35

292 23 1
                                    

*Pov Maggie*

Dni mijały w zaskakującym tempie. Dniem zaczęła rządzić rutyna. Pobudka o wpół do siódmej, na ósmą szkoła, a po niej nauka, aż do wieczora. W ciągu całego tygodnia nie miałam nawet chwili na odpoczynek czy spotkanie się ze znajomymi. Dziś z okazji piątku Postanowiłam to zmienić.

Już od prawie trzech godzin razem z July szwędamy się bez konkretnego celu licząc na to, że kupimy coś, co nada się na prezenty dla bliźniaków. Jak narazie się na to nie zapowiada. Przeszłyśmy już większość sklepów, więc nasze nadzieję stopniowo malały.

-Chodźmy coś zjeść, jestem głodna...błagam cie...- jęknęła blondynka przed wejściem do kolejnego sklepu. - Wrócimy tu jak się najemy. Trzeba mieć energie na zakupy.

-No dobra, chodź. - zaśmiałam się ciągnąc ją za rękę w stronę części galerii, w której znajdują się restauracje.

-Pizza?

-Może być. - wzruszyłam ramionami i poszłyśmy w kierunku najbliższej pizzeri. Usiadłyśmy przy jednym ze stolików, a po chwili podszedł do nas kelner podając nam menu.

-Witam piękne panie. - powiedział uśmiechając się do nas, po czym odszedł.

-Widziałaś to? - zapytała July spoglądając na odchodzącego od nas chłopaka.

-Ale co?

-Puścił mi oczko! - pisnęła.

-Wydawało ci się. - parsknęłam przewracając oczami.

-No właśnie nie...-jęknęła. - Spójrz tylko na niego. Jest taki...taki przystojny... - zaczęła się zachwycać. Chłopak rzeczywiście był całkiem niezły. Miał gęste, jasne włosy, które były ustawione na żel w górę. Tak na oko miał 180 centymetrów wzrostu, jego ciało miało dość atletyczną budowę. Myślę, że mógł być od nas maksymalnie dwa lata starszy.

-Mogę przyjąć od pań zamówienie. - usłyszałam jego głos.

-Yyy...tak, niech będzie numer jeden i pięć. - powiedziałam widząc, że July nie umie się wysłowić.

-Już się robi. - odpowiedział zapisując ołówkiem nasze zamówienie w notesie.

***

-Pójdę zapłacić. - powiedziała blondynka gdy już zjadłyśmy.

-Nie składamy się? - zapytałam ze zdziwieniem.

-Ostatnio ty stawiałaś, teraz kolej na mnie. - wstała ze swojego krzesła bardzo szeroko się uśmiechając. Zaczęła podchodzić do kelnera nienaturalnie kręcąc biodrami. Widziałam jak starała się go poderwać. Chyba się jej spodobał. W sumie to nawet do siebie pasowali.

Po chwili July wróciła do mnie w największym uśmiechem na twarzy jaki kiedykolwiek widziałam.

-Dał mi swój numer! - zawołała rzucając mi się na szyje. 

-Wyluzuj trochę, patrzy się na nas. - zaśmiałam się odpychając ją delikatnie od siebie.

-Niech się patrzy. - machnęła ręką i pociągnęła mnie w stronę wyjścia machając do blondyna, który jej odmachał uśmiechając się. - Myślisz, że się ze mną umówi? - zapytała cały czas się na niego patrząc.

-Czy ty w ogóle wiesz jak on ma na imię?

-Tomas Meal i ma dziewiętnaście lat.

-A rób co chcesz, cieszę się, że ktoś ci się podoba.

***

Po dziewietnastej przyjechał po nas Mike i razem całą trójką pojechaliśmy do naszego domu. Udało nam się kupić to co chcieliśmy, a teraz planowałyśmy to schludnie zapakować. O dziwo zajęło nam to dość sporo czasu. No może to dlatego, że July cały czas trajkotała o nowo poznanym chłopaku zamiast skupić się na robocie. Szczerze mówiąc zaczęło mmie to już denerwować, bo od prawie trzech godzin słyszałam ciągle to samo na temat tej samej osoby.

Nagle na jej telefon przyszło powiadomienie. July gwałtownie odrzuciła w bok nożyczki, które trzymała do tej pory w ręce i chwyciła telefon.

-Maggie! Nie zgadniesz co się stało! - wykrzyczała śmiejąc się.

-Czyżby napisał do ciebie?

-Pyta się czy wyjdę z nim w przyszły piątek po pracy! - pisnęła tak głośno, że musiałam zakryć uszy.

-To napisz mu, że tak. - odpowiedziałam.

-Może napisze mu, że się zastanowię.

-Nie zgrywaj niedostepnej. To ci w niczym nie pomoże.

-Ale...

-Podoba ci się, czy nie? - zapytałam.

-No podoba. - spojrzała w podłogę była pięciolatką, która coś przeskrobała.

-To mu po prostu napisz, że z wielką chęcią z nim wyjdziesz...

Mistakes-Martinus GunnarsenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz