* Pov Michael*
-Mike! - usłyszałem krzyk Maggie dobiegający z jej pokoju.
-Co? - odkrzyknąłem ściszając telewizor, żeby ją usłyszeć.
-Michael, chodź tu! - znowu krzyknęła a ja westchnąłem.
-Po co? - zapytałem wstając z kanapy.
-AAAA! MIKE! PROSZĘ, SZYBKO! - wydarła się, a ja pobiegłem szybko w stronę jej pokoju.
-Co się dzieje? - spytałem otwierając drzwi.
-Pająk! - wyciągnęła rękę przed siebie. Zacząłem się śmiać. - Zabij go!
-A może on chce żyć?
-To niech se żyje gdzie indziej...nie u mnie w pokoju.
-Ale Maggie, może on ma rodzinę. Nie szkoda ci jego dzieci? - spojrzałem na nią starając się nie roześmiać.
-O Boże! Ruszył się, zabij go, proszę. Zabij! - pisnęła.
-No dobra. - wzruszyłem ramionami i zdrepnąłem stawonoga.
-Weź go, proszę. - powiedziała zanim wyszedłem. Obróciłem się na piecie i zawinąłem go w chusteczke po czym wyrzuciłem do kosza.
-Jakieś jeszcze życzenia ma panienka?
-Nie, dziękuję. - uśmiechnęła się i przesłała mi buziaka w powietrzu. -Jesteś moim bohaterem.
*Pov Maggie*
Wyszłam z domu kierując się w stronę domu Kayli. Podobno stało się coś poważnego i prosi mnie żebym przyszła jak najszybciej tylko mogę. Na moje nieszczęście Michaela nie ma w domu, więc do domu przyjaciółki muszę iść na piechotę. Szłam dość szybkim krokiem i nagle tuż przy mnie zatrzymał się samochód, a facet siedzący w nim spuścił szybę w dół. Wyglądał na około dwadzieścia pięć lat.
-Hej ślicznotko! Może podwieźć cie gdzieś? - zapytał ściągając okulary przeciwsłoneczne.
-Nie dzięki, poradzę sobie. - odpowiedziałam bez chwili zawahania.
-Oj no nie bądź taka niedostępna. Widzę przecież, że się spieszysz. - nie dawał za wygraną.
-Powiedziałam, że sobie poradzę. Którego słowa nie zrozumiałeś do cholery jasnej? - burknęłam.
-Nie rozumiem dlaczego taka dziewczyna jak ty nie chce żeby podwiózł ją taki chłopak jak ja. - podniósł jedną brew.
-To już nie jest mój problem. - powiedziałam odchodząc.
-Ej, czekaj! - krzyknął za mną, lecz ja nie zareagowałam i przyspieszyłam kroku. Na całe szczęście chłopak po chwili odpuścił sobie i odjechał w przeciwną stronę.
Gdy byłam już pod domem przyjaciółki zadzwoniłam dzwonkiem, a po chwili w drzwiach stanęła Kayla.
-Cześć kochana. - powiedziałam i weszłam do środka. - O Boże, co się stało? - zapytałam widząc, że płacze. Chwyciła mnie za rękę i zaprowadziła do swojego pokoju.
-Zerwałam z Marcusem. - powiedziała szlochając.
-Chwila...co zrobiłaś? - wytrzeszczyłam oczy. - Czemu?
-Bo ja...ja...- nie mogła nic powiedzieć.
-Bo ty co?
-Widzialam go z inną! - wykrzyczała.
-Że co? Marcus by tego nie zrobił! On taki nie jest.
-Widziałam! Nie kłamie, naprawdę! - krzyczała powoli wpadając w histerie.
Przytuliłam ją do siebie nie wiedząc co powiedzieć i zaczęłam gładzić jej plecy.-Opowiedz mi co dokładnie widziałaś. - powiedziałam gdy dziewczyna już się nieco uspokoiła.
-Szłam przez park i tam był on i jakaś blondyna. Siedzieli na ławce, trzymali się za ręce, a ona jeszcze miała głowę na jego ramieniu.- przerwała ocierając łzy.
-I co było dalej?
-No podeszłam do nich i zaczęłam krzyczeć, że to koniec.
-Tak po prostu?
-Przecież mnie zdradził!- krzyknęła.
-Nie tłumaczył się ani nic? Marcus nie jest typem lecącym na dwa fronty.
*Pov Martinus*
-Ona nawet nie chciała mnie słuchać. - westchnął Mac opierając ręce na kolanach.
-Może pójdź do niej i jej wszystko wyjaśnij. Powinna wiedzieć jaka jest prawda, a jak ci nie uwierzy, to znaczy, że nie była ciebie warta. - powiedziałem, ale chyba nie polepszyłem sytuacji.
-Jesteś okropnym pocieszycielem. - oznajmił podnosząc na mnie wzrok.
-Tak, wiem...ale mimo wszystko myślę że musisz do niej iść.
-Nie lepiej dać jej trochę czasu? - zapytał bawiąc się palcami.
-Jak myślisz, co będzie lepsze? Mac, masz osiemnaście lat, jesteś już dorosły i postaraj się działać jak dorosły w tej wytuacji. Wiem że masz w głowie milion myśli, ale ona musi wiedzieć jak było.
-Martinus...
-Kochasz ją?- przerwałem mu.
-Tak. - odpowiedział bez zawahania.
-To idź do niej i ratuj wasz związek.
CZYTASZ
Mistakes-Martinus Gunnarsen
FanfictionII część książki pt. "Why us? " -Myślałeś, że nigdy się nie dowiem? - zapytałam chłopaka patrzac na niego. Siedział na łóżku ze spuszczoną w dół głową. - Patrz na mnie jak do ciebie mówię!- wydarłam się na niego podnosząc w górę jego podbrudek. Każ...