— A jak dorosnę, zostanę astronautą — powiedział chłopiec uśmiechając się dumnie. — Polecę w kosmos razem z psem i stworzę tam psią cywilizację!
Dzieci hucznie zaczęły bić brawo na to wyznanie i kibicować chłopcu. Kiba uśmiechał się dumnie wyobrażając sobie jak na księżycu buduje pierwszy na świecie pałac dla psów. A potem całe psie miasto! Dzieciaki długi mu wiwatowały, ponieważ cele takie jak te były szanowane wśród młodych równie mocno, jak chęć zostania lekarzem lub nauczycielem. Nawet jeśli nie chciano iść w tym kierunku, trzeba było wybrać jedno z tych, bo inaczej było się wyśmiewanym. Tylko te trzy zawody wzbudzały w ludziach respekt.
— Teraz twoja kolej, Naruto — nauczycielka uśmiechnęła się łagodnie do chłopca. Na policzkach miał plasterki, lekko już odklejone od ciągłego drapania, lecz mimo owych plastrów, nadal dało się ujrzeć na buzi zadrapania. Oczy wszystkich dzieci powędrowały na chłopca. Poczuł jak ściska go w żołądku i natychmiastowo spuścił głowę. Nie lubił kłamać, jednak jego marzenie wykraczało poza trzy zawody godne szacunku. Gdyby wybrał jeden z nich, zapewne nic by się nie stało, jednak okłamałby sam siebie. Z kolei mówiąc o swoim marzeniu, zapewne dostanie po lekcjach od kolegów. Musiał zdecydować. Ważniejszy był dla niego honor czy ucieczka przed bolesnymi ciosami?
— Gdy dorosnę zaprzyjaźnię się z Lisim Demonem Uchiha — wyszeptał. W klasie zapadła złowroga cisza, aby po chwili przerwały ją głośne śmiechy dzieci. Nawet nauczycielka nie mogła powstrzymać śmiechu, co tym bardziej rozniosło ten koncert na całą salę.
— Lisie Demony nie istnieją, debilu! — ryknął ktoś za nim rzucając jabłkiem w głowę Naruto.
Blondyn zacisnął mocno pięści. Jego
głowa poruszyła się niczym sprężyna od ciosu jabłkiem. Nauczycielka nawet nie próbowała przerywać tego karygodnego zachowania uczniów. Nagle na jego głowie wylądował wielki podręcznik, a czoło wylądowało na ławce wydając głośny chrzęst.— Możesz być kim tylko chcesz — Iruka wplótł palce w lśniące włosy chłopca. — Nieważne, że się śmieją. Ty jeszcze im pokażesz.
Kolejny cios, tym razem pomarańcza. Naruto nie słuchał już nawet tych przykrych śmiechów. Zamiast tego starał się skupić na swoim ukochanym wujku Iruce, który zawsze wierzył w jego marzenia. A nawet jeśli wierzy tylko jedna osoba, to tak jakby wierzył cały świat. Śmiechy ustały dopiero, gdy Naruto nagle padł na podłogę i zwymiotował śniadanie, powodując tym samym salwę westchnień obrzydzenia ze strony uczniów. Zaraz po tym padł całym ciałem na podłogę, wprost w swoje wymiociny.
— Możesz być kim tylko chcesz. Nieważne, że się śmieją. Ty jeszcze im pokażesz.
Wymiociny coraz dokładniej malowały twarz chłopca, gdy wstrząsnęły nim drgawki, a z nosa zaczęła ściekać krew.
~ • ~
— Naruto — Shizune ukucnęła przy chłopcu. Była kierowniczką domu dziecka w którym to znajdował się Naruto. W placówce nie miał nikogo, jednak to tutaj poznał Irukę, którzy przywiózł pewnego dnia drewno na opał, gdy zima była tak surowa, że cena węgla nie była na budżet domostwa, jednak wtedy to właśnie on zaproponował pomoc z dobrej woli. Mężczyzna chciał go zaadaptować już przy pierwszym spotkaniu, jednak jako samotny ojciec nie mógł tego uczynić. Mimo tego Shizune zgodziła się, aby odwiedzał chłopca kiedy tylko będzie w mieście. Tak Naruto zyskał pierwszego przyjaciela, niemalże ojca. — Doznałeś poważnych obrażeń, przez pewien czas nie będziesz mógł chodzić do szkoły.
— I dobrze — prychnął dzieciak odwracając głowę chaotycznie. Poczuł wtedy jednak przeszywający ból i w mgnieniu oka zacisnął rączki na uszach, gdy rozległ się w nich pisk i zaczęła z nich ściekać krew.
— Musisz uważać na takie ruchy, Naruto — westchnęła Shizune kładąc dłoń na głowie chłopca. — Powiesz mi co się stało w szkole?
Naruto zacisnął piąstki. Był chłopcem i nie wypadało mu się żalić przed kobietą, jednak tak bardzo pragnął wykrzyczeć jak jest krzywdzony każdego dnia. Długo walczył ze sobą w myślach czy powinien zacząć ową rozmowę. Jednak finalnie doszedł do wniosku, że jakiej decyzji by nie podjął, Shizune i tak wyciągnęłaby to z niego siłą.
— Nie mam rodziców, mieszkam w domu dziecka i dziwnie wyglądam. Jednak to nie daje im prawa do bicia mnie. — wydukał Naruto zasłaniając ręką oczy, gdy poczuł zbierające się w kącikach łzy.
— Naruto, dzieci, które mają wszystko po prostu się boją, że zadając się z sierotą zostaną odrzucone. Uważają, że wchodzenie na teren samotnika czyni człowieka samotnym. — Shizune położyła dłoń na policzku chłopca. Palce siłą wcisnęła pod rączkę chłopca zmuszając go do ukazania załzawionych oczu. — Jednak mylą się. Masz piękne wnętrze Naruto, możesz dzięki temu wszystko. Gdy przebrniesz przez ten okres, potem będzie już tylko lżej. Dokonasz wszystkiego i zdobędziesz wspaniałych przyjaciół, bo masz serce emanujące światłem jaśniejszym niż słoneczne.
Naruto pociągnął nosem i skinął lekko głową, aby przypadkiem ponownie nie przysporzyć sobie kłopotów chaotycznymi ruchami. Nie do końca rozumiał znaczenie jej słów, ale fakt, iż mówiła je z taką czułością, dodawał mu odwagi. Zastanawiał się czy po jego wyznaniu Shizune jakoś zareaguje. To nie tak, że ignorowała jego cierpienia. Po prostu wszystko co robiła nic nie zmieniało, ponieważ dla dyrektora była nikim.
— Naruto, postanowiłam, że póki wszystkie rany się nie zagoją, zamieszkasz u wujka Iruki — powiedziała Shizune i uśmiechnęła się automatycznie, gdy zobaczyła błysk w chłopięcych oczach.
— Poważnie!? — chłopiec podskoczył ze szczęścia, jednak zaraz po tym padł prosto w ramiona Shizune. Znowu zapomniał o doznanych obrażeniach i przeholował. Poczuł żółć zbliżającą się do gardła i skarcił się w myślach za ten brak ostrożności.
— Poważnie, Naruto. Jednak zachowuj się, bo za chwilę znowu wylądujesz w szpitalu. — Skarciła go Shizune, na co ten zaśmiał się jedynie głupawo.
Naruto dawno nie był tak szczęśliwy. Nigdy nie był nigdzie poza swoim miastem, ani u nikogo nie nocował. Bardzo chciał zobaczyć dom wujka Iruki, nowe miasto. Zapowiadało się to na świetną przygodę i już nie mógł się doczekać. Zastanawiał się, czy Iruka zabierze go od razu, już za kilka minut, czy będzie musiał czekać. Oby nie czekał, bo wtedy umrze z niecierpliwości. Shizune pogłaskała leżącego w jej ramionach chłopca.
— Spakuj się Naruto. Już dziś wyruszysz do Konohagakure. — powiedziała Shizune, a chłopiec poczuł jakby zaraz miało mu wylecieć serce z klatki piersiowej. Nigdy by nie pomyślał, że spełnienie jego marzenia będzie na wyciągnięcie ręki.
— Osu! — wykrzyknął szczęśliwy wtulając się w kobiece ramię. To będą najwspanialsze chwile jego życia! I w końcu im wszystkim pokaże!
CZYTASZ
Noroi ~ SasuNaru
Fiksi PenggemarPewnego razu w Konohagakure miejsce miał przykry incydent, który pozostawił na mieszkańcach bolesny ślad. Najbardziej jednak dotknął Uzumakiego Naruto, który po dwunastu latach zmuszony jest stawić czoła demonom przeszłości, w których centrum znajdu...