38

276 22 1
                                    

*Pov Maggie*

Po wyjściu z łazienki od razu skierowałam się do naszego pokoju. Tam jednak nie było Martinusa jakbym się mogła spodziewać. Postanowiłam go poszukać. Zbyt wiele czasu mi to nie zajęło. Był w pokoju Tonnego i spał przytulając do swojej klatki chłopca.

Nie chcąc im przeszkadzać poszłam z powrotem do pokoju. Położyłam się na łóżku. I tuż przed zaśnięciem do pomieszczenia wszedł Martinus.

-Przepraszam cie Maggie. Miała być tylko jedna bajka. Z nudów zasnąłem. - powiedział kładąc się obok mnie.

-Nic nie szkodzi. Uroczo razem wyglądaliście. - zaśmiałam się cicho, a chłopak przytulił się do moich pleców.

-Dobranoc Maggie. - powiedział całując mnie w ramię.

-Dobranoc. - odpowiedziałam i zasnęłam.

***

Rano obudził nas Tonny, który zaczął skakać między nami po łóżku krzycząc, że mamy wstawać.

-Tonny, daj nam jeszcze pięć minut. - mruknęłam.

-Ale jest już 11!- wrzasnął.

-Dobrze, już dobrze. Wstajemy. - powiedział Martinus podnosząc się do pozycji siedzącej.

Po dziesięciu minutach byliśmy już w kuchni, gdzie czakał już na nas Harry i Tonny oglądający na tablecie bajkę. Usiedliśmy obok siebie przy stole i zaczęliśmy jeść.

-Za chwilę będę musiał na dwie godziny jechać do pracy. Weźmiecie go gdzieś? - zapytał Harry nakładając nam na talerze tosty.

-Nie ma sprawy. - odpowiedziałam biorąc gryza.

-Pojdziemy na plac zabaw? - spytał maluch podnosząc głowę znad urządzenia.

-Weźmiemy cie wszędzie, gdzie bedziesz chciał. - tym razem głos zabrał mój chłopak.

*Pov Martinus*

-Ubierzesz się sam, czy ci pomóc? - zapytałem chłopca nachylając się do niego.

-Sam! - odkrzyknął i zaczął zakładać butki.

-Jest strasznie samodzielny jak na trzylatka. - powiedziała Mag ubierając  na siebie bluzę.

-Lubi zaskakiwać.

-Idziemy? - zapytał Tonny tupiąc nóżkami.

-No to dalej, chodź! - zawołała Maggie, a chłopiec podbiegł do niej i złapał za rękę. Zrobiłem to samo co on. - Widzę, że dzisiaj idę na spacer w towarzystwie dwuch słodziaków. - zaśmiała się.

-Chyba chciałaś powiedzieć przystojniaków. - poprawiłem ją.

- A tak. Przepraszam, pomyliłam się.

-Nie szkodzi słońce, ale następnym razem proszę nie popełniać takiego błędu. - pouczyłem ją i wyszliśmy z domu.

-Martinus, proszę cię, zamknij drzwi. Klucz mam w kieszeni. - poleciła, a ja wyciągnąłem z jej kieszeni klucz i wsadziłem go do zamku przekręcając.

Zaczęliśmy iść w stronę najbliższego placu zabaw. Oczywiście już po pierwszych stu metrach Tonny był już niesiony przeze mnie, lecz jakoś specjalnie nie przeszkadzało mi to.

-Tacy młodzi, a już dziecko mają. I to takie duże...do czego ten świat zmierza?- usłyszałem głos jakieś staruszki idącej obok nas.

-Spokojnie proszę pani, nie jest nasze! - krzyknąłem za nią, a Maggie zaczęła się śmiać.

-Mogłeś pozostawić ją w błędzie.- odezwała się, gdy opanowała śmiech

-No niby mogłem, ale po co, skoro pewnie i tak pójdzie teraz do swoich koleżanek i powie im jak to ta dzisiejsza młodzież szybko dzieci robi.

-Niech sobie mówi co chce.- powiedziała obojętnie i w tej samej chwili dotarliśmy na miejsce.

*Pov Maggie*

Tonny zaczął ciągnąć Martinusa w stronę zjeżdżalni. Chłopak w stosunku do mojego kuzyna był bardzo uległy i robił praktycznie wszystko o co go prosił.

-Rozpieszczasz go. - powiedziałam, gdy Gunnarsen usiadł obok mnie na ławce, żeby chwilę odpocząć.

-A tam zaraz rozpieszczasz. Lubię go i tyle. To chyba dobrze, że mam z nim tak dobry kontakt. - powiedział i objął mnie.

-No niby tak, ale mały owinął sobie ciebie wokół palca. Dziwne, że tego nie widzisz.- spojrzałam na bawiącego się z innymi dziećmi malca.

-Może i masz rację, ale naprawdę mi to nie przeszkadza. Poza tym, oglądanie bajek i bawienie się z nim to chyba nie jest przestępstwo.

-Wujku, chodź na karuzele! - zawołał Tonny biegnąc w naszą stronę.

-Daj wujkowi trochę odpocząć, ja z tobą pójdę. - powiedziałam wstając z ławki. Chłopiec pokiwał energicznie głową i tym razem to ja byłam ciągnięta przez niego w stronę atrakcji.

Mistakes-Martinus GunnarsenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz