Łowca i Ofiara

95 21 0
                                    

Strach, głód i ból.

Te trzy rzeczy, były jedynymi, których doświadczyłam tamtego dnia.

Biegłam przez las ile sił w nogach, uciekając przed swym oprawcą.

Byłam przerażona, sama w środku nocy otoczona drzewami i krzewami, przeklinając się w duchu za lekkomyślną decyzję, którą podjęłam.

Był to wybór, którego powinnam dokonać już dawno temu.

Uciec czy żyć w tyrani nie mając szansy na lepszą przyszłość.

Pozbawiona nadziei i szczęścia.

Byłam służką w pewnej rezydencji, której właściciel nie był skłonny do dobrego traktowania podwładnych, a ja byłam zobligowana do wykonywania wszystkich jego rozkazów.

Owy pan patrzył na wszystkich z góry, nie dbał o nic, jedyne co dostrzegały jego oczy to pieniądze i władza.

Nikt nie rodzi się zły czy dobry, to świat czyni nas takimi jacy jesteśmy, przeszłość mojego pana nie była usłana różami.

W jego sercu zagościł mrok, którego próbowałam się pozbyć latami.

Bez skutecznie.

Łzy spływały po moich policzkach, a wiatr delikatnie muskał moją twarz.

-Jestem wolna, zatem dlaczego czuję pustkę? - szepnęłam spowalniając

-Wolność nie zawsze jest oznaką szczęścia. - usłyszałam spokojny głos

Odwróciłam się, a moim oczom ukazała się staruszka, na jej twarzy widniał szczery uśmiech.

Podeszła do mnie kładąc dłoń na mym ramieniu.

-Zastanów się, czy naprawdę niczego ci nie brakuje? - spytała

-Uciekłam od tyrana, mężczyzny, który latami traktował mnie obojętnie, był zimny i oschły. - powiedziałam - Dobrze zrobiłam opuszczając rezydencję.

-Próbujesz przekonać mnie, czy siebie?

-O czym pani mówi? - spojrzałam na nią zaskoczona

-Musisz posłuchać głosu swojego serca, tylko ono powie ci co jest właściwe i jak powinnaś postąpić.

Postać staruszki zaczęła zanikać.

-Zaczekaj, nic z tego nie rozumiem! Powiedz mi co mam zrobić! 

Kobieta uśmiechnęła się delikatnie, a jej sylwetkę pochłonęła mgła.

-Mam większy mętlik w głowie niż miałam. - westchnęłam cicho, spoglądając w dal

Nie mogę tam wrócić, nie po tym jak udało mi się uciec.

Byłabym skończoną idiotką, gdybym teraz powędrowała się tam z powrotem.

Usiadłam pod jednym z drzew pogrążając się w wspomnieniach.

//Flashback//

Był to mój pierwszy miesiąc w tej rezydencji, już od pierwszego spotkania władca stwierdził, że mamy być na ty i mam traktować to jak rozkaz, zatem dostosowałam się.

Byłam zdziwiona, że miałam trenować posługiwanie się bronią, zwłaszcza, że praktyki odbywały się z nim.

-Dlaczego uczysz mnie walki mieczem? - spytałam dysząc

-Wyjeżdżam na parę dni, a nie zostawię posiadłości bez opieki. - odparł mój pan

-Nie kpij ze mnie, masz znakomicie wyszkolonych rycerzy. 

-Bystra jak zawsze. - mruknął pod nosem 

Dźwięk stali rozbrzmiewał w ogrodzie za rezydencją.

-Zatem, dlaczego jestem szkolona, by walczyć?

-Żebyś umiała się bronić. - wyjaśnił

-Hee? - spojrzałam na niego zaskoczona

-Nigdy nie daj się rozproszyć podczas walki, bo zginiesz. - wytrącił miecz z mojej dłoni

-Pierwsza zasada... - mruknęłam

-Pierwsza zasada. - spojrzał na mnie obojętnie

-W porządku, wracajmy do treningu. 

//Koniec//

-Miałam niezły ubaw przy tych praktykach, muszę przyznać, że jestem mu za nie wdzięczna. - uśmiechnęłam się do siebie

*Nigdy nie podniósł na mnie ręki, a podczas treningów zawsze uważał, by mnie nie zranić.. Dlaczego więc, przy pierwszej lepszej okazji uciekłam? Każdego innego sługę traktował gorzej niż psa, ale mnie nigdy. Był oschły, jednak jest to coś, co mogłabym wybaczyć. Zatem co sprawiło, że podjęłam taką, a nie inną decyzję? Nie mogłam patrzeć na to jak traktował innych? Być może, ale czy to był jedyny powód mojej ucieczki?* 

-A więc tu jesteś. - usłyszałam znajomy głos

Mój wzrok powędrował ku górze.

-Zeref. - powiedziałam

-Mavis. - spojrzał na mnie

-Byłem ciekaw, kiedy zbierzesz się na odwagę, by uciec. 

-Nieważne, gdzie pójdę ty i tak mnie znajdziesz. - odwróciłam wzrok

Mój władca kucnął tuż przede mną łapiąc mój podbródek, zmuszając mnie, bym na niego spojrzała.

-Zawsze cię znajdę Mavis. - odparł patrząc prosto w moje oczy

Serce zabiło mi mocniej.

-Co ty sobie myślałaś uciekać samej w środku nocy? W dodatku do lasu. 

Pozostawiłam jego pytanie bez odpowiedzi.

-W porządku. - mężczyzna odsunął się ode mnie wstając

Wyciągnął dłoń w moją stronę.

Spojrzałam na niego zdziwiona, ale po chwili złapałam jego dłoń i pozwoliłam, by pomógł mi wstać.

-Martwiłem się o ciebie. - powiedział przyciągając mnie do siebie

-Uh?! - byłam zdziwiona jego zachowaniem, pierwszy raz był taki uczuciowy

-Obiecaj, że nigdy więcej nie opuścisz rezydencji bez mojej wiedzy. 

-J..ja.. 

-Mavis. - jego głos nie pozostawił żadnego wyboru

-Obiecuję. - powiedziałam 

-Będziesz mogła wychodzić do ogrodu, kiedy tylko będziesz chciała.

-Naprawdę?! - odsunęłam się od niego z uśmiechem na ustach

-Naprawdę. - odparł, a jego kąciki ust delikatnie uniosły się ku górze

-Dziękuję..

-Za co? - spytał

-Za to, że po mnie wróciłeś. - odparłam

-Jak już wspomniałem, zawsze cię odnajdę, Mavis. 

-Obiecujesz? - spytałam, sama byłam zdziwiona swoim zachowaniem

-Obiecuję. 

W tamtej chwili zrozumiałam, co wiedźma miała na myśli.

Mimo, że opuściłam rezydencje, zostawiłam w niej swe serce.

Fairy Tail - One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz