Rozdział piąty

949 95 74
                                    

           — O, kurwa — jęknął Naruto w panice bawiąc się włącznikiem światła. Zapadła noc, a Naruto został bez jakiegokolwiek oświetlenia. A skoro nie było prądu, również telefon na niewiele by mu się zdał, a musiał oszczędzać baterię.

            Postanowił odpalić latarkę tylko na chwilę, aby odnaleźć przynajmniej jakieś świece. Osoba pokroju Iruki musiała trzymać gdzieś takie rzeczy. W panice przeczesał wszystkie szuflady i szafki. Odnalazł kilka świec, które bardziej wyglądały na te stawiane na pogrzebach, niż romantyczny dodatek do sypialni. Westchnął wyciągając zapalniczkę z kieszeni i podpalając kilka świec. Postawił je na spodku i rozmieścił po całym domku. Światło było słabe, jednak wystarczające. Potrzebował oświetlenia jedynie dopóki nie zaśnie i nie obudzi się rano. Jutro miał przyjechać Kakashi, więc na pewno poradzi coś na brak prądu.

           Zgasił latarkę w telefonie i sprawdził pojemność baterii. Do jutra powinno starczyć. Mimo swojego wieku, Naruto był panicznie strachliwy. Bał się ciemności, lasów, samotności oraz odcięcia od świata. Podsumowując - znalazł się w najgorszej możliwej sytuacji. Podrapał się po karku kierując się do sypialni. Gdyby jakakolwiek sypialnia istniała, ponieważ pomieszczenie, któremu nadał taką nazwę, było po prostu małym pokoikiem z pojedynczym łóżkiem i starą, dębową szafą. Naruto przełknął ślinę na jej widok. W horrorach z takich szaf zawsze wyłaziły najgorsze mary. Dla bezpieczeństwa, a bardziej powstrzymania własnego strachu, zatrzasnął jej drzwiczki, zaklinowując je miotłą. Nauczył się tego z filmów akcji.

           Rozebrał się pospiesznie i zanurzył w pościeli. Chciałby powiedzieć, że ciepłej, jednak pod nią było jeszcze zimniej niż na zewnątrz. W Kioto pewnie jest teraz ciepło. Gdyby był w domu, leżałby teraz w swoim wielkim łóżku, okryty jedwabną pościelą, tuląc ukochanego misia od Iruki... Jego miś! Czy wziął go ze sobą? Pewnie zapomniał. Z chwili na chwilę jego sytuacja stawała się coraz gorsza. Przymknął oczy, jednak w ciemnościach z jego umysłu wychodziły najgorsze mary. Będzie musiał poczekać na nadejście snu z otwartymi oczami. Na dodatek blask świecy czynił jedynie mroczniejsze wrażenie.

           Skulił się w łóżku przeklinając swój los. Chciałby jak najszybciej wrócić do domu. Wtedy już na pewno oświadczy się Hinacie. Musi! Mając drugą osobę u boku na pewno strach byłby mniejszy. Coś trzasnęło za oknem powodując u Naruto natychmiastową panikę. Był w najgorszej możliwej sytuacji, to było pewne. Niepewnie wyciągnął telefon i wybrał numer do Hyūgi. Dziewczyna odebrała niemal od razu.

           — Naruto, coś się stało? — zapytała wyraźnie zmartwiona dziewczyna. Jej ciepły głos uspokoił chłopaka.

           — Wszystko w porządku. Po prostu chciałem usłyszeć twój głos na dobranoc. Spędzisz ze mną chwilę? — zapytał starając się powstrzymać drżenie głosu. Nie mógł przecież powiedzieć dziewczynie, że po prostu bał się zasnąć w całkowitej samotności.

         — Z wielką chęcią, Naruto-kun — powiedziała łagodnie dziewczyna i Naruto zdało się przez chwilę, że się uśmiecha.

         Naruto rozwalił się na łóżku niemalże całkowicie zrzucając z siebie kołdrę. Strużka ślinki spływała po jego brodzie, gdy chłopak chrapał głośno. Przez telefon dało się posłyszeć cichy oddech Hinaty, najwyraźniej miała telefon tuż przy ustach. Zasnęli niemalże od razu po rozpoczęciu rozmowy.

           Dym fajki wdarł się przez okno, które bezdźwięcznie rozszczelniło się wpuszczając do środka chłodne powietrze. Na ich progu ukucnął czarnowłosy mężczyzna z sześcioma ogonami i spiczastymi uszami. Wpatrywał się w opaloną twarz chłopaka zaciągając się dymem.

Noroi ~ SasuNaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz