33

307 20 2
                                    

*Pov Martinus*

-Słuchaj, coś o tobie. - powiedziała mama, gdy tylko wszedłem do kuchni, po czym podniosła do góry gazetę i zaczęła ją czytać. - W ostatnim czasie całą Norwegią wstrząsnęła wiadomość o powiązaniu Martinusa Gunnarsena z narkorykami. Nie wiadomo w jaki sposób informacja o tym została dostarczona na policję, jednak jakkolwiek by się to nie stało, przed młodym piosenkarzem stoi wielki znak zapytania. W przyszły piątek odbędzie się rozprawa, która zadecyduje o dalszych losach chłopaka.  Do tej pory żaden członek rodziny, ani znajomy Martinusa nie udzielił informacji mediom o udziale chłopaka w nielegalnym biznesie. Cały czas zadajemy sobie jedno pytanie: Dlaczego? - gdy skończyła odłożyła papier na stół. - Mam to samo pytanie co oni: DLACZEGO?- bardzo wyraźnie podkreśliła ostatnie słowo.

-Mamo, tłumaczyłem ci już to. Powiedziałem całą prawdę i tobie i na policji. Co mogę więcej zrobić? - westchnąłem.

-Odkręć to jakoś.- wzruszyła ramionami zupełnie jakby było jej obojętne co zrobię.

-Ale jak?- zapytałem.

-Udziel wywiadu, w którym....

-Nie ma nawet takiej opcji! Przecież zwykły wywiad nic nie pomoże, a wręcz przeciwnie, może zaszkodzić jeszcze bardziej. - przerwałem jej.

-To spraw żeby to nie był tylko zwykły wywiad.

-Słuchaj mnie uważnie, żadnego wywiadu nie będzie! - krzyknąłem i wyszedłem z domu trzaskając przy tym drzwiami.

***

Cały tydzień zleciał bardzo szybko. Starałem się przygotować psychicznie na to co może nastąpić. W sieci i gazetach przybywało artykułów na mój temat. Większość z nich zawiarała fałszywe informacje, w które jednak wiele osób nieugięcie wierzyło nie zwracając uwagi na żadne wyjaśnienia.

W dniu rozprawy chodziłem cały czas zestresowany i wkurzony. Nikt nie odważył się do mnie odezwać. Bawiłem się swoimi palcami i nerwowo rozglądałem się na boki. Sama rozprawa ciągnęła się w nieskończoność co jakiś czas na sale wchodzili moi znajomi i rodzina, mówili co wiedzieli lub nic nie mówili i wychodzili. Gdy przyszedł czas na Maggie zachciało mi się płakać. Nie widziałem jej ponad tydzień nawet się nie żegnając.

Dziewczyna twardo się trzymała nie dając po sobie poznać, że coś jest nie tak. Jednak jako jej chłopak doskonale wiedziałem, że ledwo powstrzymuje płacz. Miała mocno zaciśnięte dłonie na poręczy i powoli odpowiadała na zadane jej pytania.

-Mówi pani to samo co oskarżony. - z transu wyrwał mnie ostry głos sędzi.

-Mówił mi jak było, powiedziałam wszystko co wiem. - odpowiedziała Mag.

-I uważa pani, że oskarżony panią nie okłamał.

-Tak. Martinus nienawidzi kłamać i nigdy tego nie robi. Jest prawdomówny i mam do niego zaufanie. Jeszcze nigdy mnie nie okłamał.

-No dobrze...-westchnął sędzia -NASTĘPNY!

Spojrzałem na dziewczynę, a nasze spojrzenia się skrzyżowały. Patrzyła na mnie z troską i niepokojem. Bała się tak samo jak ja. Po chwili została wyprowadzona z pomieszczenia i tym razem przyszedł Nate.

Całość trwała jeszcze dwie godziny. Uważnie słuchałem tego co każdy ma do powiedzenia. Ostatecznie skończyło się na 150 godzinach prac społecznych. Odetchnąłem z ulgą. Nie potrafiłem uwierzyć, że to się skonczło dla mnie w taki łagodny sposób.

*Pov Maggie*

Nagle drzwi się otworzyły i z sali wyszedł Martinus z rodzicami bez skutych w kajdanki rękoma i policjantów. Chłopak uśmiechnął się do mnie wyciągając w moją stronę ręce, a ja wbiegłam mu w ramiona owijając nogi wokół jego bioder. Ręce zawiesiłam na jego szyji, a twarz wtuliłam w tors.

-150 godzin prac społecznych. - poinformował mnie.- Będziemy żyć długo i szczęśliwie. Tak jak w bajkach. - wyszeptał mi do ucha śmiejąc się cicho.

-O co chodzi? - Spojrzałam na niego pytającym spojrzeniem.

-Ostatnio pytałaś się mnie, co z nami będzie. Właśnie teraz dostałaś konkretną odpowiedź z mojej strony. -uśmiechnęłam się i cmoknęłam go przelotnie w usta. - Cieszę się, że mogłem ci to powiedzieć i obiecuje, że zrobię wszystko żeby tak było.

-W końcu w bajkach wszystko kończy się dobrze.

Mistakes-Martinus GunnarsenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz