Rozdział VII

1.4K 57 8
                                    

Te dwa tygodnie do balu w Malfoy Manor minęły Hermionie bardzo pracowicie. Musiała znacznie częściej pojawiać się w ministerstwie, jako, że przejęła już większość obowiązków babci. Kandydaci zostali zaakceptowali ale sytuacja w Anglii nie należała do najlepszych. Razem z Shackleboltem widziała się już ponad pięć razy, nie od parady nazywano ją najmądrzejszą czarownicą od czasów Roweny Ravenclaw. Poza datkami, które przekazała na odbudowę państwa, stworzyła wielu ośrodków dla sierot i bezdomnych czarodziei. To już nie chodziło o pokazanie się jako przyszłej królowej, dziewczyna chciała pomóc i robiła wszystko co w jej mocy. Przeglądała ustawy, wprowadzała poprawki i pomagała w planowaniu różnych dotacji ministerialnych dla najbardziej potrzebujących. Gdy któregoś dnia Prorok Codzienny zrobił jej masę zdjęć z ukrycia, gdy wraz z Luną pojawiły się w ministerstwie, a potem w pierwszym sierocińcu jej imienia, znowu zrobiło się o niej głośno. Ludzie zaczęli spekulować czym tak naprawdę dziewczyna się kieruję, a szatynka miała powoli dość. Dodatkowo blondynka zajęta przygotowaniami do ślubu i remontem komnat dla siebie i przyszłego męża w zamku nie miała dla niej zbyt wiele czasu, a Lady Margaret, jej druga panna dworu wydawała się szatynce nie odpowiednia do rozmawiania na takie tematy. Gdy w poniedziałkowy poranek rozkoszowała się pierwszymi promieniami wschodzącego słońca, na barierce jej tarasu wylądowała sowa, podając jej paczuszkę z dołączonym listem.

Droga Hermiono,

Jak przystało na odpowiedzialnego młodzieńca śledzę twoje poczynania w gazecie i zastanawiam się jak wytrzymujesz tą ciągłą presję. Znając twoje dobre serce jeszcze ze szkoły w pełni rozumiem twoje działania i wzburza mnie myśl o spekulacjach w Proroku jakobyś miała w ten cel wypromowania swojego nazwiska. Widzę twoje pogłębiające się z dnia na dzień zmęczenie, które tak skrzętnie ukrywasz. Ubolewam, że nie masz choć chwili dla siebie. Choć pamiętając twój prawy sierpowy z trzeciej klasy muszę przyznać, że to może nawet lepiej, bo gdybyś znalazła chwilę na myślenie o tym co Skeeter wygaduje, już robi mi się szkoda jej i pozostałych reporterów. Myślę, że mści się za to, że to Star miała szansę na wywiad z Tobą, a nie ona. Nie martw się, odpowiednio zadbam o twoje dobre imię przyszła żono i rozprawię się z gazetami, nie zostawiając na tej marnej reporterce suchej nitki.

Z wyrazami szacunku,
Draco Lucjusz Malfoy

Ps.: Przesyłam Ci twoje ulubione smakołyki z miodowego królestwa, na poprawę humoru.

Dziewczyna czytając list odczuwała całkowicie sprzeczne emocje. Z jednej strony chciało jej się śmiać, w szczególności, gdy chłopak przypomniał o wydarzeniach z trzeciego roku, ale z drugiej strony odczuwała złość myśląc o jego impertynencji. Zachowywał się jakby już został jej narzeczonym i miał prawo za nią decydować. Dziewczyna przewiązując mocniej szlafrok na biodrach ruszyła do gabinetu i zasiadła do biurka, by czym prędzej wystosować odpowiedź. Zadzwoniła dzwoneczkiem, przywołując Joan i zażyczyła sobie by podano jej śniadanie do pokoju, po czym chwyciła za ozdobną papeterię i pióro.

Drogi Draconie,

Na początku listu chciałam podziękować Ci za te słodkie pyszności, których nie jadłam od tak długiego czasu i za pamięć. Jednakże, muszę przyznać, że czuję się dotknięta insynuacjami jakoby miałbyś zostać moim przyszłym mężem. Ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła i dopóki mam coś do powiedzenia, tak między nami, wolałabym utopić się w Wywarze Żywej Śmierci niż spędzić z Tobą resztę życia. To, że nasze stosunki poprawiły się na tyle, że możemy rozmawiać ze sobą bez ciskania Avady nie oznacza, że magicznie się w Tobie zakocham i padnę Ci do stóp, jak większość pustych ślizgonek.

Jeszcze raz pragnę Ci podziękować za Śnieżkę, jest najwspanialszą klaczą z jaką przyszło mi się spotkać. Spokojna i dystyngowana, od razu przypadła do gustu Sułtanowi, który nie pozwala prawie nikomu się do niej zbliżyć. Dodatkowo, chciałabym potwierdzić swoją wizytę w Malfoy Manor na urodzinach Narcyzy. Przybędzie ze mną moja droga przyjaciółka i dama dworu wraz ze swoim narzeczonym Sir Skamanderem, oraz Christopher, który nie opuszcza mojego boku.

Z wyrazami szacunku,
Przyszła królowa Magicznej Kanady
Hermione Jean Granger

Ps.: Sama rozprawię się ze Skeeter.

Dziewczyna zapieczętowała list pieczęcią swojego rodu i podała go służącej, prosząc o natychmiastowe wysłanie. Sama przygotowała się do nadchodzącego dnia, w końcu musiała wybrać prezent dla Narcyzy i przymierzyć suknię, w której miała pojawić się na balu już pod koniec tygodnia.

Tego samego dnia wieczorem, w trakcie kolacji w Wielkiej Sali, przed młodym arystokratą wylądowała królewska sowa, zgrabnie wysuwając nóżkę z przypiętym listem. Gdy chłopak rozwinął pergamin i zaczął czytać, siedzący obok niego Zabini wybuchnął śmiechem.
-Nie nieźle stary, masz za swoje. Mówiłem, że przesadziłeś- zachichotał mulat,klepiąc przyjaciela po plecach.
-Nie koniecznie stary, to dobrze, że mnie nienawidzi, to oznacza, że żywi do mnie mocne uczucia- prychnął z pogardą.
-Jasne Malfoy, już Filch ma lepsze relację z Pince niż ty z naszą księżniczką-uśmiechnął się wrednie i wrócił do jedzenia.
-Jeszcze będzie jadła mi z ręki stary, zobaczysz- mruknął pod nosem, dłubiąc zgrymasem w swojej owsiance.


Nienaruszalna dwudziestka ósemkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz