46

270 21 1
                                    

*Pov Maggie*

Martinus wszedł do pokoju i położył się obok mnie na łóżku przykrywając się kołdrą0. Obróciłam się w jego stronę zapalając lampkę nocną.

-Co robimy jutro? - zapytałam.

-Co tylko zechcesz. - odpowiedział zakładając mi kosmyk moich włosów za ucho.

-Poleniuchujemy leżąc na słońcu.

-Nudyyy.... - jęknął przewracając się na plecy.

-Boże, a ty znowu marudzisz. - przewróciłam oczami. - Przyjechaliśmy tu, żeby odpocząć.

-Ale to na znaczy, że cały pobyt tutaj mamy się opalać. - zaśmiał się.

-A czy ja mówię, że cały pobyt? Dzisiaj zamiast tego poszliśmy na spacer.

-Dobra masz rację.- przyznał.

-Mówisz jakbym tego nie wiedziała. - prychnęłam.

-Czasami twoja skromność mnie powala.- powiedział przyciągając mnie do siebie, a ja się zaśmiałam.

-Dobranoc. - wymamrotałam kładąc obie dłonie na jego klatce.

-Dobranoc. - szepnął mi do ucha chowając twarz w moich włosach.

***

-No Mag...- westchnął blondyn patrząc na mnie. - Chodź...ile można na ciebie czekać?

-Wieczność mój drogi. Wieczność. - powiedziałam nawet ba niego nie patrząc.

-Skarbie...

-Jaki ty jesteś upierdliwy. - burknęłam przewracając się na plecy. Nagle usłyszałam, że chłopak wychodzi z wody i nic sobie z tego nie robiłam dopuki się na mnie nie położył. - Martinus, złaź ze mnie! Jesteś lodowaty! - krzyknęłam starając się zepchnąć go ze swojego ciała.

-Ja nie jestem lodowaty, to ty po prostu jesteś gorąca. - wyszeptał mi do ucha.

-Idiota!-ponownie krzyknęłam.

-Powtórz to! - rozkazał.

-Jesteś idiotą! - na moje słowa chłopak zszedł ze mnie i podniósł z leżaka. - Nawet nie próbuj. - powiedziałam obejmując go jak najmocniej za szyję, żeby nie spaść na ziemię.

-Nie ufasz mi? - zapytał podnosząc jedną brew w górę.

-W tej sytuacji tak trochę średnio. - wyznałam. Tinus uśmiechnął się zawadzko i podszedł ze mną do basenu. - Nawet o tym nie myśl. - słysząc to chłopak po prostu wskoczył do wody. Wzięłam głęboki wdech i wypłynęłam jak najszybciej spod wody.

-I co teraz? - zapytał podpływając do mnie.

-Jak to co? Idę się wysuszyć. - wzruszyłam ramionami, ale moja odpowiedź widocznie nie usatysfakcjonowała mojego chłopaka.

-Już i tak jesteś w wodzie.

-No i co?

-Zostań ze mną. - zrobił minę smutnego pieska. - Proszę...

-No dobrze, ale tylko chwilkę. - zgodziłam się w końcu.

***

*Pov Martinus*

-Jemy coś? - zapytała Maggie wchodząc do kuchni.

-Nic nie mamy. - odpowiedziałem otwierając lodówkę. -Idziemy na miasto.

-Przebiorę się i możemy iść. - powiedziała biegnąc w stronę pokoju.

-Leć!

Usiadłem na kanapie i położyłem nogi na stole. Wziąłem pilot do reki i nawet nie zdążyłem włączyć telewizora, bo usłyszałem krzyk należący do Mag.

-July ty cholero!

-Co jest? - zapytałem wchodząc do naszego pokoju. W tej chwili Mag rzuciła na łóżko swój telefon i usiadła przy walizce bezradnie wyciągając z niej ubrania.

-Zabiję ją normalnie. - warknęła. - Wyciągnęła z mojej walizki ubrania jakie tam spakowałam i włożyła do środka jakieś szmaty!-krzyknęła zła. Usiadłem obok niej na podłodze.

-E tam, aż źle nie jest, mi się podoba. - powiedziałem trzymając w rekach krótką, czarną sukienkę z wyciętymi plecami i dość sporym dekoltem.

-Idź mi stąd, może uda mi się coś znaleźć. - popchnęła mnie w kierunku drzwi.

W salonie czekałem pół godziny. Gdy wyszła z pokoju miała na siebie białą sukienkę w kwiaty do kolan, na nogi  białe sandały, a na twarzy delikatny makijaż.

-Będę musiał cię dobrze pilnować, żeby nitk mi ciebie nie ukradł. - oparłem się o drzwi lustrując ją wzrokiem.

-Też byś mógł jakiś garniak nałożyć. - zaśmiała się.

-Sory żadnego nie wziąłem ze sobą.- podniósłem ręce do góry w geście obronnym.

-No trudno, chodźmy już jestem bardzo głodna. - położyła rękę na brzuchu.

-Już idziemy, spokojnie. - złapałem ją za rękę splatając nasze palce ze sobą i wyszliśmy z domu. - Na co masz ochotę?- zapytałem.

-Nie wiem. Dzisiaj pozwalam ci wybrać. - odpowiedziała.

-Dziękuję za pozwolenie.

-Nie ma za co. - zaśmiała się podnosząc na mnie wzrok.

Mistakes-Martinus GunnarsenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz