Rozdział 18 - Ufam i (nie wiem, czy) kocham.

520 64 2
                                    

Mocno uderzyła w kamienną ścianę jakiegoś budynku i równie mocno tego pożałowała, gdy poczuła piekielny ból promieniujący w całej ręce.

– Pierdolony szczyl! – wrzasnęła, opierając czoło o zimną powierzchnię.

Czuła jak wszystkie skrajne emocje powolutku opuszczają jej ciało. W tamtym momencie jej największym marzeniem był deszcz, który zmyje uczucia i sprawi, że wszystko stanie się błahe.

Zaginęła miesiąc temu i niesamowicie tęskniła za całym jej wcześniejszym życiem. Za nudnymi zajęciami w U.A, przysypianiem na ławce, niesamowicie głośnym akademikiem, a przede wszystkim ludźmi, których była zmuszona zostawić.

Nie rozmawiała z Bakugo od ponad trzech tygodni, ponieważ bohaterowie po dwóch połączeniach skierowanych do niego jakimś cudem wpadli na ich trop, a kiedy wreszcie miała szansę się z nim spotkać, porozmawiać i wytłumaczyć choć część tego, co przechodzi, on nie odebrał tamtego jebanego telefonu.

Poczuła jak do jej oczu napływają łzy.

Zawsze była słaba, a jej nowe życie tą słabość po mistrzowsku wydobyło. Pokazało, że przez ten cały czas ukrywała się za maską obojętności i znudzenia ze strachu przed wyśmianiem, odrzuceniem i... człowieczeństwem.

– Kurwa mać – słona ciecz pociekła jej po policzkach i wpadła do ust.

Lubiła ten smak. Nie wiedziała dlaczego, ale niedawno polubiła płacz. Chyba od ponownego spotkania z Astrem zaczęła się zmieniać.

W rodzinie Hamiltonów to zawsze ona była tą dystyngowaną, inteligentną i idealną dziewczyną z wyższych sfer. Prawdopodobnie stała się taka gdy była już bardzo mała, a potem bała się przełamać i pokazać jakąkolwiek słabość.

Zawsze wszystkie oczekiwania i całe zainteresowanie brała na siebie, by Aster nigdy nie musiał się zmieniać. By nie stracił swojego szczerego i beztroskiego uśmiechu i by nigdy w życiu nie musiał udawać. By mógł zawsze być taki, jaki chciał być. Beztroski, bezinteresowny, bez żadnych oczekiwań.

Potem, kiedy jej brat zniknął, chyba nie potrafiła już być prawdziwa w niczym. W chwili zaginięcia Astra nie była już człowiekiem. Była idealnie zaprojektowaną przez jej ojca maszyną, która panowała nad każdym swoim ruchem i słowem.

A Aster po ponownym spotkaniu po roku rozłąki to zauważył i pomógł jej się zmienić.

Przez ostatni miesiąc przy jego pomocy zaczęła poznawać samą siebie, zastanawiać się nad tym, czego chce i czy rzeczywiście pragnie być tą idealną „Liliac Hamilton".

Tak. Przez ostatni miesiąc wiele się zmieniło w jej sercu.

– Katsuki, ty kretynie... – przyłożyła dłonie do skroni i zaczęła je masować.

Tęskniła. Cholernie tęskniła.

Co prawda ekipa z Dragona, do której dołączyła była niezwykłą i przemiłą gromadką, jednak nie czuła jakby do niej należała. Mimo wszystko za każdym razem, gdy z nimi przebywała, czuła się niesamowicie obco. Jakby na siłę się tam wpychała.

Jej miejsce było w U.A. Wśród jej przyjaciół. Obok Bakugo.

– Co ty powiedziałaś?

Tamten głos łamał jej serce. Nie mogła powiedzieć, że nie spodziewała się go usłyszeć. W końcu przez cały pobyt w kawiarni czuła jego wzrok na plecach, a Kaito co kilkanaście sekund wyraźnie ostrzegał ją, że jej „chłopak" cały czas myśli, że jest podobna do „Lily".

Gdy zrobił to jakiś dwudziesty raz, Lily w końcu dała upust całemu swojemu żalu i wściekłości, nakrzyczała i zwyzywała go w myślach, po czym z uprzednim „będę za pół godziny" wyszła z kawiarni.

Skradziony kwiat - Bakugo x OC [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz