Rozdział 27- Koniec historii o początku.

685 66 25
                                    

Śnieg powolutku prószył z największą gracją zasypując świat i sprawiając, że wszystko wokół pokryło się delikatną pierzynką przyjemnej dla oka i mięciutkiej dla wyobraźni bieli.

Dwudziesty trzeci grudnia zdecydowanie był czasem niesamowicie niespokojnym. W końcu w niektórych japońskich domach trwały huczne przygotowania do świąt. Oczywiście tylko nielicznych, gdyż większość wolała pójść na łatwiznę i zamówić KFC.

Rodzina Bokugo jednak nie była zwyczajna. Pradziadek Mitsuki na drugą żonę wziął Polkę, toteż Bożonarodzeniowa tradycja była w ich domu nieco mocniej zakorzeniona. Co prawda nie na tyle, by przygotowywać ucztę Bogów, ale wystarczająco by upiec ciasto i rybę.

A kiedy Mitsuki Bakugo dotykała się garów, cały dom wręcz wrzał od nerwowej atmosfery. To znaczy... Bardziej niż zwykle.

Właśnie zrobiła sobie króciutką przerwę i popijając kawę w salonie ze swoim mężem – Masaru oglądała wiadomości, które nie okazały się być dobrym pomysłem na tamten przedświąteczny wieczór.

– Kolejny atak na placówkę więzienną, tym razem ofiarą padł Raven w Yokohamie. Zbiegło dwóch niebezpiecznych przestępców, w tym przeniesiona tam na czas renowacji Dragona Rewiola. Za atak odpowiedzialna jest grupa przestępcza „Biała Lilia". Jeś...

– Wyłącz te cholerne wiadomości, kre... – Mitsuki spojrzała na zaniepokojonego męża i zatrzymała się w połowie słowa, zauważając, że w święta raczej nie wypada wyzywać swoich bliskich – Kochanie! – poprawiła się szybko. – Nawet w święta muszą puszczać takie okropieństwa – mruknęła pod nosem z niesmakiem, krzyżując ramiona na piersi.

Masaru westchnął ze zmęczeniem, przełączając kanał. Był w tamtym domu tylko samotnym żołnierzem pod dowództwem bezlitosnej generał Mitsuki Bakugo. Nie mógł przecież wszcząć jednoosobowej rebelii.

– ...im jest przywódczyni Białej Lilii? Czy ma jakiś związek z mającym miejsce rok temu atakiem na Drago...?

– Cholera jasna! – kobieta wyrwała pilot z dłoni zmęczonego całym dniem pracy Masaru i przycisnęła czerwony przycisk, uciszając tym samym wnerwiającą reporterkę. – Od razu lepiej – wtuliła się w męża – Gdzie jest ten drań Katsuki? Nie widziałam czorta od wczoraj. Czy on w ogóle tu przyjechał na te święta?

Masaru wzruszył ramionami. Z doświadczenia wiedział, że lepiej nie udzielać się w żadne, nawet najmniejsze konflikty tamtych dwóch borderów.

– KATSUUUKI! – Mitsuki wrzasnęła ile sił w płucach, omal nie przyprawiając swojego męża o zawał i utratę słuchu.

– Czego chcesz WIEDŹMO?! - rozległo się z górnego piętra.

Masaru skrzywił się, doskonale wiedząc co zaraz miało się rozpocząć. Delikatnie odsunął się od żony, z kieszeni dresów wyjmując najlepsze zatyczki jakie podczas prawie dwudziestu lat małżeństwa zdołał znaleźć na rynku i włożył je sobie o uszu.

– Choć tu, bo zaraz korzenie w tym pokoju zapuścisz!

„Od razu lepiej" – pomyślał mężczyzna, gdy dzikie wrzaski pod wpływem zatyczek zamieniły się w normalną rozmowę.

– Żebyś ty w tej kuchni korzeni nie zapuściła, stara babo!

– Zamknij japę i chodź, albo sama cię stamtąd wywlokę!

– Odwal się wiedźmo!

– To chooodź!

W pewnym momencie ich zupełnie bezsensowną rozmowę przerwał dzwonek do drzwi. Akurat w chwili, gdy Katsuki zdecydował się zbiec po stromych schodach, tupiąc tak głośno, że omal nie robiąc dziur w drewnianych panelach.

Skradziony kwiat - Bakugo x OC [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz