Rozdział dwudziesty czwarty

466 54 14
                                    

— Teraz już rozumiesz kim jest Sasuke? — młodszy chłopak przysiadł pod drzewem przeciągając się. Wpatrywał się uważnie w plecy mężczyzny, który stał tak niewzruszony od dłuższej chwili.

— Czy wszystko między nami było kłamstwem? — odezwał się wreszcie, jednak nie odwrócił się w stronę swojego rozmówcy.

— To nie do końca tak. Lecz nawet jeśli było to prawdziwe, to to nigdy nie miało przyszłości — odparł ziewając przeciągle. — Jestem już zmęczony udawaniem mądrego, dattebayo...! Zadajesz tak durne i oczywiste pytania...

— A jeśli Sasuke nie będzie chciał wrócić!? — krzyknął Naruto chaotycznie odwracając się w stronę chłopca. Mocno zaciskał pięści, a w jego oczach płonął ogień.

— Jeśli go kochasz to ty sam zmusisz go do powrotu. Zostawiając go przy sobie zadasz mu jedynie ból. Myślisz, że spędzenie kolejnych setek lat w samotności, bez Ciebie, sprawi mu szczęście? Po za tym... Inni też chcą wrócić do domu.

— Naruto... Jak to dziwnie brzmi... — mruknął pod nosem po czym wziął głęboki wdech starając się uspokoić umysł. — A mógłbyś zabrać mnie z Sasuke!?

— Nie wierzę, że zostałem samobójcą! — młody blondyn wybuchnął śmiechem co zirytowało mężczyznę. Chwilę zajęło mu uspokojenie się, jednak zaraz po tym przybrał niewyobrażalnie poważny wyraz twarzy. — Przestań próbować obejść przeznaczenie i pogódź się z prawdą. Byłeś tylko częścią planu prowadzącego do zabrania Sasuke z powrotem.

~ • ~

Donośny krzyk rozszedł się po lesie, gdy Sasuke otworzył oczy. Siedzące przy nim osoby automatycznie odskoczyły. Sasuke usiadł łapiąc się za głowę i panicznie oddychając. Nie zwracał uwagi na otaczających go ludzi. Właśnie rozbudził się z długoletniego snu. Właśnie przeżył swoje życie drugi raz, wszystko po kolei, aż do swojej nieszczęsnej śmierci. No właśnie... On umarł. Umarł i tak to powinno się zakończyć. Umarł i...

— Zostawcie go — usłyszał znajomy głos. Doszedł jego uszu, serca, pieścił wszystkiego jego zmysły napawając go spokojem. Nawet jeśli w owym głosie dało się wyczuć zdenerwowanie, to cały czas był to głos, który budził w nim same ciepłe uczucia. — Sasuke.

Poczuł na swoich dłoniach ciepło. Zaraz potem znajome mu usta dotknęły jego. Ile czasu minęło? Czy naprawdę tyle lat przeżywał drugi raz swoje życie czy minęła jedynie chwila? Czuł się jakby nie było przy nim tego ciepła od wieków.

— Naruto — szepnął w znajome mu usta. Chciał już się uśmiechnąć, gdy poczuł na języku słoną ciecz. — Dlaczego płaczesz?

Odsunął się, aby spojrzeć na twarz ukochanego. Zalany łzami wyglądał jakby zaraz miał się rozpaść. Sasuke w jednej chwili poczuł bolesne uderzenie rozgrywających się w ostatnich chwilach sytuacji i zdał sobie sprawę z tego, że w tym momencie spokój i ciepło są jedynie złudzeniem.

— Sasuke, wszystko widziałem — wydusił przez łzy Naruto, zaciskając dłoń na ręce chłopaka. — Czy to naprawdę tak musi wyglądać? Czy to jedyne wyjście...?

Sasuke rozejrzał się wokół siebie. Byli sami. Reszta towarzystwa stała w znacznej odległości. Mógł swobodnie rozmawiać z Naruto. Mógł bez strachu go dotknąć. Jednak bał się przy tym, że każda kolejna chwila z nim sam na sam będzie coraz bardziej wyniszczająca.

— Naprawdę chciałem spędzić z tobą całe życie... — wychlipał chłopak. Sasuke mocno zagryzał zęby. Dźwięk jego łez przyprawiał go o niemały ból, lecz nie wiedział jak zareagować, aby nie pogorszyć sytuacji. Sam miał mętlik w głowie. Dodatkowo przebyta ostatnio podróż przez jego życie postawiła go w sytuacji, w której przestawał rozumieć sam siebie. Z lekka nawet czuł jakby nie był sobą, a całkiem inną postacią, która nie powinna istnieć.

— Naruto — Sasuke położył dłoń na policzku chłopaka kciukiem ocierając cieknące z jego oczu łzy. Czuł się teraz w obowiązku, aby ukryć swoje obawy, ból oraz wszystkie rodzące się w jego głowie myśli, by dać wsparcie Naruto. Pogrzebał wszystko na dnie, stawiając ukochanego na pierwszym miejscu. Mógł wybuchnąć w każdej innej chwili, byle nie teraz. — Młotku, przestań już, to w nie w twoim stylu. Wracajmy do domu.

— O czym ty mówisz, Sasuke!? Do jakiego domu!? Przecież teraz najważniejsze jest...! — Naruto nie dokończył, bo w połowie zdania Sasuke mocno przygarnął go do siebie i zamknął w uścisku.

— Zamknij się już, do cholery — powiedział Sasuke zupełnie spokojnie, wplatając palce we włosy chłopaka. — Zjedzmy dziś razem, wypijmy twoją okropną herbatę, a potem nie śpijmy do samego rana.

— Przestań zachowywać się jakby nic się nie stało...! — wydusił Naruto zaciskając dłonie na piersi Sasuke. Chciał być na niego zły. Chciał go uderzyć, wykrzyczeć mu w twarz, aby nie robił sobie z niego żartów. Jednak teraz nie miał na to sił. Tkwiąc w uścisku ukochanego pragnął jedynie, aby słowa, które wypowiadał Sasuke, znalazły swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Chciał odrzucić wszystko co bolesne i trwać z Sasuke w miłości. — Wracajmy... do domu...

— Dokładnie tak, Naruto... Wracajmy do domu już na zawsze — szepnął Sasuke składając delikatny pocałunek na głowie chłopaka. Choć Naruto walczył z sennością, tak silne emocje i otaczające go w tym momencie ciepło do tego stopnia go wymęczyły i jednocześnie uspokoiły, że już po chwili czuł jak odpływa. Dodatkowo spokojny głos Sasuke był dla niego niczym najwspanialsza kołysanka. — Kocham cię, Naruto.

— Sasuke... — wyszeptał, nim jego ciało całkowicie zatopiło się w cieple kochanka, a umysł odszedł do krainy snów.

— Ja wszystko załatwię, młotku. Ty nie możesz przemęczać swojego małego móżdżku. — wyszeptał Sasuke z uśmiechem, gdy pojedyncza łza spłynęła po jego policzku i osiadła na samotnej niezapominajce.

~ • ~

Dobry wieczór, kochani.
Dzisiaj chciałbym zostawić na zakończenie kilka słów o dziejącej się aktualnie sytuacji w Polsce. Myślę, że nikomu nie muszę wyjaśniać co się dzieje. Będę szczery - wstyd mi, że żyję w takim kraju. Cofamy się do średniowiecza. Ludzie tracą swoje prawa. Część społeczeństwa nie jest nawet postrzegana za ludzi w oczach rządzących. Naprawdę. W jakich czasach my żyjemy, by kobiety musiały walczyć o swoją wolność? By ludzie nie mogli kochać?
Wstyd mi za ten kraj, jednak jestem dumny z ludzi, którzy w nim żyją. To naprawdę wspaniałe, że ludzie się nie dają, wstają i walczą. Walczą o wolność, o siebie, o miłość. Ja również walczę i wspieram. Jutro wybieram się na protest i również na Wattpadzie postanowiłem się wypowiedzieć.
Jestem z nas wszystkich naprawdę dumny. Walczmy, nie poddawajmy się. Nie dajmy się grupie głupich ludzi, którzy uważają się za Bogów. Teraz nie tylko Polska, ale cały świat się łączy i walczy. Teraz wszyscy jesteśmy rodziną i walczymy, abyśmy mogli czuć się bezpiecznie, szczerze się uśmiechać i kochać. Nigdy nie upadniemy, bo pseudo-bogowie nie wygrają z przepełnionymi prawdą ludźmi o złotych sercach.
Nigdy nie upadniemy! ❤️

Noroi ~ SasuNaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz