Rozdział szósty

901 87 22
                                    

          — Nie zgadniesz kogo przywiozłem — Kakashi wszedł do domku. Do jego nozdrzy wdarł się ostry zapach ramen. Wszedł głębiej i udał się do kuchni. Naruto leżał na stole przed kubkiem z zupą i smacznie chrapał. Hatake potrząsnął nim mocno. — Budzimy się! To nie Kioto! Tutaj wstajemy skoro świt!

          — Miałeś być w południe... — wymruczał Naruto zerkając na wyświetlacz telefonu. Wyznaczona godzina właśnie nastała. Blondyn zerwał się chaotycznie. — Cholera jasna!

           — Naruto — usłyszał przy wejściu do kuchni. Odwrócił się widząc różowowłosą dziewczynę z pięknymi, szmaragdowymi oczami. Zarumienił się, lekko spuszczając z tonu. — Wydoroślałeś.

           — Pięknie wyglądasz, Sakura-chan — powiedział podchodząc do dziewczyny i przytulając ją delikatnie. Ta oddała uścisk z uśmiechem. — Nie spodziewałem się ciebie tutaj.

           — Pomyślałam, że powinnam wpaść, skoro zamierzasz szybko opuścić Konohę — odparła dziewczyna, a uśmiech znikł jej z twarzy. — Zamierzasz sprzedać ten teren, prawda?

          — Nie ma sensu, aby ta buda tu stała. Mam życie w Kioto, a po załatwieniu wszystkich formalności nie planuję tu więcej wracać — odparł chłopak zupełnie szczerze z trudem utrzymując wzrok na Sakurze. Wiedział jak ją tym rani, jednak nie zamierzał nikogo okłamywać, byle dać mu złudne pocieszenie.

           — Może opowiesz mi o swoim życiu w Kioto? — zaproponowała dziewczyna po chwili ciszy. Naruto uśmiechnął się z ulgą przyjmując fakt, że to ona pierwsza postanowiła podjąć mniej dotkliwy temat.

           — Chyba prąd ci wysiadł — stwierdził nagle Kakashi. Naruto już zapomniał mu o tym wspomnieć.

           — To prawda. Wczorajszej nocy. Rano wrócił na chwilę, ale zdążyłem jedynie zagrzać wodę. Da się coś z tym zrobić? — Naruto przyjrzał się Kakashiemu, który intensywnie myślał.

            — Jestem pewny, że uda mi się to załatwić — odpowiedział, po chwili wychodząc z kuchni. — Pójdę po narzędzia do samochodu.

             Naruto prawie zaproponował kawę gościom, jednak już po chwili opamiętał się, bo przecież w domu nie było prądu. Kakashi od razu zabrał się za naprawę, a blondyn przysiadł na werandzie z dziewczyną. Rozmowa była dość krępująca i nawet opowiadając o swoim życiu w Kioto wyczuł, że Sakura jest spięta. Była jego pierwszą przyjaciółką w jego wieku. Choć nieraz mu dogryzała i się z niego śmiała, to wskoczyliby za sobą w ogień. Za każdym razem, gdy odwiedzał Konohę, ona pierwsza wychodziła mu na powitanie. Często spędzali razem noce podróżując po lasach. Kilka razy nawet się zgubili i uratowało ich jedynie opanowanie Sakury, która mniej więcej znała te tereny.

         Po tamtej sytuacji dzwoniła do Naruto niemal codziennie pytając czy wszystko w porządku i czy koszmary nadal go dręczą. Po roku przestała, bo Naruto po którymś już telefonie nie odebrał ani razu. Często go wspominała, jednak nie sądziła, że kiedykolwiek zobaczy go ponownie. Gdy tylko załatwi wszelkie formalności i pozbędzie się domu, na nowo ją opuści i już nigdy więcej się nie spotkają. Dlatego chciała się teraz nacieszyć chwilami spędzonymi z nim. Była wdzięczna Kakashiemu, że poinformował ją o przybyciu chłopaka.

          — Po powrocie do Kioto zamierzam oświadczyć się Hinacie — wyznał zupełnie nagle Naruto głośno przełykając ślinę. Sakurą wstrząsnęła ta informacja, ponieważ z jej obserwacji wynikało, że Hinata była jedynie dobrą przyjaciółką. — Powinienem się już ustatkować i pomyśleć o założeniu rodziny.

           — To prawda. Mamy już swoje lata, a z roku na rok coraz szybciej one upływają — dziewczyna westchnęła wlepiając wzrok w głąb lasu.

          — A ty masz kogoś? — zapytał Naruto również obserwując las. Teraz przyszedł czas na rozmowy przy których nie wypada patrzeć sobie w oczy.

          — Mam adoratora, nazywa się Lee. Jednak ja sama nic do niego nie czuję. Chciałabym poznać kogoś, kogo będę żywić prawdziwym uczuciem, jednak chyba nie będzie to możliwe w tak małym miasteczku jak Konoha. Nie zamierzam pchać się w związek na siłę. — powiedziała Sakura zerkając na moment na twarz Naruto. Nie okazywał po sobie żadnych emocji.

        Pamiętała jaki był przed tamtym zdarzeniem. Rozbrykany, uśmiechnięty, hałaśliwy, niemalże szalony. Choć nieraz ją to irytowało, to Naruto miał moc przekazywania innym swojej młodzieńczej energii. Czuła się przy nim lepiej niż przy innych osobach. Jednak teraz emanowała od niego pustka. Już po tamtej sytuacji zaczęła wyczuwać jak ta otchłań próbuje go zdominować. Prawdopodobnie wtedy nikt nie był w stanie mu pomóc. Jednak przez to Naruto zatracił gdzieś prawdziwego siebie.

         — No, naprawione, do tego masz dostęp do źródlanej wody — powiedział Kakashi stając za nimi. Naruto zadrżał słysząc głos za sobą. Mężczyzna prychnął kładąc dłoń na ramieniu chłopaka. — Nadal jesteś panicznie strachliwy. Lepiej uważaj, bo zdarzają się tu okropne burze.

          Naruto wzdrygnął się słysząc o burzach. Panicznie się ich obawiał, a samotne spędzanie burzy było dla niego najgorsze. Gdy panowały one w Kioto, Hinata często go odwiedzała i spędzała z nim noc. Jednak teraz sytuacja była inna i mógł liczyć jedynie na to, że nic go nie dopadnie dopóki nie wyjedzie. Będzie musiał się skontaktować z biurem nieruchomości jeszcze dziś i jak najszybciej pozbyć się własności do tego domku.

          — Dziękuję za informację — mruknął Naruto. Sakura zaśmiała się na to, co sprawiło, że na twarzy blondyna pojawił się uśmiech. Uwielbiał śmiech Sakury, a nie słyszał go od tak dawna. — Dzisiaj skontaktuję się z biurem nieruchomości. Możliwe, że dom nie będzie się nadawał do sprzedania, wtedy prawdopodobnie po prostu go tu zostawię albo oddam komuś z Konohy. Kakashi, dlaczego ty go nie przyjmiesz? Iruka był przecież twoim najbliższym przyjacielem.

           — To prawda, że się przyjaźniliśmy, jednak ten dom przekazał tobie i jestem pewny, że nie chciałby, aby ktoś inny go przejął. Zapewne sprzedażą też nie byłby zachwycony, ale nie zamierzam wtrącać się w twoją decyzję. — powiedział chłodno Kakashi wspominając przyjaciela. Często spędzali wieczory w tym domku rozmawiając o wszystkim i o niczym.

           — Wolę mieć z tej rudery jakiś zysk, inaczej musiałbym ją po prostu zostawić, aby się rozpadła — powiedział Naruto, na co Kakashi zmarszczył brwi w niezadowoleniu, a Sakura zbladła. — Dziękuję wam za pomoc.

         — Przywiozę ci jutro jakieś produkty żywnościowe, bo z tego co widziałem, twoja lodówka świeci pustkami, a samym ramen się nie najesz — powiedział Hatake tonem nieznoszącym sprzeciwu. Naruto skinął na to głową.

          — Naruto, jeśli chcesz... — zaczęła Sakura, ale chłopak przerwał jej unosząc dłoń.

          — Niczego nie potrzebuję. Nie starajcie się mnie powstrzymywać rodzinną atmosferą. — powiedział unosząc głowę. Niebo przysłaniały chmury, jednak był niemalże pewny, że Hatake wyszczekał burzę. Westchnął na świadomość zbliżającej się zagłady. Najlepiej jak już teraz się przygotuje.

Noroi ~ SasuNaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz