Laxus x Reader

251 29 10
                                    

Dla Kizimizia mam nadzieję, że cię podoba 🖤

Usiadłam na jednym ze stolików w gildii z butelką sake w dłoni. Piłam z Caną już od rana i żadna z nas nie zamierzała przestać. Lucy parę razy nas skarciła za krzyki i śmiech, gdyż razem z Levy starały się tłumaczyć jakieś zdania, ale gildia wygląda tak na co dzień, czyż nie?
W pewnym momencie przez przypadek wylałam trochę swojego trunku na osobę przechodzącą obok.
Zwróciłam wzrok w tym kierunku i zobaczyłam Pana zawsze mam gburowatą minę.
Nie był w zbyt dobrym nastroju, a fakt, że go oblałam nie polepszał sytuacji.

-Będzie przyps. - powiedziałam do Cany

Laxus spojrzał na nas jak na idiotki.

-Zamierzacie przestać tyle chlać? - burknął chłopak

-Jakiś problem mój najdroższy przyjacielu? - spytałam rozbawiona

Nie byłam na tyle pijana, by bełkotać, ale żeby zrobić mu na złość już tak.

-Jesteście nieznośne. - chłopak spojrzał na mnie krytycznie.

-Ojeeej, nasz gburek przyszedł pomarudzić? Wracaj do królewny śnieżki, jej bardziej się przydasz. - zaśmiałam się

-Nie pozwalaj sobie skrzacie. - warknął

Na jego twarzy malowała się złość, uwielbiałam działać mu na nerwy. Można powiedzieć, że to nas do siebie zbliżyło. Ja go denerwowałam on mnie ochrzaniał. Zdarzyło się nawet pare razy, że dzięki mojej osobie na jego ustach gościł uśmiech.
Postanowiłam, więc kontynuować moją "zabawę".

-Ależ przyjmij me najszczersze przeprosiny wielmożny królewiczu! Nie chciałam urazić twojej jakże zacnej osoby. - powiedziałam udając poważną

-Ja cię zaraz rozsadzę. - wycedził przez zęby

-Od środka? Czy jak, bo wiesz, chcę znać szczegóły. - uśmiechnęłam się

-Co? - spytał, a na jego policzkach pojawił się ledwo widoczny rumieniec

-Ahahahahhaha! - wybuchłam śmiechem

-Czego cieszysz jape? - burknął

-AHAHAHAHHAA! - jeszcze głośniej się śmiałam

-Z CZEGO SIĘ ŚMIEJESZ?! - warknął głośniej

-Zboczeniec! Wiem o czym pomyślałeś haha. - stwierdziłam wesoło

Laxus zaczęły otaczać wylądowania elektryczne.

*Ojej... Robi się groźnie*

-Mój drogi nie denerwuj się. Złość piękności szkodzi! - uśmiechnęłam się wesoło

-Zabiję cię. - warknął

-Ale łatwo cię zdenerwować, dobrze spałeś? Jesteś rozdrażniony. - uśmiechnęłam się

Chłopak zbliżył się, a następnie przerzucił mnie przez ramię i zaczął iść w kierunku wyjścia.

-KOCHAŁAM CIĘ [IMIĘ]! - krzyknęła Cana

-JA CIEBIE TEŻ! - odkrzyknęłam

-Nie zabiję cię kretynko. - burknął

-Szybko zmieniasz zdanie chłoptasiu. - stwierdziłam

-Jeszcze jedno twoje słowo i będziesz mogła przekonać się na własnej skórze. - warknął

-Hai, hai... - mruknęłam cicho

Chłopak zaniósł mnie do swojego mieszkania, rzucił mną tak, bym wylądowała na łóżku.

-AŁAAAA! - krzyknęłam

-Przecież nie rzuciłem cię na podłogę.. - przyłożył sobie dłoń do czoła

-Baka, baka, baka, baka!!

-ZAMKNIESZ SIĘ?! - spytał wkurzony

-Nie denerwuj się - pokazałam mu język - i chodź tu.

Przewrócił oczami zdjął płaszcz, który rzucił na krzesło i położył się obok mnie.

-Co ty masz z tym rzucaniem? - spytałam

Wzruszył ramionami.

Przysunęłam się bliżej chłopaka i wtuliłam się w jego klatkę piersiową.

-Co ty odstawiasz? - burknął

-Idę spać. - mruknęłam ziewając

-Czemu akurat na mnie?

-Bo jesteś wygodny i przestań gadać. - fuknęłam

Zasnęłam dość szybko, jednak zdążyłam poczuć dłoń chłopaka na mojej głowie i jego słowa.

-Już widzę w jakim stanie wróciłabyś do domu, gdybym cię teraz nie zgarnął. Idiotka, jak można tyle chlać. Cana ma na ciebie zły wpływ. - burknął

Uśmiechnęłam się przez sen przytulając się bardziej.

Fairy Tail - One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz