***
*Pov Maggie*
To już dziś. Ten długo wyczekiwany dzień wreszcie nadszedł. Marcus i Martinus wracają z trasy. Z podekscytowania nie umiałam w nocy zasnąć, a jak już z trudem mi się udało to budziłam się co godzinę.
Gdy tylko wybiła ósma rano wyskoczyłam z łóżka i w pośpiechu zaczęłam się szykować, a raczej próbowałam to robić.
-Ej Mike, chodź tu! - zawołałam brata widząc, że przechodzi obok mojego pokoju. - Nałożyć to czy to? - zapytałam pokazując mu dwa komplety ubrań.
- A w czym będzie ci wygodniej? - odpowiedział mi pytaniem na pytanie.
-Wydaje mi się, że w tym. - zamyśliłam się przez chwilę.
-Więc ubierz to. - zaśmiał się i wyszedł z mojego pokoju.
-Dzięki! - krzyknęłam i zamknęłam drzwi żeby się przebrać.
Po godzinie wyjechaliśmy w stronę Oslo. Czas bardzo mi się dłużył, jakby stanął w miejscu. Praktycznie całą drogę spędziliśmy w ciszy. Siedziałam z opartą o szybę głową patrząc się w lasy i pola za oknem słuchając lecącej w tle muzyki z radia.
Gdy dojechaliśmy na lotnisko w pośpiechu wybiegłam z samochodu nie czekając nawet aż Michael zaparkuje. Już się nie mógłam doczekać. W środku cała drżałam. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Usiadłam na pobliskim krześle i oparłam łokcie na kolanach patrząc na swoje buty.
-Mogłaś chociaż na mnie zaczekać. - powiedział Mike podchodząc do mnie.
-Przepraszam.
-Nie szkodzi. - zaśmiał się siadając obok. - Ej, coś się dzieje? Boli cię głowa, niedobrze ci, kręci ci się w głowie?- zapytał z troską.
-Nic z tych rzeczy Mikey. - westchnęłam opierając głowę na oparciu krzesła. - Boję się.
-Czego?
-Że...że on mnie już nie kocha...
-Jak to nie kocha? Maggie, czy ty dziecko drogie siebie słyszysz?
-Długo się nie widzieliśmy i...
-Weź tak nawet nie mów. Pamiętasz jak wyjechałaś do Nowego Jorku? - zapytał, a ja kiwnęłam głową. - To było sześć miesięcy, pół roku, a Martinus wyjechał na dwa miesiące, jedną trzecią z tego jak nie było ciebie.
-To zabrzmiało aż za mądrze jak na ciebie. - zaśmiałam się.
-Za kogo ty mnie masz? - zapytał z udawanym gniewem wyczuwalnym w głosie.
-Za...nie ważne... -przytuliłam się do niego. - Dziękuję, że zawsze poprawiasz mi humor.
-Od tego jest starszy brat. - pocałował mnie w czoło. W tej samej chwili na horyzoncie pojawili się bliźniacy i ich rodzice z Emmą. Zerwałam się na równe nogi i już chciałam zacząć biec w ich stronę, ale poczułam uścisk brata na nadgarstku. - Bądź cierpliwa. Oni wiedzą, że tu czekamy.
-Puść mnie głupku!- warknęłam patrząc na niego ze złością w oczach próbując się wydostać z uścisku jego dłoni.
-No dobra. - wzruszył ramionami i mnie puścił, przez co straciłam równowagę i...
-Znowu na mnie lecisz. - usłyszałam za sobą głos, za którym tak bardzo tęskniłam.
-Tinus! - pisnęłam odwracając się w jego stronę i mocno się w niego wtuliłam. Chłopak tylko się zaśmiał i obiął mnie szczelnie ramionami.
-Oj mała, nawet nie wiesz jak strasznie tęskniłem za tobą. - wyszeptał mi do ucha.
-Ja bardziej, uwierz mi.
-Chcesz się ze mną licytować? - zapytał patrząc mi w oczy. Pokręciłam głową na boki.
-Po co, skoro wiem jaka jest prawda?- zapytałam retorycznie składając na jego ustach szybkiego całusa.
***
Droga powrotna do Trofos zleciała nam bardzo szybko głównie dlatego, że bliźniacy cały ten czas opowiadali nam o trasie. Widać było, że fajnie spedzili tam czas, ale równie widoczne było to, że się cieszą z powrotu.
-Maggie, może chcesz zostać u nas dzisiaj na noc?- zapytała mnie pani Gunnarsen. Spojrzałam na brata, a on tylko kiwnął głową.
-Bardzo chętnie. - odpowiedziałam uśmiechając się do kobiety. Michael zaparkował pod domem Gunnarsenów i odwrócił się w moją stronę.
-Przywiozę ci za chwilę twoje rzeczy.
-Dziękuję braciszku. - zahihotałam całując go w policzek na co sie tylko zaśmiał i odjechał spod domu.
CZYTASZ
Mistakes-Martinus Gunnarsen
FanfictionII część książki pt. "Why us? " -Myślałeś, że nigdy się nie dowiem? - zapytałam chłopaka patrzac na niego. Siedział na łóżku ze spuszczoną w dół głową. - Patrz na mnie jak do ciebie mówię!- wydarłam się na niego podnosząc w górę jego podbrudek. Każ...