Rozdział ósmy

774 92 10
                                    

Błagam, dajcie mi trochę weny, zapłacę!

~ • ~

Chłopiec biegł przed siebie ze łzami w oczach. Potykając się o własne nogi poruszał się między drzewami raniąc twarzyczkę ostrymi gałęźmi. Zaciskał mocno zęby powstrzymując krzyk bólu, jednak istota za nim była coraz bliżej, a on nie wiedział gdzie jest. Nie znał tych terenów, a w pobliżu nikogo nie było. Nagle przewrócił się o korzeń drzewa i padł jak długi wprost do strumyka. Zakrztusił się wodą próbując złapać oddech i podnieść się, jednak na niewiele mu się to zdało, bo co chwilę wpadał do wody na nowo. Czuł już za sobą chłód tej przerażającej postaci, jej macki pędzące w jego stronę...

        — Co za żałosne stworzenie leży pod moimi nogami? — usłyszał nad sobą chłodny głos. Na to zasłonił głowę rączkami i przybrał pozycję żółwia. Chwilę tak siedział w bezruchu, aż poczuł, że brakuje mu tlenu, bo cały ten czas trzymał głowę pod wodą. Wychylił się szybko łapiąc oddech. Odruchowo złapał za coś przed nim. Jednak to coś było miękkie, delikatne, ciepłe. Zmrużył brwi na to unosząc głowę do góry. Jego oczy rozszerzyły się w szoku, gdy ujrzał przed sobą postać z sześcioma ogonami.

        — Lisi Demon... Uchiha... — wydukał chłopiec zaciskając piąstki. Mężczyzna zmarszczył na to brwi i jednym chwytem chwycił chłopca za kostkę i podniósł go do góry. Blondyn zawisł w powietrzu szarpiąc się.

— Ja mam imię, młotku — warknął ciemnowłosy, na co Naruto natychmiastowo zamilkł trzęsąc się w postrachu. — Uchiha Sasuke. A ty to?

— Jestem Uzumaki Naruto! — wrzasnął chłopiec na co Sasuke tylko bardziej się zdenerwował. Nienawidził rozwrzeszczanych dzieciaków. Na dodatek ten gówniarz wtargnął na jego terytorium.

— Co robisz na moim terenie? — zapytał Sasuke potrząsając dzieciakiem. Naruto znowu zaczął się szarpać przy okazji próbując pięściami pobić napastnika.

— Drań, drań, drań! — wrzeszczał dzieciak rzucając się. — Chcesz mnie wykorzystać, prawda, zboczeńcu?

Sasuke na to rozszerzył oczy i puścił dzieciaka w obrzydzeniu. Westchnął wkładając fajkę do ust. Naruto siedział w strumyku z niezadowoloną miną i drapał się po tyłku jakby to miało zniwelować ból upadku. Nagle spojrzał w przód i przełknął ślinę. Sasuke zajrzał w ciemność używając sharingana dla poprawy widoku. W ciemnościach dojrzał to, czego najbardziej się obawiał. Przeklętą duszę z klanu Uchiha. Zerknął na dzieciaka. Musiał przemyśleć swoje ruchy. Ratując blondyna prawdopodobnie pokaże mu, że jest dobry, i ten cały Naruto się do niego przyczepi. Jednak z drugiej strony nie może zostawić małego gówniarza na pożarcie.

— Ej, młotku. Uratować cię? — zapytał Sasuke przygotowując pazury do ataku i przywołując mangekyou sharingana.

— Nie chcę, dattebayo! — naburmuszył się dzieciak siadając obrażony po turecku. Sasuke rozdziawił usta na te słowa. Przecież ten dzieciak mógł zaraz umrzeć! — Jeśli myślisz, że w ten sposób zdobędziesz moje ciało, to się mylisz!

— Co ty pieprzysz, młotku!? — wrzasnął Sasuke w jednej chwili chwytając go za kołnierz koszulki i narzucając go na swoje plecy. Wtedy Naruto zauważył, że dziwna postać planowała się na niego rzucić. Sasuke odskoczył w bok aktywując jakąś dziwną moc w ręce.

— A to co? — zapytał Naruto zaciekawiony i zeskoczył na ziemię dotykając dziwnej kuli przypominającej pioruny. Nim Sasuke zaregował, Naruto przeszył prąd. Blondyn upadł na ziemię łagodnie, jakby zapadł po prostu w sen. Sasuke anulował Chidori chwytając dzieciaka i przerzucając go przez ramię.

Przeklęta dusza próbowała zdobyć chłopaka. Dobrze o tym wiedział. Żywili się w końcu ludźmi, jednak to dzięki temu zdobywali moc pozwalającą postawić się większym przeciwnikom. Sasuke musiał się go pozbyć w tej chwili. Rozszerzył jedno oko wbijając je w duszę.

— Amaterasu — szepnął spokojnie, a dusza zajęła się czarnym ogniem. Sasuke pozostawił płonącą postać i z dzieciakiem na ramieniu ruszył w stronę świątyni. — Jeśli ten dzieciak jest od Iruki, to zabiję ich obu.

~ • ~

— A więc jesteś Lisim Demonem Uchiha? — oczy dzieciaka błysnęły. Zaszedł Sasuke od tył wpadając w jego sześć ogonów. Wtulił się w nie, pomimo niezadowolenia ich właściciela.

— Ja mam imię, młotku. Choć przed chwilą zostałem również nazwany zboczeńcem. — mruknął Sasuke próbując zwalić z ogonów natręta.

— To był żart, dattebayo! Nieźle się wkurzyłeś! — zaśmiał się Naruto. Wstał i wbiegł przed Sasuke. Wyszczerzył zęby do niego chwytając w palce jego uszy. Sasuke warknął na to szykując pazury do ataku. Dawno nie spotkał tak irytującej istoty.

— Co robiłeś na moim terenie? — postanowił na spokojnie zebrać informacje i opuścił dłonie. Zauważył, że dzieciak jest wyraźnie zafascynowany zabawą jego uszami. — Odpowiadaj jak do ciebie mówię!

— Poszedłem do lasu, ale wtedy to dziwne coś za mną polazło, więc zacząłem uciekać i wtedy wpadłem na ciebie, a potem dotknąłem dziwnego czegoś i poszedłem spać — uśmiechnął się puszczając wreszcie uszy Sasuke i rozglądając się po pomieszczeniu. — Ale fajna ta świątynia, dattebayo!

— Skąd jesteś? — Sasuke westchnął ignorując jawne wyśmianie jego miejsca zamieszkania.

— Z Kioto! Ale teraz mieszkam u wujaszka Iruki! — dzieciak wyszczerzył zęby, a przez głowę Sasuke przemknęła tylko jedna myśl. Szczeniak Iruki jest jego częścią, więc złamał obietnicę. — Iruka powiedział, że nie mogę tu przychodzić, ale...

Sasuke chwycił Naruto za kostkę i ruszył w stronę domku. Dzieciak szarpał się i próbował coś powiedzieć, ale Sasuke ignorował to w całości. Wreszcie przekroczył słupki i wkroczył na działkę Iruki. Mężczyzna spojrzał na niego ze zdziwieniem, jednak gdy tylko jego wzrok padł na Uzumakiego, westchnął załamany.

— Sasuke... On jest tu pierwszy raz... — zaczął Iruka, ale jego wypowiedź przerwał rzucony pod dom Naruto. Chłopak zaskomlał wystawiając język oprawcy.

— Daję ci ostatnią szansę — powiedział Sasuke mierząc dzieciaka wzrokiem. Ten najwidoczniej nic sobie nie robił z powagi sytuacji. Jednym susem wstał z siedzenia i podbiegł do mężczyzny klaszcząc radośnie w dłonie. Sasuke poczuł jak traci panowanie nad sobą, nawet słowa Iruki już do niego nie dochodziły.

— On ma dopiero sześć lat i... — Iruka znowu próbował się odezwać, lecz chłodny wzrok Sasuke przerwał jego wypowiedź. Westchnął, zmartwiony spoglądając na Naruto. Zacisnął mocniej dłonie na trzymanej siekierze.

— Jeśli jeszcze raz wkroczysz na moje terytorium, zabiję cię — warknął Sasuke patrząc w rozjaśnione, błękitne oczy. Blondyn prychnął ponownie wystawiając język do chłopaka.

— Nie zabijesz mnie, bo od dziś jesteś moim przyjacielem, dattebayo! — wykrzyknął chłopiec z uśmiechem. Siekiera wypadła Iruce z rąk, Sasuke poczuł jak w jednej chwili jego serce się zatrzymuje by po chwili zostać opętane przez gniew. A Naruto jedynie stał wpatrując się z uśmiechem w swojego nowego przyjaciela.

Noroi ~ SasuNaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz