Rozdział dwudziesty

577 64 48
                                    

Miesiąc później

Nie lepiej prezentowałyby się na kominku? — Naruto przekrzywił głowę wlepiając wzrok w Sasuke. Poirytowany czarnowłosy mocniej ścisnął doniczkę powstrzymując się przed rzuceniem nią w głowę chłopaka. — Postaw na kominku. Nie, bardziej w prawo. Teraz trochę w lewo... Sasuke, ale czy na kominku będą na pewno dobrze wyglądały?

— W dupie mam te twoje kwiatki! — wrzasnął Sasuke z impetem stawiając doniczkę na środku kominka. Naruto zmarszczył brwi. Po chwili uśmiechnął się radośnie.

— Idealnie! Twoje nerwy mają moc, kochanie — zaśmiał się chłopak wtulając się w plecy kochanka. Przyjrzał się uważnie lawendzie, która zdobiła szary kominek.

— A po co komuś tak pustemu i nie obeznanemu ze sztuką lawenda? — zapytał Sasuke wzdychając.

— SŁUCHAM!? Ale z ciebie drań! Debil! Idiota! — Naruto stanął przed Sasuke i wystawił język w jego stronę.

— Czyżby problemy wieku średniego się odzywały? Zachwiania emocjonalne? Nerwica? — Sasuke wybuchnął śmiechem czochrając chłopaka po głowie. — Jesteś już dorosły, a nadal masz marny zasób słownictwa.

— Pieprz się! — warknął Naruto odwracając głowę z obrażoną miną. — Potrzebuję lawendy, aby czuć twój zapach, gdy nie będzie cię w pobliżu...

— Jak romantycznie! Jednak nigdzie się nie wybieram. Teraz mam codziennie ciepłe obiadki, miejsce do spania i czyjeś ciało tylko dla siebie kiedy zapragnę.

— Hę? — Naruto zrobił głupawą minę nie rozumiejąc. Sasuke westchnął zrozpaczony. Doprawdy, Naruto, czy ty używasz mózgu tylko w kryzysowych sytuacjach? Pomyślał wpatrując się w chłopaka, który już znalazł nowe zajęcie.

Miesiąc temu wyjaśnili wszystko między sobą. Zamknęli pierwszy tom tragicznej historii, aby przejść do części drugiej, która przepełniona była sielanką i miłością. Naruto postanowił pozostać w Konohagakure na czas nieokreślony, przekazując weterynarię w ręce Hinaty. Oczywiście nie powiedział nic o Sasuke. Wcisnął jej bajkę jak to chce poczuć ostatni raz obecność Iruki przy sobie. Dziewczyna nie zadawała więcej pytań, bo wspomnienie na ten cios wyraźnie ją przybiło. Co prawda Naruto nie zdobył się na odwagę, aby odrzucić jej uczucia, ale przy Sasuke zapominał o otaczającym go świecie, w tym o jego domniemanej dziewczynie.

Wiedział jedynie Kakashi, który nie ukrywał swojego zadowolenia podjętą przez nich decyzją. Jedyną rzeczą, która skrycie niszczyła tę sielankową atmosferę, był Sasuke. Choć zazwyczaj kochający i korzystający z życia z ukochanym, co jakiś czas zdawał się być nieobecny i mocno zajęty jakimiś myślami. Jednak nigdy nie chciał ich zdradzić Naruto, zawsze pospiesznie zmieniając temat.

— Sasuke — Naruto wkroczył ostrożnie na werandę niosąc dwa kubki gorącej herbaty. Sasuke znowu zdawał się być w zupełnie innym świecie. Naruto czuł bezsilność, ponieważ nie mógł rozgryźć jego zachowania. — Dattebayo...?

— Oh, Naruto — Sasuke odwrócił się w jego stronę pospiesznie, wyraźnie wytrącony z rozmyślań. Przyjrzał się twarzy blondyna. Wyglądał jak zbity, zagubiony piesek. — Coś nie tak?

— Dlaczego nadal coś przede mną ukrywasz? — zapytał Naruto mocniej zaciskając dłonie na kubkach. Otworzył usta, aby coś dodać, jednak powstrzymał się. Tym razem wolał nie rzucać zbędnych słów.

— To cię tak martwi? — westchnął Sasuke kładąc dłoń na jego policzku. — Naruto...

— Po prostu mi powiedz, Sasuke! Bo ufasz mi, prawda...? — zapytał z wahaniem spuszczając głowę. Dłoń Sasuke opuściła jego policzek. Zaraz po tym odczuł w tym miejscu przeraźliwy chłód.

— Miesiąc temu ta noc powinna się skończyć inaczej. Dlaczego nie przyszli? Dlaczego nadal trwaliśmy w teraźniejszości? Naruto... Coś jest nie tak. — odparł chłopak unosząc głowę, aby wbić wzrok w pełny księżyc.

— Co masz na myśli? — Naruto nie zrozumiał tak powierzchownego wytłumaczenia. Do tego Sasuke zdradził to zupełnie nagle. Tak naprawdę Naruto spodziewał się bardziej, że chłopak znowu zmieni temat.

— Podczas festiwalu powinny wrócić wszystkie duchy starej Konohy. Powinien przybyć Itachi, powinno stać się coś złego... Lecz zamiast tego spędziliśmy spokojną, szczęśliwą noc. Ta noc zdaje się trwać już miesiąc. Jakbyśmy tkwili w miejscu. Naruto, coś tu nie pasuje. Gdzie popełniłem błąd? Nigdy się to nie zdarzyło.

— Przeszkadza ci nasze spokojne życie?

— To nie tak. Przeszkadza mi świadomość, że coś może zepsuć ten spokój, bo w pewnym momencie skręciłem w złą stronę. — odparł Sasuke zupełnie poważnie. Naruto milczał nie potrafiąc znaleźć odpowiednich słów. W głowie miał mętlik. — Mam wrażenie, że... za bardzo się zapomniałem. Czyżby nasza sielanka sprawiała, że przestaję być Sasuke Uchihą i nawet przeszłość się ode mnie odwraca?

Sasuke podszedł do blondyna, który z rozdziawionymi ustami stał w bezruchu cały czas trzymając przed sobą zieloną herbatę. Wsunął dłoń we włosy Naruto przejeżdżając palcami po jego skroni.

— Naruto, nie chcę cię skrzywdzić, jednak nie mogę przed tobą ukrywać swoich uczuć. Prawdopodobnie tamtej nocy zapomniałem kim tak naprawdę jestem i jaki los mnie spotkał. Oddałem się w twoje ramiona pozostawiając wrzaski moich przyjaciół za sobą. Czy to oznacza, że zapomniałem nawet o ciążącej na mnie klątwie?

— Sasuke — Naruto spojrzał na niego znajomym wzrokiem. Jego oczy ukazywały pewność siebie i determinację. — To nie jest sielanka póki żyjesz w strachu. Jeżeli uważasz, że fakt, iż tamten festiwal przebiegł spokojnie jest zły, po prostu wróć na ścieżkę, którą powinieneś kroczyć.

— A co jeśli przez to cię stracę? — zapytał Sasuke niebywale spokojnym i ciepłym tonem, co było rzadko u niego spotykane, ponieważ jego głos z natury był obojętny, chłodny.

— Ale z ciebie debil, naprawdę — prychnął Naruto niemal rozlewając herbatę. — Już nigdy nie pozwolę, abyśmy się rozdzielili. Jeżeli życie z tobą oznacza pójście do piekła, zrobię to. Poza tym sielankowe życie nie jest dla ciebie, stajesz się coraz bardziej nie do wytrzymania!

— Coś ty, młotku, powiedział!? To ty jesteś nie do wytrzymania! — warknął Sasuke wyrywając z dłoni blondyna herbatę. Upił porządny łyk po czym prychnął z dezaprobatą. — Przez to gadanie herbata wystygła. Zrób nową!

— A co ja, służąca!? — warknął Naruto upijając łyk swojej herbaty. Zmarszczył brwi wlepiając wzrok w ciekłą konsystencję. — Faktycznie niedobra.

— Jakim trzeba być nieudacznikiem by tak zepsuć herbatę... Herbata powinna być dobra niezależnie od jej temperatury! — parsknął Sasuke. Zaraz po tych słowach kubek z herbatą wylądował na jego głowie, aby po chwili roztrzaskać się na drewnianej werandzie.

— Śpisz na kanapie! — krzyknął Naruto trzaskając z impetem drzwiami po wejściu do domku.

— Nie mamy kanapy, młotku! — wrzasnął Sasuke za nim. — Chyba zapomniałeś już kto się upierał, że lepiej zainwestować w duże łóżko!

— W takim razie śpisz na werandzie, lisie! — krzyknął Naruto przez drzwi, a już po chwili dało się usłyszeć szczęk zamka.

— Hej, bez przesady! — wrzasnął Sasuke pociągając za klamkę. — A będziesz coś chciał! Pożałujesz tego! Zapomniałeś chyba z kim rozmawiasz!

Wrzaski naprzemian z salwami śmiechu jeszcze długo rozchodziły się po ciemnym lesie. Gdy ostatnie światła zgasły w domku Iruki, nawet opuszczoną świątynię spowił całkowity mrok, jakby chowała się przed światem w swojej samotności.

Noroi ~ SasuNaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz