Rozdział szesnasty

569 71 38
                                    

— Dawno nie widziałam fajerwerków — szepnęła Hinata wsuwając nieśmiało swoją dłoń w rękę Naruto. Chłopak zerknął na nią zaskoczony, ale zaraz po tym uśmiechnął się łagodnie i zacisnął na niej palce. Rumieńce wyskoczyły na twarz dziewczyny, gdy czuła ciepło mężczyzny przy swoim boku. Sakura stała obok z zafascynowaniem wpatrując się w nocne niebo.

— Tak, ja też... — nagle Naruto poczuł obok siebie mrożący krew w żyłach zapach czystej nienawiści. Obrócił głowę dostrzegając onyksowe oczy. Zmarszczył brwi i zagryzł zęby, bo od razu poznał do kogo one należą.

— Naruto, może się przejdziemy? — szepnął mu Sasuke do ucha, przygryzając jego płatek. Blondyn szybko odwrócił głowę w stronę Hinaty, jednak dziewczyna jakby niczego nie zauważała. Każdy zachowywał się naturalnie, jakby Sasuke był jedynie wymysłem jego umysłu.

— Hinata, przejdziemy się? — zapytał Naruto, a dziewczyna odwróciła głowę w jego stronę i spojrzała na niego pytająco.

— Zaraz będą fajerwerki — powiedziała nieśmiało. Chciała zobaczyć pokaz sztucznych ogni, ale z drugiej strony, nie chciała aby Naruto ją opuścił.

— Tak, ale... — Naruto nie wiedział co powiedzieć. Zacisnął mocno powieki i w jednej chwili odwrócił się w stronę Sasuke chwytając go za kołnierz koszuli. Jednak nadal nikt nie dostrzegał jego poczynań, co zaczynało go przerażać. Nim jednak zdążył jakkolwiek zareagować, Sasuke owinął się wokół niego, zamykając go w kompletnej ciemności. Nim jego uszu dobiegł pierwszy wystrzał rozpoczynający pokaz, usłyszał wokół siebie szum drzew i ciche odgłosy spokojnie płynącego strumyka. Próbował wyrwać się z uścisku Sasuke, jednak na nic mu się to zdało. Dopiero po chwili mężczyzna uwolnił go, a blondyn z impetem upadł na ziemię. — Co to ma być!?

— Po co oszukujesz tę kobietę, skoro nic do niej nie czujesz? — zapytał Sasuke kucając przed nim. Wyciągnął dłoń w stronę chłopaka, jednak ten szybko ją odepchnął.

— To nie twoja sprawa — warknął Naruto wlepiając wzrok w ziemię. Nie był w stanie patrzeć w twarz chłopakowi, którego wzrok przyprawiał go o szybsze bicie serca.

— Kiedy przestaniesz zachowywać się jak dziecko i zaczniesz ze mną normalnie rozmawiać!? — wrzasnął Sasuke chwytając blondyna za brodę i obracając jego twarz w swoją stronę. Patrzył na niego oczyma przepełnionymi czystym gniewiem, jednak Naruto dostrzegł tam usilnie skrywany ból i żal. — Potrafisz tylko mnie unikać i sztucznie się uśmiechać, ale gdy tylko zaczynam wracać do przeszłości, ty od razu od tego uciekasz! Przestań zachowywać się jakbyś nadal miał dziesięć lat, Naruto!

— Nie prosiłem się o powrót tutaj! Nie zamierzałem cię już nigdy więcej spotkać! Jesteś dla mnie... — zaczął Naruto, ale zagryzł pospiesznie wargi nim wypowiedział ostatnie słowo. Sasuke spojrzał na niego pytająco oczekując odpowiedzi.

— Kim jestem? Wykrztuś to z siebie, do cholery! — wrzasnął Sasuke przyciągając chłopaka do siebie. Ich twarze dzieliły centymetry, a oczy płonęły ujawniając skrywane emocje.

— Jesteś... — Naruto znowu się zawahał przeklinając sam siebie za taką bezsilność. — Jesteś śmieciem, który wszystko zniszczył! To twoja wina! To wszystko przez ciebie! Gdyby nie twój pieprzony egoizm to bylibyśmy teraz razem!

Sasuke puścił Naruto, a jego oczy przybrały wyraz bezuczuciowej lalki. Chłopak uniósł głowę wpatrując się w ciemne niebo. A więc to cały czas Naruto myślał o nim? Dokładnie tym dla niego był? Śmieciem? Jednak Naruto nic nie rozumiał, on nie wiedział czym była ta klątwa. Każdego roku coraz bardziej zamieniał się w bóstwo i tracił siebie, a legendy o nim z dnia na dzień stawały się coraz bardziej realistyczne. Miał tak spędzić całą wieczność? Naruto w końcu by zmarł, a on tkwiłby cały czas w tej chorej powłoce.

— Naruto, czy ty nic nie rozumiesz? — Sasuke spojrzał na blondyna z gorzkim uśmiechem. — Czy ty w ogóle wiesz jak ja się czuję, co!? Pomyślałeś kiedykolwiek o mnie!? Wiedziałeś jak wygląda sytuacja, wszystko ci powiedziałem, zaufałem ci. WIĘC DLACZEGO DO CHOLERY MNIE OKŁAMAŁEŚ I PORZUCIŁEŚ, NARUTO!?

Naruto zastygł w bezruchu na te słowa, a na jego serce zaczynało spadać coraz większe poczucie winy. Zacisnął pięści aż do zbielenia knykci, gdy w kącikach oczu Sasuke ujrzał łzy. On miał rację. Naruto potrafił całe życie tylko uciekać, a Sasuke musiał przez cały ten czas mierzyć się z tym samotnie. Więc kto tu tak naprawdę był śmieciem? Zostawił swojego najlepszego przyjaciela i nie chciał nawet zamienić z nim ostatnich słów. Nie pozwolił mu na żadne wyjaśnienia, po prostu od razu go odrzucił.

— Sasuke... — Naruto uklęknął i wyciągnął dłoń w stronę chłopaka, jednak gdy ten spojrzał na niego z wrogością, natychmiast ją cofnął.

— Cały ten czas miałeś wokół siebie przyjaciół, którzy pomagali ci zapomnieć. A ja byłem sam i nie było nikogo, kto zmyłby krew z moich rąk. Myślisz, że to był mój wybór? Wydaje ci się, że chcę tu tkwić do końca świata? Jesteś żałosny, Naruto. Cały ten czas myślałeś o sobie, wypierając mnie ze swojej pamięci. I co teraz? Znowu nazwiesz mnie śmieciem? — mówił Sasuke. Jego głos wydawał się być spokojny, jednak tak naprawdę w jego dźwięku zawarte było multum emocji. Naruto ścisnęło na te słowa serce i zatkało zarazem. Nie był w stanie jakkolwiek się z tego wybronić, bo właśnie wszystko czym żył tyle lat, zostało podważone oraz uznane za błędne i egoistyczne.

— Poro... — zaczął Naruto, ale w tym samym momencie czyjaś pięść wylądowała na jego twarzy. Głowa blondyna odbiła się niczym piłeczka pingpongowa, a zaraz potem splunął krwią. Sasuke chwycił go ponownie za kimono i przysunął do swojej twarzy.

— Teraz chcesz rozmawiać? Po tylu latach musiałem dopiero cię zjechać, aby cokolwiek do ciebie dotarło!? — wrzasnął Sasuke wymierzając kolejny cios, jednak zatrzymał się widząc niewzruszoną twarz chłopaka.

— Bij ile chcesz, jeśli będzie ci po tym lżej. Masz rację. Przez tyle lat tylko uciekałem, obwiniałem cię, a jak przyjechałem to dodatkowo cię wykorzystałem i zagrałem na twoich emocjach. To wszystko moja wina. Ale teraz role się odwróciły, prawda? Teraz to ty mnie nienawidzisz. Heh, zabawne, Sasuke.

— Chcesz wiedzieć jaki dzisiaj tak naprawdę jest dzień, Naruto?

Naruto spojrzał zdziwiony na chłopaka, którego oczy w jednym momencie przepełnił srogi smutek. Przełknął mieszankę śliny i krwi, po czym skinął głową. Sasuke puścił go zaraz po tym wstając na równe nogi. Wyciągnął dłoń w stronę Naruto, chcąc pomóc mu wstać.

— Opowiem ci prawdę o moim przekleństwie, Naruto.

Noroi ~ SasuNaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz