47

281 25 1
                                    

* Pov Maggie *

Nastepne dni leciały nam w przyjemnej atmosferze. Dzień w dzień siedzieliśmy na basenie lub nad morzem delektując się ciszą i spokojem, a wieczorami chodziliśmy na zachód słońca na plażę popijając czerwone wino z kieliszków. Co noc zasypialiśmy na jednym łóżku wtuleni w siebie i z dnia na dzień budziliśmy się z jeszcze lepszym nastawieniem i pozytywizmem. Czuję się jak w jakimś filmie romantycznym.

Myślę, że to właśnie tu, w Grecji siedziałam jedne z najlepszych dni w całym moim życiu. Wydaje mi się również, że to właśnie w tym miejscu nauczyłam się żyć chwilą, pełnią życia, nie myśleć o tym co będzie.

-Maggie! - Martinus zawołał mnie. Leniwie otworzyłam oczy i wstałam z łóżka.

Wyszłam z pokoju kierując się w stronę kuchni. Gunnarsen stał przy kuchence niezauważając nawet, że jestem praktycznie obok niego. Podeszłam bliżej jego jak najciszej tylko mogłam i przytuliłam się do jego pleców przez co wzdrygnął się z zaskoczenia i obrócił głowę w moją stronę.

-Boisz się mnie? - zapytałam sarkastycznie.

-Tak, jesteś przerażająca. - zaśmiał się i pocałował mnie w policzek.

-Go nie dobrze, że przeraża cię własna dziewczyna. - pokręciłam głową kładąc ręce na biodra.

- Oj tam, siadaj do stołu, śniadanie już gotowe. - powiedział, a ja grzecznie wykonałam polecenie czekając aż nałoży mi na talerz moje śniadanie.

-Jesteś kochany. - uśmiechnęłam się gdy nałożył mi na talerz naleśniki.

-Powiedz mi coś czego nie wiem.

-Przecież ty wiesz wszystko.

-A no tak, zapomniałem, że jestem wszechwiedzący. - pokiwał głową i usiadł naprzeciwko mnie.

-Dobrze, że ci przypomniałam. - zaśmiałam się.

-No, bardzo dobrze. - zgodził się ze mną.

Gdy zjedliśmy, poszłam do pokoju. Podeszłam do szafy i zaczęłam szukać w niej jakiegoś stroju do pływania. Nie było to tak proste zadanie, bo July spakowała mi tak skąpe rzeczy, że nie ma nawet obcji, żebym w nich wyszła.

-Długo jeszcze będę musiał na ciebie czekać? - zapytał Martinus podchodząc do mnie.

-Tyle ile będzie trzeba. Cierpliwości trochę. - powiedziałam nawet nie obracając się w jego stronę. - Nie wiem co ubrać. - jęknęłam przebierając w strojach.

-Odsuń się.-odepchnął mnie na bok i wyrzucił wszystkie stroje na łóżko. - Ten mi się podoba, możesz go nałożyć. - powiedział po chwili pokazując na białe bikini. W sumie to całkiem niezły wybór.

-Wyjdź, chce się przebrać. - wypchnęłam go za drzwi.

Po kilku minutach byłam już gotowa i owinięta w ręcznik szłam w kierunku tarasu. Martinus siedział już w basenie wpatrując się w niebo. Zdjęłam z siebie ręcznik i położyłam go obok leżaka.

-Przyjdziesz do mnie dobrowolnie, czy mam cię znowu wrzucić do basenu? - zapytał podpływając do brzeu.

-Tym razem może wejdę dobrowolnie. - stwierdziłam i weszłam powoli do wody. Nagle coś złapało mnie za nogę i wciągnęło pod gładką taflę. Oczywiście jak można się było spodziewać był to mój chłopak. Złapałam powietrze i zacisnęłam oczy by ciecz się do niej nie dostała. - Ty półmózgi kretynie! - krzyknęłam, gdy tylko wypłynęłam spowrotem na powierzchnię.

-Czemu odrazu półmózgi? - spojrzał na mnie marszcząc brwi.

-Masz rację, mózgu to ty wcale nie masz. - trzepnęłam go w czoło i odwróciłam się tyłem do niego.

-No chyba się na mnie za to nie gniewasz. - prychnął. - Prawda skarbie? Nie gniewasz się? - dodał nie słysząc odpowiedzi z moich ust. - Ej, skarbie... - stanął przede mną i cmoknął moje usta. - Przepraszam, nie złość się na mnie, proszę. - ponownie mnie pocałował kładąc dłoń na moim policzku. Mimowolnie uśmiechnęłam się zarzucając mu ręce na kark.

-Już więcej tak nie zrobisz? - zapytałam, a Gunnarsen zaprzeczył ruchem głowy.

-Nigdy, obiecuję! - zawołał. Zaśmiałam się widząc jego powagę i wyszłam z wody kierując się na leżak.

-Tinus, kochanie ty moje! - krzyknęłam, a chłopak odwrócił się. +Posmaruj mi plecy. - uśmiechnęłam się do niego trzepocząc rzęsami.

-Już idę.

Martinus usiadł tuż za mną i odgarnął moje włosy delikatnie całując mnie w szyję, przez co przeszły mnie ciarki.

-Przestań. - szepnęłam.

-Nie wiem o co ci chodzi. - ponowił swój gest.

-Martinus... - westchnęłam odciągając go za włosy od siebie.

-Kocham cie. - szepnął mi na ucho i podniósł do góry w stylu panny młodej i zaniósł do domu.

Mistakes-Martinus GunnarsenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz