🔫18🔫

72 9 8
                                    

14.07.1943r.

Mal wpadła do Wedla. Miała się dzisiaj spotkać z Carlosem, bo miał jej coś powiedzieć. Nie mogąc spać Mal obudziła się wcześnie rano i cały czas pomagała w sprzątaniu domu Rudemu, jego siostrze i matce. Evie pod pretekstem spalenia Mal mieszkania załatwiła jej tam miejsce do spania. Potem fioletowowłosa wyszła z mieszkania gdzieś o godzinie dwunastej. Najpierw trochę spacerowała, a potem zdając sobie sprawę z tego, że za chwilę będzie spóźniona zaczęła biec. Po drodze zatrzymał ją patrol Niemców, któremu jej bieganie po mieście wydało się podejrzane, ale na szczęście ją puścili. No i dlatego teraz wpadła zdyszana i spóźniona mając nadzieję, że Carlos znudzony czekaniem nie poszedł sobie. Na jej szczęście jednak ciągle tam był.

-Serwus.-powiedziała Mal siadając na krześle naprzeciwko chłopaka.

-Serwus.-odpowiedział białowłosy uśmiechając się.

-To jaką masz do mnie sprawę?-spytała Mal zdejmując pasek od torebki z ramienia.

-No... Chciałem Ci powiedzieć, że...-zaczął mówić Carlos i już prawie by powiedział to co chciał, gdyby nie Wesoły, który przyszedł do ich stolika.

-Serwus. Co zamawiacie?-spytał

-Dwie gorące czekolady.-powiedziała Mal

-Jak tam sprawa?-spytał Carlos

-Wszystko w porządku.-powiedział chłopak odchodząc

-Mam nadzieję. Minęły cztery dni, a nadal nie ma z nami Zośki.-szepnęła Mal kiedy chłopak był już za ladą. Szeptała, bo mimo tego, że nie ma Niemców ktoś mógł o tym donieść szkopom. Mal wiedziała, że niektórzy bardzo lubili donosić na innych, bo myśleli, że tak przetrwają, a przecież Niemcy też strzelali do donosicieli, więc tak w sumie nic ich to nie ratowało.

-Racja, ale jak nie Wesoły to nie wiem już kto miałby go wydostać.-powiedział Carlos

-Miałeś mi coś powiedzieć.-przypomniała Mal

-A tak. Słuchaj, bo...

-Serwus ludziska!!!-krzyknął Jay wchodząc do Wedla wraz z Anodą.

-Serwus Jay...-wymamrotał Carlos wyraźnie wściekły.

-Serwus.-powiedziała Mal

-Tak sobie szliśmy ulicą i nagle...-Jay teatralnie zawiesił głos.

-Co?-spytała Mal

-Anoda zobaczył Was w oknie. No i pomyślałem sobie, że wejdziemy. No i jesteśmy.-powiedział chłopak

-Słuchajcie mogę Wam opowiedzieć dowcip.-powiedział Anoda

-Ty już lepiej nic nie mów. Przez te Twoje dowcipy trafimy na Pawiak.-powiedziała Mal

-No dobrze już dobrze, ale woś chociaż to.-powiedział blondyn

Mal chociaż lekko podejrzliwie wzięła do ręki to coś. Zobaczyła ołówek. Nagle oberwała czymś w głowę.

-Aaaa!!!-wrzasnęła, lecz gdy zobaczyła co to jest wściekła się jeszcze bardziej.-TO SZCZUR!!! ANODA ZABIJĘ CIĘ!!!-rozległo się po całym sklepie.

-Zwiewamy?-spytał Jay

-Jeszcze się pytasz?-odpowiedział pytaniem chłopak i oboje zaczęli uciekać, a potem wybiegli z Wedla. Mal wybiegła za nimi biorąc torebkę. Wesoły na blacie wręcz pokładał się że śmiechu. A Carlos? A Carlos wściekły mamrotał sam do siebie.

-Miałem jej to dzisiaj powiedzieć. Dzięki wielkie chłopaki.-mruknął i zostawił na blacie pieniądze za dwie czekolady, których swoją drogą nawet nie wypili wyszedł na zewnątrz zostawiając w pomieszczeniu wszystkich ludzi z Wesołym na czele, którzy płakali ze śmiechu.

Tego widowiska nie da się zapomnieć.

~~~

Hejka! Oto kolejny rozdział. Podoba Wam się? Dzisiaj pewnie coś jeszcze napiszę i wstawię. 💕😊♥️

Buziaki 😘

_Wicked_descendants_

💕Z dwóch różnych światów💕~Marlos~🔫Kamienie Na Szaniec🔫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz