25

302 24 3
                                    

*Pov Maggie*

Następnego dnia obudziłam się dopiero koło dwunastej. Z racji na to, że była niedziela nie musiałam się z niczym spieszyć.

-Jak się spało siostrzyczko? - zapytał Mike jak tylko zobaczył, że weszłam do kuchni.

-Dobrze. Wyspałam się przynajmiej. - zahihotałam.

-Mało kto nie wyspałby się o tej godzinie.

-Jak dłonie?

-Nie wiem, jeszcze nie odwinąłem bandaży. - wyciągnął w moją stronę obie ręce.

-Zjem i zobaczymy. - powiedziałam robiąc sobie kanapki. Po ich zjedzeniu wzięłam się za odwijanie bandaży. - Dalej nie da rady. Materiał się przylepił do ran. Trzeba to odmoczyć.

Chłopak usiadł na krześle, a ja w tym samym czasie nalałam do miski wodę. Położyłam naczynię na stół i nożyczkami obciełam bandarze tuż przy dłoniach. Michael zamoczył dłonie w wodzie, a materiał powoli zaczął się odklejać od skóry. Po pół godzinie czekania wyrzuciłam do śmietnika materiał i z lodówki wyciągnęłam specjalną maść.

-Wiesz, że to boli? - zapytał, gdy nakładałam substancje na jego dłonie.

-A wiesz, że staram się zrobić to tak, żeby cię nie bolało? - odpowiedziałam mu pytaniem na pytanie.

-Ale to nie zmienia faktu, że boli. - jęknął zagryzając mocno dolną wargę.

-Chce ci tylko przypomnieć, że nie chodzisz do przedszkola od jakiś piętnastu lat. Jesteś już dużym chłopcem i wytrzymasz tę chwilę. - poklepałam go po ramieniu chwytając nowe bandaże.

-No chyba sobie żarty robisz! Nie chce żadnych bandaży!- krzyknął wyrywając się.

-Plastry się odlepią. - westchnęłam.

-No to bez tego.

-Nie, bo wytrzesz maść w spodnie. Znam cie. Dawaj łapy!- chwyciłam go za nadgarstek starając się dokończyć robienie opatrunku.

***

Miesiąc później po ranach zostały tylko sine, niestety widoczne blizny. Dzień w dzień poświęcałam dużo czasu na pomoc bratu przy ich pielęgnacji wcierając w nie odpowiednie maści i naświetlanie ich specjalnymi lampami. Z każdym tygodniem wyglądały coraz lepiej, ale do ideału jeszcze daleko.

-Mag, ja wychodzę! - usłyszałam głos brata dochodzący z kuchni.

-Ja też! - odkrzyknęłam i chwyciłam torebkę. - A ty mnie podrzucisz. - uderzyłam go lekko w ramię podchodząc do niego.

-Radź sobie sama. - prychnął otwierając drzwi.

-Ale to jest po drodze.- pociągnęłam go za rękaw uniemożliwiając mu wyjście z domu.

-Mylisz się. Po drodze do Martinusa jest Line, nie odwrotnie.

-To zróbmy inaczej. Podwieziesz mnie to Caroline, a reszte pojde sama. Umowa stoi?

-Nich ci będzie. - westchnął, a ja szybko wybiegłam z domu i wsiadłam do jego samochodu. Zapięłam pasy wpatrując się w brata, który kręcił głową na boki.- Jesteś strasznie uparta.

-To miał być komplement? - zapytałam ironicznie.

-Jak tam uważasz. - powiedział odpalając silnik i odjeżdżając spod domu.- Przyjechać po ciebie jak będę wracać, czy sobie jakoś sama poradzisz?- spytał, gdy dojechaliśmy na miejsce, lecz ja dobrze wiedziałam, że robi to tylko z grzeczności.

-Chyba sobie poradzę, ale w razie czego, będę pisać. - powiedziałam wychodząc z samochodu. - Dzięki, że mnie podwiozłeś. - pocałowałam go  szybko w policzek i udałam się w kierunku domu mojego chłopaka. Na dworze mimo pory roku było naprawdę zimno. Zanim dotarłam na miejsce zdążyłam naprawdę zmarznąć. Zapukałam do drzwi i nie czekając, aż ktoś je otworzy, weszłam do środka.

-Dzień dobry! - krzyknęłam zamykając za sobą drzwi.

-Cześć Maggie. Miło cię znowu widzieć. - powiedziała przezchodząca obok mnie pani Gunnarsen.

-Panią również.

- Martinus jest u siebie. - uśmiechnęła się do mnie.

-Dziękuję. - powiedziałam i udałam się w wyznaczone miejsce. Bez pukania weszłam do środka. Tam na łóżku siedział Tinus i jakaś dziewczyna wyglądająca na nasz wiek.

-O Maggie, już jesteś!- zawołał chłopak widząc mnie.

-Ja może pójdę, bo widzę, że wam przeszkodziłam. -  rzekłam wkurzona.

-Nie, zostań! Ja już miałam iść. - powiedziała dziewczyna i wyminęła mnie w drzwiach. Spojrzałam na chłopaka wzrokiem mówiącym mu, że ma przechlapane i z założonymi na piersi rękoma podeszłam do niego.

-Czy możesz mi łaskawie wytłumaczyć, kto to był?

Mistakes-Martinus GunnarsenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz