Listopad chylił się ku końcowi, a wszelkie ciepło na dobre zniknęło z atmosfery.
Jednakże Lily była wzorowym typem jesieniary, toteż pogoda za oknem zamiast wprawiać ją w chandrę, sprawiała, że jej serduszko rozgrzewało się z każdym łykiem gorącej herbatki i każdą przeczytaną stroną ciekawej książki. .
Szczelniej owinęła się kocem, wklepując dane do kalkulatora i wsłuchując się w słowa piosenki zaśpiewanej na Festiwalu w U.A przez jedną z jej koleżanek z klasy.
I have met so many heroes in my life.
Gave me the strength and courage to survive.
Westchnęła z ulgą, gdy okazało się, że kolejna teoria okazała się poprawnie sformowana, po czym złapała za wielki kubek gorącej czekolady i uśmiechnęła się delikatnie, gdy słodki smak wypełnił jej usta.
– Lily.
Drzwi do jej pokoju otworzyły się, jednak ona nie miała najmniejszej ochoty spoglądać w tamtą stronę. Zamiast tego położyła głowę na blacie i przymknęła zmęczone oczy.
Gave me the power to smile everyday.
Now it's my turn to be the one to make you smile.
– To już czas? – zapytała spokojnie.
Stojący w drzwiach chłopak delikatnie przygryzł wargę.
– Tak. Zbiórka za dziesięć minut przy wyjściu – odpowiedział z wahaniem.
Lily uśmiechnęła się smutno. Nie miała pojęcia, czy była na to gotowa, ale nie mogła pozwolić sobie na niezdecydowanie. Nawet jeśli jej decyzja miała być niepewna i nie do końca zgodna z jej sumieniem, musiała jakąś podjąć.
Skoro bohaterowie stawali się złoczyńcami dla większego dobra, ona była w stanie stać się bohaterem dla tego mniejszego.
– Podjąłeś już decyzję Kaito? – zapytała nagle.
Mężczyzna oparł się o framugę drzwi.
– A ty podjęłaś?
Lily pozwoliła by gorący kubek ogrzał jej dłonie.
– Chyba – odpowiedziała lakonicznie.
– Więc dlaczego twoja głowa mówi co innego?
Wzruszyła ramionami, dokładnie obserwując jak ciężkie krople deszczu uderzają w niewinne liście.
– Dobrze wiesz, co powinnaś zrobić, a mimo to nadal się wahasz? – słowa Kaito były dla niej dosyć bolesne.
– To nie jest takie... – zaczęła.
– ... proste, jak mi się wydaje? – dokończył za nią.
Lily skinęła głową.
– Kiedy pierwszy raz cię spotkałem, miałem wrażenie jakby moja głowa miała wybuchnąć od intensywności twoich rozmyślań – Hamilton nie miała bladego pojęcia, do czego tamten gostek zmierzał. – Tak samo było, kiedy trenowałaś indywidualność. Myślałaś jak szybki komputer, a mimo to cały czas byłaś niepewna swoich myśli.
W końcu na niego spojrzała.
– Wiesz Lily, czasami lepiej jest po prostu uwierzyć swojemu sercu i troszkę odsunąć logikę na bok – uśmiechnął się smutno. – Ludzie zawsze mają problem z przeginaniem w którąś stronę, a w twoim przypadku to jest trochę zbyt blisko niebezpiecznej granicy...
Lily odwróciła wzrok. To nie tak, że nie zdawała sobie z tego wszystkiego sprawy. Po prostu po kilkunastu latach nieludzkiego treningu umysłu ciężko jej było stać się człowiekiem i myśleć jak jeden z nich.
CZYTASZ
Skradziony kwiat - Bakugo x OC [ZAKOŃCZONE]
FanfictionŻycie, które jej odebrano nie było złe. Do tych szczęśliwych też nie można było go zaliczyć. Ono po prostu było. Chwile smutku przeplatały się z radością, a śmiech mieszał się ze łzami. Jednak w jej życiu zawsze było coś stałego. Coś, co sprawiało...