*Pov Martinus*
Wszyscy usiedliśmy przy jednym stole i zaczęliśmy jeść. Zostały już tylko dwie lekcje, a po nich rozpocznie się kolejny weekend.
-Maggie Scott proszona do gabinetu dyrektora szkoły! - usłyszeliśmy przez radiowęzeł szkolny przesłodzony głos sekreterki. Dziewczyna wstała wzdychając i spojrzała na mnie. Zrozumiałem praktycznie od razu. Przyjechała jej mama. Podniosłem się ze swojego miejsca i razem z dziewczyną wyszedłem ze stołówki.
-Tinus...-jęknęła zatrzymując się. Stanąłem przed nią i nic nie mówiąc czekałem na to co ona powie. - Cholernie się boję. - powiedziała cicho. Złapałem ją za obie ręce i spojrzałem prosto w jej oczy.
- Ze spokojem skarbie, nie będzie chyba przecież aż tak źle. Zobaczysz. - uśmiechnąłem się całując ją w czoło by dodać jej otuchy.
-Ale Martinus.... - pisnęła.
-Mag, będę na ciebie czekać tak jak ostatnio. - zapewniłem ją.
-Nie ma mowy. - powiedziała robiąc krok w tył wyrywając przy tym dłonie z mojego uścisku. - Masz lekcje, spotkamy się jak wrócę do domu.
-Na pewno? - zapytałem podnosząc brwii.
-Spokojnie, dam sobie radę.
-Niech ci będzie. - westchnąłem i ponownie zaczęliśmy iść. Gdy byliśmy już pod wyznaczonym miejscem pocałowałem dziewczynę, a ona mocno się do mnie przytuliła zaciskając palce na mojej koszulce. Krótko mówiąc po prostu się stresowała. Nagle po szkole rozniósł się głośny dźwięk dzwonka sugerującego rozpoczęcie kolejnej lekcji.
-Idź już, ja dam sobie radę. - uśmiechnęła się całując mnie w polik.
-Przyjdę potem do ciebie.
-Będę czekać.
*Pov Maggie*
Wzięłam głęboki wdech pukając do drzwi po czym nacisnęłam na klamkę wchodzac do środka.
-Dzień dobry. - powiedziałam patrząc na dyrektora.
-Witaj Maggie, usiądź proszę.
Zobaczyłam swoją matkę siedzącą obok miejsca dla mnie. Kobieta spojrzała na mnie surowym wzrokiem i skinęła tylko głową. Powoli i niepewnie usiadłam zakładając nogę na nogę.
-Czy możemy przejść do sedna sprawy? Naprawdę bardzo się spieszę, za godzinę mam spotkanie. - powiedziała moja matka kładąc ręce na biorko.
-Pańska córka ostatnio buja w obłokach i nie uważa na lekcjach, w dodatku wykłóca się z nauczycielami.
-I to jest powód, dla którego mnie pan tu wezwal? Mam wiele ważniejszych spraw na głowie niż problemy z niekompetentnością kadry nauczycielskiej tej szkoły! - krzyknęła wstając z krzesła.- Problem nie jej z moją córką tylko bandą tych leniwych...
-Pani Scott, proszę się uspokoić. Nerwy z pani strony nic nie zdziałają. Poza tym nasi nauczyciele są wykwalifikowani, a praca z młodzieżą to dla nich czysta przyjemność. - na te słowa parsknęłam śmiechem. Nie oszukujmy się, każdy powie tak o swoich pracownikach nawet jeśli w głębi duszy wcale tak nie uważa.
***
Gdy wróciłam do domu w moim pokoju był już Martinus. Chłopak leżał na łóżku i robił coś w telefonie.
-Długo to trwało. - powiedział chowajac urządzenie.
-Trochę. -wzruszyłam ramionami.
-Opowiesz mi jak było? - zapytał podnosząc na mnie wzrok.
Nie ma co strzępić ryja. - westchnęłam.
-Zawiesili cię? - zrobił wielkie oczy.
-Nie.- zaśmiałam się. - Matka zrobiła taką scenę, że masakra. Nie ważyliby się mnie zawiesić. Jak zaczęła gadać jaka ta szkoła jest beznadziejna, odpuścili sobie.
-Jest tu?
- Pogięło cię? Nawet mnie nie odwiozła. Jest w pracy. Powiedziała, że może wieczorem porozmawiamy.
-Chyba dobrze, że chce z tobą gadać.
-Ale ja nie chce. - jęknęłam opadajac na łóżko.
-Czasami trzeba robić rzeczy, których nie chce się robić. - Tinus oparł się na łokciu. - To twoja mama...
-No i co z tego?
-Musisz z nią czasami porozmawiać. Przecież między wami było już tak dobrze.
-Nie wiem czy pamietasz, ale między mną a nią było dobrze do czasu jak wysłała mnie do Nowego Jorku, a Michela zostawiła bez dachu nad głową i pieniędzy.
-Nie możesz jej przecież wypominać tego przez cale życie.
-A właśnie, że mogę.
-Mag...
-Zmienmy temat, błagam cie.
-Pod jednym warunkiem. - powiedział przybliżając się do mnie.
-Jakim?
-Pogadasz z mamą.
-Niech ci już będzie. - zgodziłam się zciszając swój ton głosu. - Jaki ty jesteś uparty. - dodałam uderzając go poduszką.
-Tak wiem, nie raz już to słyszałem. - zaśmiał się całując mnie przelotnie. Przysunęłam się bliżej niego i położyłam głowę na jego klatce patrząc w sufit.
-Zostaniesz tu dopłuki nie przyjdzie? - zapytałam.
-Oczywiście słońce. - odpowiedział gładząc moje włosy dłonią. - Zostanę tak długo jak tylko będziesz chciała.
CZYTASZ
Mistakes-Martinus Gunnarsen
FanfictionII część książki pt. "Why us? " -Myślałeś, że nigdy się nie dowiem? - zapytałam chłopaka patrzac na niego. Siedział na łóżku ze spuszczoną w dół głową. - Patrz na mnie jak do ciebie mówię!- wydarłam się na niego podnosząc w górę jego podbrudek. Każ...