Rozdział XXII

1.2K 48 1
                                    

Młody Malfoy przez całe posiedzenie w ministerstwie bacznie obserwował wszystkich dookoła, w szczególności Kingsleya, którego zachowanie wydawało mu się dziwne. Minister był jakby skrępowany, a jego postawa świadczyła o ogólnym poddenerwowaniu. Gdy wszystkie ustawy i zmiany zostały zaakceptowane i omówione, księżniczka chciała się skierować do wyjścia, jednak Shacklelbolt poprosił ich dwójkę o zostanie.
-Hermiono, doskonale wiesz, że traktuje Cię jak córkę, jednak doszły mnie słuchy, że dopuściłaś się pewnych... Posłuchaj. Rozmawiałem z Molly, mówiła mi o Ronie i jest zaniepokojona. Muszę podjąć pewne kroki, nie chcę robić tego oficjalnie, jednak prosiłbym byś oddała mi swoją biżuterię, a moi aurorzy...
-Panie ministrze, chyba jednak się Pan zagalopował- Draco, odsunął dziewczynę za swoje plecy i spojrzał wrogo na mężczyznę. - To, że Weasley ją zaatakował może potwierdzić cały Hogwart. Biżuteria nie jest przeklęta, jest podarkiem od rosyjskiego księcia, z którego mocarstwem współpracujemy. Jakby to wyglądało w oczach naszych sprzymierzeńców, gdybyśmy pozwolili na coś takiego. A poza tym, z tego co mi wiadomo sama królowa życzył sobie by moja narzeczona była strzeżony przez aurorów, lub prywatnych ochroniarzy, jednak nie chcąc wprowadzać zamieszania w Hogwarcie wyraził Pan zgodę na inną formę ochrony. To, że nie potrafi Pan zapewnić Jej Wysokości bezpieczeństwa...
-Panie Malfoy, chyba na za dużo Pan sobie pozwala- starszy czarodziej wyprostował się dumnie i spojrzał na młodzieńca z góry, co wyglądałoby groźnie gdyby nie byli prawie równi.
-Draco- dziewczyna położyła dłoń na ramieniu blondyna i zjechała nią w dół, ściskając jego dłoń.
-Kingsley, nie ma potrzeby wszczynać postępowania. Oczywiście, że pozwolę by twoje ministerstwo zbadało moją biżuterię, jednak nie wyrażę zgody by odbyło się to gdzieś poza terenem mojego domu. W tym czasie sama pozostanę w zamku. Co jest równoznaczne z tym, że dopóki sprawa się nie zakończy pozostanę na terenie zamku, a wszystkie wizyty łącznie z Pańską ministrze będą się odbywać w miejscu mojego pobytu w obecności mojej prywatnej straży i aurorów Kanadyjskich- dziewczyna uznając dyskusje za zakończoną, skierowała się do wyjścia.
Draco posłał zniesmaczony spojrzenie w kierunku głowy czarodziejskiej Anglii i otworzył drzwi przed szatynką.
-Księżniczko Granger- Herm zatrzymała się słysząc cichy głos ministra i uniosła brew, zachęcając go do mówienia.
-Myślę, że formalności związane z badaniem biżuterii możemy przyspieszyć. Jeśli wyrazisz na to zgodę... I pozostaniesz na terenie naszego kraju, zapewnie Ci ochronę naszego najlepszego człowieka...
-3 najlepszych aurorów i wyrazisz zgodę na przybycie Christophera- Malfoy wtrącił się do rozmowy.
Widać było zrezygnowano na twarzy starszego czarodzieja. Mężczyzna przymknął oczy i przytaknął, tym samym wyrażając zgodę.
-Moi ludzie będą czekać na Ciebie w Hogwarcie w poniedziałek, tam przekażesz im biżuterię.
-Oczywiście ministrze-dziewczyna uśmiechnęła się i razem z Malfoyem aportowali się do zamku.

Hermione'a odetchnęła z ulgą, gdy bariery przepuściły ich dwójkę i swobodnie mogli pojawić się w ich zamku w Kanadzie. Całe wschodnie skrzydło przechodziło gruntowny remont, by móc pomieścić królewską parę i zapewnić im wszystkie wygody i unowocześnienia, których sobie zażyczyli. Draco delikatnie objął dziewczynę w pasie i zaprowadził ją do jej pokoi, samemu siadając na kanapie.

-Wiem, że jesteś zmęczona. Udało mi się odwołać wszystko na ten weekend i zaplanowałem ten czas inaczej- szatynka uniosła brew i usiadła obok niego, podając mu kieliszek wina i sama upijając łyka.
Młodzieniec przesunął dziewczynę, tak, by oparła się plecami o jego klatkę i delikatnie wypiął z jej włosów diadem, odsyłając go na miejsce. Palcami przeczesał jej włosy, rozpuszczając ciasne upięcie i objął ją w pasie, opierając brodę na czubku jej głowy.
-Co zaplanowałeś? - zapytała cicho, przymykając oczy.
-Po śniadaniu zabieram Cię na konną przejażdżkę nad rzekę, gdzie zjemy obiad w formie pikniku. Popołudnie spędzimy w bibliotece, przygotujemy się na przyszły tydzień. Wieczorem popływamy na królewskich ciepłych źródłach, z winem i owocami, a potem zobaczymy co się wydarzy. Niedziela jest luźniejsza, tak jak chciałaś skończyli już salę filmową, znalazłem kilka, które wydały mi się fajne, więc możemy spędzić tam czas z mnóstwem przekąsek-głaskał delikatnie jej ramiona i co chwilę spoglądał na jej twarz.
-Myślę, że jak dalej będziesz planował takie wspaniałe weekendy to mogę się w Tobie zakochać- wyszeptała, odwracając głowę w jego kierunku.
Draco czule objął jej policzek i złożył pocałunek na jej ustach.
-Już mnie kochasz-zamruczał, na co dziewczyna zachichotała. - Na kolejny weekend, jeśli dostaniemy zgodę twojej babci wybierzemy się do Stanów, mój daleki krewny ma tam kilka restauracji, hoteli i klub nocny. Zabierzemy Zabinich, Potterów i Skamanderów, jak będą mieć czas, co Ty na to?
-Ten pomysł podoba mi się chyba jeszcze bardziej- księżniczka pstryknęła go w nos i podniosła się z kanapy. - Do zobaczenia jutro.
-Jesteś pewna, że chcesz, żebym poszedł? Rano mówiłaś co innego... - przyciągnął ją do siebie stanowczo, sadzając okrakiem na swoich kolanach.
-Rano nie czułam się najlepiej, może trafił mnie jakiś imperius- szatynka przełknęła ślinę, czując jak zaciska dłonie na jej biodrach.
-Oczywiście kochanie-wymruczał, powoli dobierając się do wiązania jej sukni i już po chwili sunął palcami po rozpalonej skórze jej nagich pleców.
Hermione'a przycisnęła górę odzienia do swoich piersi, patrząc na niego zawstydzona.
-Draco... Proszę... - jego usta już po chwili odnalazł jej szyję, zostawiając na niej gorące pocałunki.
-O co prosisz kochanie? - wyszeptała do jej ucha, czując jak drży pod jego dotykiem i przygryza płatek jej ucha.
-Ja ...- księżniczka miała mętlik w głowie.

Równocześnie chciała go i nie chciała. Nadal nie była pewna swoich uczuć, ale jego dotyk, zapach i ten kojący głos mącił jej w głowie. A sam fakt, że był on już tylko jej potęgował to uczucie. Tej nocy Hermione'a Granger oddała się młodemu ślizgonowi będąc całkowicie trzeźwą i ku jej zdziwieniu, wcale tego nie żałowała.

Nienaruszalna dwudziestka ósemkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz