Rozdział dziesiąty

706 81 12
                                    

Naruto stanął na werandzie wzdychając ciężko. Rozciągała się pod nim kałuża błota przypominająca o wczorajszej nawałnicy. Jednak na wspomnienie owej burzy Naruto wcale nie czuł strachu, lecz obawę przeplataną ciepłymi uczuciami. Czuł się jakby znowu był zakochanym nastolatkiem biegającym za obiektem swoich westchnień. Większą przeszkodą niż szkody po burzy był fakt, iż Kakashi prawdopodobnie nie będzie miał się jak tu dostać przez najbliższe dwa dni. Las w którym znajdował się domek Iruki był położony niżej niż miasto, dlatego prawdopodobnie wszelkie pozostałości po nawałnicy zeszły właśnie tutaj zalewając ulice na pewien czas.

Całe szczęście Naruto miał jeszcze spory zapas ramenu. Większym problemem był fakt, iż woda w kranie zmieszana była z błotem. Naruto mniej więcej pamiętał drogę do źródła, jednak równie dobrze mogło się to skończyć tym, że się zagubi. Jednak w obliczu tego przypominało mu się jego pierwsze spotkanie z Sasuke i na tę myśl tliła się w nim nadzieja, że dzisiaj również go spotka. Po wczorajszej nocy całą nienawiść do niego przysłaniać zaczęły te młodzieńcze uczucia, które starał się zakopać przez lata.

Choć odpowiedniego ubioru na wyjście w błoto nie miał, wyskakując przez okno na suchy teren na tyłach domu, udało mu się jedynie od spodu ubrudzić trampki. Wcześniej zabrał ze sobą plecak z dwoma litrowymi butelkami. Założył na uszy słuchawki puszczając muzykę mającą zagłuszyć wszelkie niepożądane dźwięki. Naruto był na tyle strachliwy, że jedno skrzypienie gałązki mogło pozwolić mu zejść na zawał. Ostrożnie stąpając po podmokłym terenie wynajdował suche miejsca i odstające konary drzew, kierując się w stronę źródełka. Szedł drogą zapamiętaną z dzieciństwa. Przy okazji miał nadzieję, że strumyk ocalał i nie jest pełen odpadków po burzy. Nucił pod nosem lecący w uszach utwór patrząc cały czas pod stopy. Wobec tego nie zauważył nawet drzewa wyrastającego przed nim i już po chwili jego twarz przywitała się z oporem.

          — Cholera jasna! — jęknął czując jak jego buty napełniają się błotem, gdy wpadł w głęboką kałużę. Trochę zajęło mu wydostanie się z tej kłopotliwej sytuacji, jednak zdezorientowany przez chwilę zgubił drogę i musiał na nowo przywrócić w pamięci całą trasę.

           — Księżniczce chyba przydałby się rycerz na białym koniu — usłyszał nagle nad sobą podniesiony głos, który przebił się przez dźwięki muzyki. Odwrócił się wyciągając słuchawki z uszu i zmarszczył brwi.

           — Księżniczka podziękuję za księcia, który pozwolił jej ubrudzić nową suknię — prychnął Naruto wpatrując się w onyksowe oczy. Sasuke zaśmiał się na to i w mgnieniu oka zjawił się przy chłopaku. Naruto zawsze się dziwił jak on potrafi tak cicho i niezauważalnie się poruszać. Był bardziej niesamowity niż ninja pojawiający się w filmach.

        — A więc książę teraz zrekompensuje te straty — szepnął mu na ucho biorąc go na ręce. Mimo protestów, nie zamierzał stawiać chłopaka na ziemi. — Nie szarp się, bo zaraz cię wywalę do tego błota. Cóż za niewdzięczna księżniczka!

          — Nie potrzebuję żeby mnie nosić — powiedział Naruto z grymasem, jednak sam dobrze wiedział, że na własnych nogach za daleko by nie doszedł. Gdy Sasuke skoczył na pobliskie drzewo o mało nie umarł. Taka wysokość go przerażała, a skrzypienie gałęzi pobudzało najgorsze myśli o upadku i połamaniu kręgosłupa.

         — Czego tu szukasz? — zapytał Sasuke przeskakując z gałęzi na gałąź. Naruto oddychał szybko i trzymał się go kurczowo.

        — Woda... Przyszedłem po wodę... — wymamrotał powoli zatracając swoją świadomość w strachu. Ze strony Sasuke usłyszał jedynie ciche mruknięcie. Po kilku skokach poczuł nagle, że już się nie chwieje z czego wywnioskował, że musieli wylądować na ziemi. Odetchnął z ulgą, gdy Sasuke postawił go na suchym podłożu.

Noroi ~ SasuNaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz