Rozdział dwudziesty szósty

384 53 16
                                    

Dziesięć lat wcześniej

        — Ja wszystko załatwię, młotku. Ty nie możesz przemęczać swojego małego móżdżku — wyszeptał Sasuke z uśmiechem, gdy pojedyncza łza spłynęła po jego policzku i osiadła na samotnej niezapominajce.

       — Sasuke? — Naruto przetarł oczy szeroko ziewając. Spojrzał w górę, gdzie dostrzegł Sasuke palącego fajkę. Leżał na jego kolanach, w zaciszu ich domku, przy kominku. Czując zapach lawendy jego zmysły rozluźniły się, a oddech uspokoił. Przez chwilę w ogóle nie pamiętał o ostatnich wydarzeniach. Jednak gdy z każdą minutą coraz bardziej zaczęła docierać do niego rzeczywistość, odczuwał coraz to większy ucisk w klatce piersiowej. — Sasuke...

— Zagłuszasz moje myśli swoim jęczeniem — burknął jedynie Sasuke wplatając palce we włosy chłopaka. Zapanowała długa cisza w trakcie której Naruto próbował ogarnąć wszystko co się wydarzyło. Nie mógł zrozumieć zachowania Sasuke. Zaczynał nawet brać pod uwagę możliwość, iż to wszystko mu się przyśniło. Po chwili zerwał się na równe nogi i spojrzał na Sasuke wyraźnie wzburzony.

— Czy ciebie to bawi!? — warknął zaciskając pięści. Nie zamierzał pozwolić, by ktokolwiek robił z niego kretyna.

— Bawi? Co takiego? — zapytał Sasuke kompletnie zbity z tropu. Naruto poczuł buzujący w nim gniew. Czuł, że za chwilę nie wytrzyma i rzuci się na Sasuke, aby siłą zmusić go do gadania.

— Spokojnie sobie siedzisz, gdy musisz podjąć decyzję czy zdjąć klątwę! Dla ciebie to naprawdę takie zabawne!? Myślisz, że dla mnie to nic takiego!? Myślisz, że dla mnie to zabawa!? Nie widzisz jak cierpię, ty pieprzony...

Sasuke pociągnął blondyna za nadgarstek powalając go na siebie i pocałował go agresywnie. Choć Naruto był cały czas wzburzony, tak w tej sytuacji nie wiedział co ma uczynić. Jednak nie stracił zmysłów na długo, bo już po chwili odepchnął od siebie Sasuke, aby z całej siły zadać mu cios w twarz.

— Sasuke do jasnej cholery! Przestań się tak mną bawić! — wrzasnął Naruto. Nie zwrócił nawet uwagi, gdy łzy zaczęły cieknąć po jego twarzy. Sasuke leżał na ziemi masując dłonią miejsce uderzenia.

— Naruto, wcale się nie bawię. Po prostu nie zamierzam rozpaczać i tuptać nóżką, bo nie wiem co zrobić. Chodź tu, Naruto. — Sasuke wyciągnął rękę w stronę mężczyzny. Poczuł się niemal jakby przemawiał do małego dziecka. Choć zaiste Naruto taki był. Jego charakter całkowicie nie pasował do jego wieku. Naruto był energiczny, głośny, dziecinny. Do tego miał denne poczucie humoru i nieraz był aż zbyt optymistyczny. Taki był właśnie jego Naruto, który czasem tuptał nóżką w przypływie gniewu i wtedy trzeba było go jak najszybciej udobruchać.

— Najpierw mi wszystko wyjaśnij! — warknął Naruto, jednak na jego twarzy pojawiły się rumieńce, dlatego czym prędzej odwrócił głowę. Nieważne jak krytyczna była sytuacja, aktualnie nie potrafił się gniewać na Sasuke, ponieważ uczucie, jakim go darzył, było większe niż wszystko inne.

— Chodź, dam ci cukierka — zaśmiał się Sasuke, na co został spiorunowany wzrokiem, jednak dostrzegł, że kąciki ust Naruto się uniosły.

— Dwa cukierki — burknął Naruto podchodząc do chłopaka. Gdy tylko się do niego zbliżył, Sasuke pociągnął go za nadgarstek i ponownie powalił na siebie. Tym razem jednak po prostu przytulił go mocno.

— Naruto, ani trochę mnie to nie bawi. Wiem jak bardzo cierpisz. Dlatego powiedziałem ci, że to ja wszystkim się zajmę. Wiem jak męczący był dla ciebie ten dzień. Patrzenie na twoje łzy, to najgorsze co mnie spotyka. Dlatego już jest wszystko dobrze. Już nic nam nie będzie przeszkadzać, a ty nie będziesz musiał już płakać. — powiedział Sasuke spokojnym głosem całując blondyna w czoło. Poczuł zaciskające się na nim dłonie. — Naruto, zrelaksuj się. Już niczym nie musisz się stresować.

— Mówisz jakby nic się nie stało, a nawet nie powiesz mi co takiego załatwiłeś. Chcę szczegółowych wyjaśnień. Chcę... Chcę wiedzieć... czy na zawsze zostaniesz przy mnie... — po jego policzkach ponownie zaczęły spływać łzy skapując na ciało Sasuke. Poczuł jak ukochany szczelniej zamyka go w uścisku.

— Naruto, jakby wyglądało twoje życie beze mnie? — zapytał Sasuke po chwili milczenia.

— Co to za pytanie!? Nie chcę sobie nawet tego wyobrażać! To znaczy, że zdecydowałeś odejść...? — Naruto zagryzł wargę czując zbliżający się do niego atak rozpaczy.

— Tego nie powiedziałem. Pytam z ciekawości. To chyba normalne pytanie w relacji romantycznej, prawda, młotku?

— Życie bez ciebie... Zapewne uczyniłbym z domku Iruki domek letniskowy, nadal pracowałbym jako weterynarz, chciałbym też mieć kogoś przy swoim boku, może nawet dwie osoby... Ale to jedynie mrzonki! Życie bez ciebie byłoby niczym! To dzięki tobie moje życie ma jakikolwiek sens! — wrzasnął Naruto jakby tłumacząc się z wypowiedzianych przez siebie słów.

— W porządku. W takim razie twoje życie nie byłoby takie złe. Czyli to znaczy, że chciałbyś mieć dziecko?

— Chciałbym... Dać komuś z domu dziecka nowe życie. Chciałbym być dla kogoś kimś takim, kim był dla mnie Iruka. — powiedział Naruto. Zdążył się już wyciszyć, choć nadal czuł w sercu niepokój.

— Byłbyś wspaniałym ojcem, tego możemy być pewni. Posiadanie dziecka ze mną byłoby ciężkie. Jakby go dzieciaki w szkole zapytały kim jest jego ojciec, on by im odpowiedział, że lisem, a dodatkowo demonem. — Sasuke zaśmiał się głośno, a zaraz potem dołączył do niego Naruto. — Po za tym jeden dzieciak mi starczy...

— Słucham!? Mam nadzieję, że nie mówisz o mnie! — warknął Naruto.

— Ależ skąd. Miałem bardziej na myśli takiego skretyniałego blondyna z malutkim mózgiem... — wymamrotał Sasuke, za co został mocno ugryziony w ucho. Syknął na to, dźgając blondyna w żebra. — Nie rób tak z zaskoczenia, młotku!

— Jedyna osoba z malutkim mózgiem, to ty! — warknął oburzony Naruto. — Po za tym dalej mi nie wyjaśniłeś...

— Wszystko ci wyjaśniłem! Wyjaśniłem, że jestem skazany na życie z debi... Cholera, Naruto! — wrzasnął Sasuke, gdy poczuł jak chłopak zaczyna go agresywnie łaskotać. To właśnie była największa słabość Sasuke, łaskotki.

— Wypluj to, kretynie! — warknął Naruto atakując jeszcze agresywniej.

— ALE JA MÓWIĘ SAMĄ PRAWDĘ, MŁOTKU!

— Ja ci dam młotku! Przepraszaj, natychmiast!

— Kocham cię — Sasuke w jednej chwili chwycił Naruto i powalił go na ziemię delikatnie go całując.

— Pieprzę takie przeprosiny — mruknął Naruto pod nosem. — I NIE WAŻ SIĘ ODPOWIADAĆ PODTEKSTEM!

— Zrujnowałeś moje plany, młotku — westchnął Sasuke. — A teraz bądź grzecznym chłopcem i powiedz kogo kochasz...

— Gnij w piekle, draniu — warknął Naruto, a zaraz potem ponownie poczuł ciepłe wargi Sasuke.

— Doprawdy dzieciak z ciebie, Naruto. Jak obrażone dzidzi... — powiedział Sasuke wzdychając teatralnie.

— Pożałujesz tego, draniu! Sam zachowujesz się jak dzieciak! Przepadnij, dattebayo!

— Zrobił to! Dzidzi powiedziało dattebayo! — Sasuke wybuchnął śmiechem, na co spotkał się jedynie ze wściekłymi lamentami ukochanego. W tym momencie nawet ogień palący się w kominku był niczym lód w porównaniu do rozgrzanych serc tej dwójki.

Noroi ~ SasuNaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz