchy do...

-Cześć Marcus! - zawołał Martinus przerywając mi przy tym.

-No cześć!- chłopki rzucili się sobie na szyję.

-Idioci. - skomentowała Jean (żona Marcusa).

-Powinnaś już przywyknąć. - zaśmiałam się. Nagle obok mnie stanęła moja córka.

-Mamo wychodzę z Barrym, wrócę późno. - szepnęła mi na ucho i poszła do drzwi wejściowych.

-A ty gdzie młoda damo? - Martinus zatrzymał ją.

-Do kina.

-Znowu wychodzisz z tym przydupasem?

-Barry to nie żaden...

-Nie dyskutuj ze mną, o osiemnastej masz być w domu. - powiedział spoglądając na zegarek.

-Martinus, daj jej spokój, niech idzie!- krzyknęłam do niego. Tinus już nic nie powiedział tylko wrócił do nas.

-Nie patrzcie się tak na mnie. - podniósł ręce do góry.

-Chłopie ona ma szesnaście lat. Nie pamiętasz jak ty w jej wieku latałeś za Maggie? Teraz pozwól przeżywać jej to samo co mogła przeżyć Mag. - odezwał się starszy bliźniak.

-Łatwo ci mówić, masz samych synów.

-To bez znaczenia.

-Siadajcie do stołu. - powiedziałam przerywając ich wymianę zdań.

Jeszcze dwadzieścia lat temu gdyby ktoś powiedział mi, że moje życie będzie wyglądać tak jak teraz, wyśmiałabym go. Nigdy nie wierzyłam, że moje życie będzie takie, jak zapowiedział mi kiedyś Martinus...






...jak z bajki.


______

No cóż, to już oficjalnie koniec tej książki.
Niezbyt miałam pomysł jak napisać epilog, ale mam nadzieję, że się spodobał.
Dziękuję osobą, które czytały tę książkę od samego początku do samego końca.❤️

~A

Mistakes-Martinus GunnarsenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz