Przed przybyciem Amarylisa, który miał wyjaśnić Lily sytuację, w jakiej się znalazła, Rose przyniosła jej jakieś czyste ciuchy, żeby „siostrzyczka nie musiała dłużej śmierdzieć" i pokazała gdzie znajduje się dołączona do pokoju łazienka.
Dziewczynka wyjaśniła także, że gdy Lily zemdlała, Amarylis poprosił Marię - matkę dziecka, by przebrała „siostrzyczkę", jednak nijaki Ruta głośno zaprotestował mówiąc, że Lily powinna mieć prawo zadecydować kto, jak i gdzie będzie ją dotykał. Dlatego właśnie położyli ją do łóżka brudną i spoconą.
Młoda Hamiltonówna skrzywiła się, podwijając rękawy zdecydowanie zbyt dużej, męskiej bluzy. Wszystko ją bolało. Co prawda po długiej, gorącej kąpieli pachniała fiolkami, jednak dalej czuła się jak końskie łajno.
Spojrzała na legginsy sportowe, zastanawiając się przez chwilę czy chce się w ogóle mierzyć z ich zakładaniem i ostatecznie stwierdziła, że jednak nie podejmie się tego wyzwania. W końcu górna część stroju sięgała do kolan i mogła równie dobrze służyć za sukienkę.
Gdy wyszła z łazienki, w jej pokoju czekał już szeroko uśmiechnięty Amarylis.
- Jak się spało, panienko Liliac?
Dziewczyna westchnęła, kierując się w stronę miętowej kanapy, na której wygodnie się rozsiadła.
- Przy naszym wcześniejszym spotkaniu chyba wyraziłam się jasno co do mojego imienia. Czyż nie, proszę pana? - zapytała, patrząc prosto w złote oczy starca.
- Najszczersze przeprosiny, panienko Lily. Po prostu nie wiedziałem, czy dalej mam przyzwolenie na nazywanie panienki tym zdrobnieniem - mężczyzna usiadł na wiklinowym fotelu naprzeciwko niej.
- Skończmy z tym laniem wody - odpowiedziała poważnie.
Choć była spokojna, nie ukrywała swojej wrogości.
Amarylis wyglądał na szczerze rozbawionego jej słowami i nastawieniem.
- Dlaczego mnie pan tutaj ściągnął?
Lily postanowiła zacząć od najważniejszego pytania, na którym mogłaby opierać się cała reszta.
- Chyba już odpowiadałem na to pytanie - starzec uniósł brew.
- Nie przypominam sobie - nie miała najmniejszej ochoty na jego gierki. Dlatego właśnie rozpoczęła swoją.
- Aster tego chciał - odpowiedział złotooki.
Powoli skinęła głową. Podczas ich spotkania na moście powiedział to samo kłamstwo. Istniały pytania, na które nie dało się usłyszeć szczerej odpowiedzi i w tamtym momencie chyba na takie trafiła.
- Czy naprawdę jesteście uciekinierami z Dragona?
Odpowiedziała jej cisza i słodki uśmieszek Amarylisa. Zaprawdę tamten starzec irytował ją do granic możliwości. Był bowiem taki sam jak ona. Tak samo zakłamany i równie nieludzki.
- Czego ode mnie oczekujecie?
Znów cisza.
Lily założyła nogę na nogę, ze spokojem wpatrując się w nieugięte spojrzenie starca. Skoro nie chciał odpowiedzieć jej na żadne z istotnych pytań, dlaczego w ogóle zgodził się na tamtą rozmowę?
Przez chwilę prowadzili bitwę na spojrzenia, jednak już po chwili Lily zaczęło się nudzić.
- Czy zaczniemy prawdziwą rozmowę, gdy czytający w myślach mężczyzna wyjdzie zza drzwi? - zapytała niby od niechcenia.
Amarylis uśmiechnął się nieco szerzej.
- Kiedy zdałaś sobie z tego sprawę?
- Czy to nie oczywiste? - wzruszyła ramionami. - Zgadywałam.
CZYTASZ
Skradziony kwiat - Bakugo x OC [ZAKOŃCZONE]
FanfictionŻycie, które jej odebrano nie było złe. Do tych szczęśliwych też nie można było go zaliczyć. Ono po prostu było. Chwile smutku przeplatały się z radością, a śmiech mieszał się ze łzami. Jednak w jej życiu zawsze było coś stałego. Coś, co sprawiało...