26 lat później
— Doktorze Uzumaki, list do pana — dziewczyna podeszła do blondyna wyciągając w jego stronę białą kopertę. Mężczyzna odebrał list z jej rąk i przyjrzał się dokładnie adresowi. Notariusz? Naruto zmarszczył brwi pocierając skroń w skupieniu. Rzadko dostawało się takie listy, jednak gdy już przychodził na to czas, zazwyczaj źle to wróżyło.
— TenTen, poproszę skalpel — powiedział Naruto nie spuszczając wzroku z listu. Kobieta ostrożnie przekazała ostrze, a blondyn precyzyjnym cięciem otworzył kopertę.
„Drogi Naruto,
Jeśli to czytasz, to zapewne umarłem. Mój notariusz miał przekazać Ci ten list zaraz po mojej śmierci. Spisałem tu moją ostatnią wolę. Precyzyjniej nazywa się to testamentem.
W spadku po mojej śmierci przekazuję ci mój domek w Konohagakure. Chciałbym, abyś się nim zajął i przejrzał pozostawione tam rzeczy. Być może znajdziesz tam coś dla siebie. Możesz sprzedać ten domek, jednak wolałbym, byś tego nie robił. Wiele on dla mnie znaczył, jednak należąc do Ciebie, tylko Ty możesz decydować o jego losie.
Wiem, jak niewiele mogę Ci zostawić po sobie, jednak ten domek to wszystko co miałem. Dlatego wszystko co moje, chciałbym przekazać Tobie. Byłeś wspaniałym synem, Naruto.
Gdy zostałeś weterynarzem udowodniłeś tylko, jak dobre serce masz. Mam nadzieję, że pomożesz jeszcze wielu zagubionym stworzeniom.
Kocham Cię,
Twój wujaszek Iruka.
Ps. W szafkach w kuchni zostawiłem dla Ciebie zapas ramen."List swobodnie zleciał w dół, gdy Uzumaki Naruto z krzykiem upadł na podłogę, budząc wszystkie zaspane zwierzaki i wprowadzając TenTen w niemałe oszołomienie.
~ • ~
— Moje kondolencje, doktorze Uzumaki — Shikamaru skłonił się przed blondynem. Ten jedynie skinął głową hamując napływające do oczu łzy.
Starał się nie zerkać co chwilę na grób swojego przybranego ojca. Postanowił pochować go w swoim mieście, aby odwiedzać go w każdej wolnej chwili. Jeśli pogrzebałby jego ciało w Konohagakure, pozostawiłby Irukę samego. Pogrzeb był przepełniony bólem i zjawili się na nim w większości przyjaciele Naruto, ponieważ Iruka był samotnikiem i jedynie z Shizune oraz Kakashim utrzymywał dłuższy kontakt. Hatake nie pojawił się, jednak Naruto rozumiał to, ponieważ Kioto znajdowało się tysiące kilometrów od Konohy.
Wylot do Konohy Naruto zarezerwował na dzisiejszy wieczór. Chciał jak najszybciej dopełnić formalności związane ze śmiercią Iruki. Planował sprzedać domek w lesie, ponieważ nie zamierzał wracać do Konohy jeśli nie było to już potrzebne. Wiedział, że powrót tam go zaboli. Będzie zupełnie sam wśród wspomnień o Iruce, który był dla niego jak ojciec.
— Słyszałam, że dziś wylatujesz — usłyszał cichy głos obok siebie. Odwrócił się i ujrzał ciemnowłosą dziewczynę.
— Hinata. To prawda, jednak zamierzam wrócić jak najszybciej. Poza tym nie mam czasu bawić się w rozgrzebywanie przeszłości, w końcu mam pracę. — Odparł Naruto z powagą.
— Bardzo mi przykro z powodu Iruki. Mam nadzieję, że zostawił ci coś po sobie. W końcu byłeś najbliższy jego sercu. — dziewczyna uśmiechnęła się zaplatając kosmyk włosów za ucho. — Pomyślałam, że to może być dla ciebie ciężkie, dlatego jeśli chcesz, polecę z tobą.
— Dziękuję, Hinata, lecz to osobista sprawa — powiedział Naruto wymuszając uśmiech, aby obdarować nim dziewczynę. — Jednak prosiłbym cię, abyś zajęła się moimi kwiatami.
— Możesz na mnie liczyć — powiedziała Hinata rumieniąc się na myśl o tym, że będzie w mieszkaniu Naruto sama. W miejscu przepełnionym jego zapachami.
— Klucze do mieszkania zostawię pod wycieraczką — powiedział Naruto i musnął ustami policzek Hinaty na pożegnanie. Ta spłonęła natychmiastowo rumieńcem, tym samym nie będąc nawet w stanie się pożegnać z mężczyzną.
Naruto wpakował dłonie do kieszeni garnituru i niezauważalnie uciekł z pogrzebu. W drodze do domu w końcu mógł pozwolić sobie na łzy. Idąc ciemnymi uliczkami pod osłoną zachodzącego słońca, krztusił się łzami wspominając Irukę. Umarł tak nagle, zupełnie mu o tym nie mówiąc. Niemożność pożegnania raniła go najbardziej.
Po wejściu do mieszkania trzasnął drzwiami i padł na podłogę całkowicie poddając się spazmom rozpaczy. Płakał przez dobrą godzinę nie mogąc ustać na nogach, przy każdej próbie upadał i popadał w rozpacz od nowa. Ocucił go dopiero telefon. Co prawda nie odebrał, jednak widząc która jest godzina, jakby zapomniał o wszystkich smutkach i czym prędzej zabrał się do pakowania walizki. W tym samym czasie zadzwonił po taksówkę z prędkim dowozem na główne lotnisko Kioto. Zgodnie z obietnicą, zaraz po zamknięciu drzwi wsunął klucze pod wycieraczkę i opuścił mieszkanie, mając nadzieję na jak najszybszy powrót do domu.
Na lotnisku jak zwykle panował gwar i ciężko było mu się przebić przez tłumy pasażerów. Jednak zdążył dobrych kilka minut przed startem. Wsiadł do samolotu prędko żegnając Kioto. Zajął miejsce zatapiając głowę w siedzeniu. Miał nadzieję, że zmorzy go sen, ponieważ nie chciał wybuchnąć przy ludziach. Mimo odczuwalnego wewnątrz bólu, nie chciał rozklejać się przy obcych osobach.
Co chwilę powracał wspomnieniami do Iruki. Gdy pierwszy raz się spotkali od razu poczuli łączącą ich więź. Naruto każdego dnia miał nadzieję, że za chwilę za drzwiami pojawi się jego przyjaciel. Ten jednak zjawiał się rzadko, maksymalnie dwa razy w mięsiącu. Lecz tyle Naruto wystarczało. Cieszył się z tego co miał. Spędzali razem kilka godzin starając się nie poddać emocjom przy pożegnaniu.
Gdy Naruto miał sześć lat pierwszy raz wyleciał do Konohagakure. Był zachwycony tym jak wspaniałym i spokojnym miejscem była Konoha. W ciągu tych kilku tygodni spotkał tylu niesamowitych ludzi. W tym najbliższego przyjaciela Iruki, Kakashiego, dziewczynę, która zakręciła mu porządnie w głowie, Sakurę, oraz...
„Prosimy zapiąć pasy i przygotować się do startu."
Nie, nie powinien tego wspominać. Już dawno wyparł tę osobę z pamięci. Poza tym zapewne nie będzie miał nawet czasu na spotkanie z Kakashim i Sakurą. Był ciekawy jak ładna musiała być teraz ta dziewczyna. A Kakashi pewnie jest już chodzącym o lasce staruszkiem. Mimo tego chciał prędko pozbyć się domku Iruki i wrócić do Kioto. Zapewne po powrocie zapisze się na terapię, aby szybciej pogodzić się ze stratą. Prawdopodobnie uda się też do psychiatry, aby nie pozwolić sobie na popadanie w depresje. A potem jego życie wróci do normy i tak dożyje starości.
„Prosimy przygotować się na turbulencje."
Z głośników przedarł się kobiecy głos. Naruto wyjrzał za okno samolotu żegnając swoje miasto. Może po powrocie zaprosi Hinatę na randkę? Miał już trzydzieści dwa lata, powinien zacząć myśleć o stabilnym życiu przy rodzinie.
„Znajdujemy się w powietrzu, mogą państwo odetchnąć i się zrelaksować. Życzymy miłej podróży."
Konohagakure. A miał nadzieję, że już nigdy nie będzie musiał odwiedzać tego miejsca.
CZYTASZ
Noroi ~ SasuNaru
FanfictionPewnego razu w Konohagakure miejsce miał przykry incydent, który pozostawił na mieszkańcach bolesny ślad. Najbardziej jednak dotknął Uzumakiego Naruto, który po dwunastu latach zmuszony jest stawić czoła demonom przeszłości, w których centrum znajdu...