Tamtej nocy nie zmrużyła oka, toteż miała naprawdę dużo czasu do namysłu nad wiadomością, którą otrzymała.
Był to stosunkowo długi sms i mógł być tylko okrutnym żartem bestialskich małolatów, lub najzwyczajniejszą w świecie pułapką postawioną na fundamencie tragedii, która przydarzyła się jej rodzinie, jednak nie potrafiła zignorować czegoś takiego.
„Jest panienka mniej pechowa, niż się panience wydaje. Panienki brat może wrócić, pod warunkiem, że panienka przyjdzie się ze mną spotkać. Jutro o godzinie 23 na moście księżycowym. Musi panienka być sama. Inaczej nici ze spotkania rodzinnego".
Po długich rozmyślaniach zaczęła rozumieć jak wielkie znaczenie miało pierwsze zdanie. Ostatnio spotkała tylko jedną osobę, której zwierzyła się ze swoich podejrzeń, co do „przekleństwa". Dodatkowo tamten starzec był dość podejrzany, a zbiegi okoliczności i kroczący obok niego „wnuczek" zaczęły nabierać sensu.
Nie mogła uwierzyć, że tamtego dnia prawie złapała porywacza jej brata. Nie potrafiła sobie wybaczyć, że beztrosko z nim rozmawiała i miała go prawie na widelcu. Była na siebie wściekła jak nigdy wcześniej.
Dochodziła siedemnasta, a ona dalej nie wiedziała co robić.
Spojrzała na komórkę, na której widniała wiadomość od Miny. Wyrażała ona niepokój z powodu iż Lily rzekomo jeszcze nie wróciła do Akademika.
Szybko wyskrobała odpowiedź, po czym przycisnęła kolana do piersi.
Nie była przecież na tyle głupia, żeby wpaść w tak absurdalnie oczywistą pułapkę. Przecież wiedziała, że tamten starzec nie odda jej brata po dobroci. Była pewna, że dużo lepiej było poprosić o pomoc bohaterów.
Jednak miłość i troska o brata znów przyćmiewała zdrowy rozsądek.
Chciała uciec. Potajemnie się wykraść i pójść się spotkać z tamtym mężczyzną. Nie ważne, czy to była pułapka, czy cokolwiek innego.
Poczuła jak żołądek ponownie już tamtego dnia zaciska się w supeł. Nie jadła nic od dobrych kilkunastu godzin, nie spała przez ani minutę, a do tego stres, który odczuwała sprawiał, że robiło jej się słabo i niedobrze jednocześnie.
– Dobra. Jak ty się tu dostałaś? – z rozmyślań wyrwał ją głos Miny.
Lily podniosła głowę, zastanawiając się, jak mogła nie usłyszeć odgłosu otwierania i zamykania drzwi.
– Co się stało? – podejście przyjaciółki momentalnie się zmieniło.
Młoda Hamiltonówna domyślała się, o co mogło chodzić. Z pewnością wyglądała jak trup. Nie dość, że przepłakała pół nocy, to jeszcze nie zmrużyła oka, a wewnętrzne zmartwienia tylko dopełniały jej tragiczną prezencję.
– Nic poważnego.
Starała się uśmiechnąć, lecz przez ten żałosny gest Ashido jeszcze bardziej się zmartwiła.
– Lily. Mam dość tych twoich tajemnic – Mina uklęknęła, chwytając dłonie przyjaciółki. – Naprawdę możesz mi zaufać.
Hanilton przymknęła oczy.
– Przysięgam, że nikomu nie powiem – dodała Pinky.
Lily nie wiedziała, co powinna w tamtej sytuacji zrobić. Ostatnio była okropna w podejmowaniu jakichkolwiek decyzji.
Wiedziała, że Mina była za dobrą osobą, by kiedykolwiek ją zdradzić, jednak właśnie dlatego wolała nie ujawniać jej prawdy. Nie chciała martwić bliskich osób ani tym bardziej narażać na niebezpieczeństwo, jakie niosła za sobą prawda.
CZYTASZ
Skradziony kwiat - Bakugo x OC [ZAKOŃCZONE]
FanficŻycie, które jej odebrano nie było złe. Do tych szczęśliwych też nie można było go zaliczyć. Ono po prostu było. Chwile smutku przeplatały się z radością, a śmiech mieszał się ze łzami. Jednak w jej życiu zawsze było coś stałego. Coś, co sprawiało...