28

292 23 2
                                    

*Pov Maggie*

Po odśpiewaniu "Sto lat", czyli najbardziej krępującej części wszystkich urodzin zaczęły się tańce. Starałam się dobrze bawić, ale utrudniało mi w tym uczucie, że ktoś cały czas mnie obserwowuje. Z trudnością nie odwracałam głowy w tamtą stronę choć straszne mnie to kusiło.

Tinus złapał mnie za rękę i obrócił w swoją stronę. Daleko za jego plecami zobaczyłam Nathana. To właśnie on był obserwującą mnie osobą. Stojąc na boku z kolegami przyglądał mi się przez ten cały czas.

-Rozluźnij się. - uslyszałam szept Martinusa tuż przy moim uchu.

-Będzie ciężko. - westchnęłam opierając głowę na jegi ramieniu.

-Wyobraź sobie, że nie ma go tutaj.

-Byłoby łatwiej to zrobić, jakby rzeczywiście go tu nie było. - chłopak  odwrócił się tak żebym nie widziała Nathana i przytulił mnie do siebie.

-Już go nie ma. - powiedział zasłaniając mi oczy.

-Już go nie ma. - powtórzyłam śmiejąc się.

*Pov Martinus*

Zobaczyłem Olivie. Rozglądała się po całej sali jakby kogoś szukała, a gdy tylko mnie zauważyła kiwnęła głową w bok by dać mi do zrozumienia, że mam iść za nią.

-Mag, ja zaraz wrócę. - powiedziałem do dziewczyny odsuwając się od niej i nie czekając na jej odpowiedź po prostu odszedłem. Podążałem w kierunku gdzie przed chwilą widziałem Olivie. Nagle ktoś pociągnął mnie w bok. To była ona. - Co chcesz? - warknąłem wyrywając się spod jej uścisku.

-Jest taka jedna, mała sprawa. - powiedziała, wsadziła mi w dłoń małą karteczkę i wymijając mnie poszła z powrotem na salę.

*Pov Maggie*

Zostawił mnie samą sobie na środku sali. To było do niego niepodobne. On nigdy by mnie tak nie zostawił. Chciałam iść za nim, zatrzymać go, by dowiedzieć się gdzie i po co idzie, ale już zniknął z mojego pola widzenia.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu żeby upewnić się, że Nathan jest w bezpiecznej odległości ode mnie. Było tak. Zawzięcie rozmawiał z jakąś dziewczyną. Miałam wrażenie, że był skupiony tylko na niej. Pospieszne odwróciłam wzrok i już chciałam iść w kierunku stołu, gdy nagle poczułam czyjeś silne ramiona owijające mnie wokół talii, które z pewnością nie należały do mojego chłopaka.

-Aż tak przystojny jestem, że się ciagle na mnie patrzysz? - usłyszałam głos, którego tak bardzo nie chciałam dzisiaj słyszeć. Poczułam bardzo nieprzyjemny zapach alkoholu. Był kompletnie pijany. Moje ciało momentalnie się spięło. Błagałam Boga żeby to był wymysł mojej głupiej wyobraźni. - Może zatańczymy? - zapytał i nie czekając na moją odpowiedź obrócił mnie przodem do siebie i przyciągnął do swojej klatki tak mocno, że nie mogłam się nawet ruszyć, nie wspominając już o jakiejkolwiek ucieczce.

Przez cały czas, gdy kołysał nami trzymając mnie mocno w ramionach miałam nadzieję, że Martinus wróci i zabierze mnie do domu albo gdziekolwiek indziej byle daleko stąd. Mijały jednak długie minuty, a chłopak nadal nie pojawiał się.

-Ja bym cię tak nie zostawił. - powiedział znowu poprawiając swój uścisk żebym była jeszcze bliżej jego. - Zdecydowanie lepiej bym cię traktował.

-A skąd ty wiesz jak on mnie traktuje? - odważyłam się zapytać.

-Przyjaźnimy się.

-PRZYJAŹNILIŚCIE się. - wyraźnie zaznaczyłam pierwsze słowo.

-Teraz to i tak bez znaczenia. - obrócił mnie po chwili znowu do siebie przyciągając.

-Nathan, chyba trochę za dużo dzisiaj wypiłeś. - powiedziałam podnosząc w górę wzrok.

-Trzeźwieję na twój widok. - wyszeptał zbliżając się twarzą do mojej. Jego ręka zaczęła powoli zjeżdżać w dół, a ja zaczęłam panikować.

-Nie wydaje mi się, żeby tak było. - starałam się wyrwać jednak to nic nie dawało.

-Twój umysł jednak czasami zawodzi. - zaśmiał się po chwili wpijając się w moje usta.

*Pov Martinus*

Wracając na salę zacząłem rozglądać się w celu znalezienia Maggie. I tak, znalazłem ją, ale chyba wolałbym, żeby tak się nie stało. Stała na samym środku pomieszczenia tańcząc z Nathanem.

Chłopak zauważył, że się patrzę i idealnie wykorzystał moment całując moją dziewczynę na moich oczach. Cały czas patrzył mi prosto w oczy. Nawet nie wiem kiedy ugięły mi się kolana, a ja wylądowałem na parkiecie. Chciałem się podnieść, ale nie potrafiłem.

-Martinus? Coś się dzieje? - zapytał Tom (solenizant) kucając obok mnie. Ja w ramach odpowiedzi kiwnąłem głową w stronę pary. Chłopak przyłożył rękę do czoła głośno wzdychając po czym wziął mnie pod rękę. - Wstawaj!

Wstałem.

Nagle poczułem się silny. Zacząłem iść przed siebie z zaciśniętymi pięściami, a gdy dotarłem tak gdzie chciałem wymierzyłem Nathanowi mocnego sierpowego w prawy policzek. Chłopak zachwiał się robiąc kilka kroków w tył, przez co zmuszony był puścić Mag.

-Nigdy więcej nie pozwolę ci jej dotknąć. - warknąłem przez zaciśnięte zęby i chwytając Maggie za rękę wyszedłem z imprezy nikomu o tym nie mówiąc.

Mistakes-Martinus GunnarsenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz