Jellal x Reader

208 21 3
                                    

Dla xdomixm reklamacje zgłaszać proszę na pv~ (nie no mam nadzieję, że się podoba ziomek)

-To, co się tu dzieje, to jeden wielki kabaret. -powiedziałam rozbawiona

Siedziałam z Meredy na kanapie słuchając kłótni Angel i Racera, ta dwójka potrafiła kłócić się o dosłownie wszystko.

Zaczynając od jedzenia kończąc na pilocie.

-Jak można kłócić się o to, kto wyniesie śmieci? -spytała Meredy tłumiąc śmiech

-Zrobię to szybciej od ciebie! -krzyknął Racer

-Nie drzyj się na mnie! Ja zrobię to lepiej! -krzyczała Angel

-O co tym razem poszło? -spytał Jellal wchodząc do salonu

-O śmieci. -odpowiedziałam z uśmiechem

-O śmieci? -powtórzył zaskoczony chłopak

-Głuchy jesteś? -spytałam wesoło

Spojrzał na mnie kręcąc głową.

-Ej, ale jakby tak pomyśleć.. -powiedziała Meredy patrząc na mnie

-Hmm? -mruknęłam 

-Jellal jest głuchy, oni drą się bez opamiętania, Cobra wszystko słyszy, Midnight ciągle śpi, Richard gada o miłości.. My żyjemy w domu wariatów! -dokończyła Meredy

-Hai, tylko my jesteśmy normalne. -powiedziałam poważnie

-Od kiedy osoby głuche nie są normalne? -spytał Jellal

-Emmm... od dzisiaj? -odpowiedziałam rozbawiona

-Oni nigdy nie wyniosą śmieci. -stwierdziła Meredy

-Podzielcie śmieci na pół i zróbcie zawody, kto pierwszy je wyniesie. -zaproponował załamany Jellal

Oczywiście żartował.

-DOBRA! -krzyknęli razem

-Co? -powiedziałam do siebie zaskoczona

Dwójka magów wyszła z domu.

-Oni byli w starsznej, mrocznej gildii? -spytała Meredy

-To wszystko miłość! -powiedział Richard

Spojrzałyśmy na niego rozbawione.

Jellal usiadł obok nas na kanapie przykładając sobie dłoń do czoła.

Wybuchłam śmiechem razem z Meredy.

Nie wiem kiedy, ale w pewnym momencie wylądowałam głową na kolanach Jellal.

Nikt nie zwrócił na to zbytniej uwagi, w końcu często to się zdarzało.

Wszyscy traktowaliśmy się jak rodzinę.

-Tak, to na pewno miłość! -powiedziałam śmiejąc się

-T...tak. -wydukała Meredy niemalże dusząc się ze śmiechu

Jellal uśmiechnął się delikatnie patrząc na naszą dwójkę.

-Z czego one się tak śmieją? Uszy mi wybuchają. -burknął Cobra wchodząc do pokoju

-TO MIŁOŚĆ! -krzyknęłam z Meredy

Cobra spojrzał na Jellal doszukując się logicznego wytłumaczenia, niebieskowłosyc tylko wzruszył ramionami.

-Zapomnijcie, że tu byłem.. -mruknął załamany, następnie nasza chodząca trutka na szczury wyszła z pomieszczenia

-Miłość jest piękna. -powiedział Richard łapiąc się za klatkę piersiową

Gdy się uspokoiłyśmy westchnęłyśmy i otarłyśmy łzy z policzków.

-Okej, boli mnie brzuch. -powiedziałam

-Mnie teeż. -jęknęła Meredy

-Ja na górę nie wejdę. -stwierdziłam

-Śpię tutaj. -oznajmiła dziewczyna i zamknęła oczy

-Nie gadajcie, że tak szybko zasnęła. 

-Najwidoczniej. -powiedział Jellal

Chłopak podniósł się z kanapy i wyciągnął ręce w moją stronę.

Jedną ręką złapał mnie pod plecami, a drugą pod kolanami.

Podniósł mnie do góry i przyciągnął do siebie.

-Jellal?

-Mówiłaś, że sama nie wejdziesz na górę. -mruknął z rumieńcami

Zaśmiałam się cicho i przytuliłam się do niego, by nie zpaść.

Chłopak zaniósł mnie na górę i stanął przed drzwiami do mojego pokoju.

-Mamy problem. -powiedział 

-Jaki? -spytałam spokojnie

-Nie otworzę drzwi. -oznajmił nadal lekko czerwony

Wyciągnęłam dłoń w stronę klamki, wykonując tą jakże trudną czynność straciłam równowagę.

Jellal nie był lepszy, oboje wpadliśmy do pokoju lądując na ziemi.

-Wytłumacz mi... JAK?! 

Chłopak był cały czerwony.

Nie wiedziałam o co mu chodzi dopóki nie ogarnęłam sytuacji.

Leżałam pod nim, a nasze usta prawie się stykały.

Z uśmiechem podniosłam delikatnie głowę i dałam mu buziaka w usta.

-Jesteś dorodnym burakiem hahaha~

-To nie jest śmieszne.. -mruknął cicho

-Moglibyście przynajmniej zamknąć drzwi, jeżeli chcecie robić niestosowne rzeczy. Nie mieszkacie sami. -w drzwiach stanął Midnight

-To nie tak! -krzyknął Jellal schodząc ze mnie

Zaśmiałam się patrząc na chłopców.

Midnight pokręcił załamany głową zamknął drzwi i oddalił się w sobie znanym kierunku.

-Będę żyła wiecznie. -powiedziałam rozbawiona

-Skąd ten wniosek? -spytał Jellal 

Rumieńce nie schodziły mu z twarzy, mimo że siedział obok.

-Śmiech to zdrowie! -odparłam wesoło

-Oj [Imię], [Imię].. -westchnął chłopak z uśmiechem

Fairy Tail - One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz