🔫1🔫

169 13 3
                                    

19.03.1943r.

Mal uśmiechnęła się chytrze. To dziś miała dostać się do Szarych Szeregów.

-Jacy głupcy robią sobie kryjówkę w Warszawie?-spytała cicho sama siebie, a następnie weszła do pomieszczenia.

-Jestem!-zawołała.

-Marcelina?-usłyszała czyiś głos

-Tak!-odpowiedziała. Nikt w Szarych Szeregach nie wiedział, że ma na imię Mal. Dostała fałszywe dokumenty od swojego ojca. Według danych tam zawartych nazywała się Marcelina Jakubczyk. Nagle do pomieszczenia wszedł chłopak. Był niski i miał białe włosy z czarnymi odrostami.

-Czuwaj.-powiedział

-Czuwaj.-odpowiedziała Mal

-Mam na imię Carlos. Chodź że mną.-powiedział i pociągnął dziewczynę w sobie znanym kierunku.

~~~

Evie westchnęła. Dziś były kolejne tortury. Znowu katowano jakiegoś człowieka. Miała tego dosyć. Zwłaszcza, że niejednokrotnie musiała uderzać tych ludzi. Przecież oni tak w sumie nic złego nie zrobili. Nagle do gabinetu wszedł jej ojciec.

-Mamy jedno nazwisko.-powiedział.

"Kolejna osoba do tortur."-pomyślała.

-Jakie?-spytała.

-Jakiś Jan Bytnar. Udało nam się znaleźć nazwisko i adres w dokumentach.-powiedział mężczyzna.

-Jedziecie go zabrać?-spytała

-Nie tak szybko. Trochę poczekamy, a potem zajmiemy gościa.-powiedział.-Niestety to nie jest dowódca.-dodał.

Evie nie odpowiedziała. Za każdym razem próbowała udawać dzielną. Że te katowania jej wcale nie ruszają, że to, że ich bije nie ma znaczenia. Jednak dla niebieskowłosej miało to ogromnie znaczenie. Bolały ją krzyki bitych. Chciała się zbuntować, ale nie mogła. Coś ją powstrzymywało.

~~~

Audrey uśmiechnęła się. Miała już na mierzoną ofiarę. Wysoki chłopak. Prawie dwa metry wzrostu. Postanowiła go porwać. Chciała pokazać rodzinie i chłopakowi, że jest coś warta. Każdy widział w niej pół Polkę. Chciała położyć temu kres. Podeszła do chłopaka i uderzyła go w głowę kijem. Chłopak padł na ziemię. Audrey pociągnęła nieprzytomnego chłopaka w kierunku swojego domu. Wciągnęła go tam, a następnie zamknęła drzwi. Wiedziała doskonale kogo porywa. Wiedziała, że ten chłopak jest w Szarych Szeregach.

~~~

Jay przemywał rany jednemu z więźniów. Westchnął ciężko. Nie miał ochoty tu być. Codziennie musiał patrzeć na cierpienie biednych i niewinnych ludzi. Często też spotykał tu ludzi z Szarych Szeregów. Za każdym razem gdy szkopy mówiły, że ma postawić człowieka na nogi miał ochotę ich uderzyć. No, bo niby jak miałby ich postawić na nogi? Przy tej ilości ran to niekiedy graniczyło z cudem. Niestety tak było cały czas. Ludzi było coraz więcej i przybywało też pracy.

"Boże. Kiedy to piekło się skończy."-myślał chłopak.

~~~

Evie szła korytarzem Szucha. Nagle zauważyła znajomą twarz. Podeszła do chłopaka.

-Cześć.-powiedziała cicho. Evie umiała trochę języka polskiego. Uczyła się go sama w tajemnicy przed ojcem.

-Cześć. Chcesz czekoladę?-spytał Wesoły. Był on jedynym kolegą Evie. Oczywiście ojciec nie mógł o tym wiedzieć. Przecież by ją za to zabił.

-Jasne. Co tam nowego za murami tego miejsca?-spytała niebieskowłosa biorąc swoją ulubioną czekoladę.

-Nic nowego. Wiesz. To co zwykle. Łapanki, egzekucje, to samo.-powiedział wymijająco chłopak. Evie pokiwała głową.

-Znaleźli kolejny adres. Jakiegoś... Nazwisko wypadło mi z pamięci. Mają go aresztować za parę dni. Jak się dowiem jak się nazywa ten człowiek to Ci powiem.-powiedziała Evie. Niebieskowłosa często przekazywała Wesołemu informacje o aresztowaniach i o tym kogo mają aresztować następnego. Zawsze to jakaś pomoc.

-Dziękuję. Przekażę to Zośce.-powiedział chłopak.-Muszę już iść. Za chwilę kończę pracę.-dodał.-To cześć.-powiedział i poszedł w kierunku schodów.

-Cześć.-odpowiedziała Evie i poszła w przeciwnym kierunku.

~~~

Hejka! Oto pierwszy rozdział książki. Mam nadzieję, że Wam się podoba. Co myślicie o tym, że Jay jest lekarzem? Piszcie w komentarzach. 😊 Było tu też trochę Wesołego, ale on nie będzie bardzo ważną postacią w książce. 😊

Buziaki 😘

_Wicked_descendants_ ❤️

💕Z dwóch różnych światów💕~Marlos~🔫Kamienie Na Szaniec🔫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz