Rozdział dwudziesty pierwszy

573 57 29
                                    

        — Czuję się jak w całkiem obcym miejscu... — westchnął Naruto rozglądając się po świątyni. Przez ten miesiąc zdążyli się przyzwyczaić do swojego domku w lesie, dlatego świątynia wydawała się być teraz czymś całkowicie odmiennym. Nawet Sasuke, który spędził w niej tak wiele lat, zdawał się czuć nieswojo. — A więc co powinno się wydarzyć? Co przeoczyliśmy? Sasuke? Hej, nie znikaj tak nagle!

         Naruto westchnął, gdy poczuł, że został sam w tym ciemnym miejscu. Zbliżała się noc, ponieważ Sasuke stwierdził, że najlepiej będzie zajrzeć do świątyni wieczorem. Doprawdy, stworzenie mroku, pomyślał Naruto przechadzając się po głównym dziedzińcu. Walczył z otaczającym go niepokojem, który z minuty na minutę coraz bardziej potęgował. Wiedział, że nie ma co panikować, bo Sasuke cały czas tu jest, jednak głęboko w głowie miał myśl, że został zupełnie sam. Potrząsnął głową, starając się wypędzić te myśli z głowy.

         — Mam nadzieję, że szybko to załatwi, abyśmy mogli wrócić do naszego spokojnego życia... — mruknął i rozmarzył się na wspomnienie minionych dni.

         — Jednak to nie jego życie — usłyszał za sobą dziwnie znajomy i obcy zarazem głos. Przeszył go dreszcz, a serce podeszło do gardła. Stanął w bezruchu, aby nie popełnić tego błędu co główni bohaterowie z horrorach, którzy zawsze odwracają się w stronę owego dźwięku, a na twarz wyskakuje im okropny potwór.

         — Już wariuję w tej świątyni, dattebayo... — zaśmiał się nerwowo drapiąc się po głowie.

        — Według praw natury powinien być już dawno martwy, jednak narzucona na niego klątwa trzyma jego ducha przy życiu w postaci Lisiego Demona. — powtórzył głos, a w głowie Naruto zawirowało. To koniec. Teraz jakiś duch na niego wyskoczy, chwyci go za gardło i...

        — Poddaję się! Zabij mnie szybko i bezboleśnie! — krzyknął Naruto upadając na podłogę i odruchowo przybierając obronną pozę.

        — Co? — wydukał głos, po czym po świątynnej sali rozniósł się głośny śmiech. — Moja reinkarnacja nawet w wieku trzydziestu lat jest głupia!

       — Twoja co? — pisnął Naruto unosząc pospiesznie głowę, a jego wzrok wylądował na... na nim. Stał przed nim on sam, w nastoletnim wieku, choć w dziwnym stroju, którego nigdy wcześniej nie widział. — Ty! Ty przecież...! To ja!

       — Niesamowite, nie? — zaśmiał się chłopak kucając. — Ale masz minę! Chociaż sam bym się pewnie tak zachował... W końcu jesteśmy jednością.

       — O czym ty mówisz!? — wrzasnął Naruto coraz mniej z tego wszystkiego rozumiejąc.

       — Nienawidzę wyjaśnień...! Podczas gdy na Sasuke spadła klątwa, cząstka mojego ducha wyrwała się do niego podążając za nim. Choć trwało to trochę czasu, w końcu znalazła swoje miejsce w ciele nowo narodzonego dziecka. I byłeś nim ty! Całe szczęście, że twoja rodzina była podobna do mojej, bo nie wybaczyłbym, gdyby moja reinkarnacja miała jakieś denne imię... — powiedział chłopak. Naruto patrzył na niego z głupawym wyrazem twarzy. Mimo tych wyjaśnień rozumiał tylko mniej. Coraz bardziej się w tym wszystkim gubił. Wysnuł nawet podejrzenie, że być może oszalał i wszystkie rozgrywające się wokół niego wydarzenia są fikcją. Blondyn spojrzał na niego pytająco, aby po chwili zaśmiać się szyderczo. — Ramen tylko z podwójnym mięskiem!

       — A na śniadanie ramen z kubełka i mleko — wydukał Naruto automatycznie.

       — A najgorsze jest...

       — Czekanie tych kilku minut aż ramen się zaparzy...

       — A potem odrywasz wieczko...

Noroi ~ SasuNaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz