Cała rodzina Weasleyów razem z Harrym siedziała w Norze przy stole zjadając się pysznym śniadaniem Pani Weasley, gdy przez okno wpadł biały puchacz, siadając zgrabnie przed najmłodsza posiadaczką rudych włosów. Cały gwar nagle umilkł, gdy dziewczyna drżącą dłonią odpięła list, a sowa przysiadła na parapecie, czekając na odpowiedź. Ginny szybko rozerwała pieczęć, a w jej oczach momentalnie stanęły łzy, gdy odczytała list przyjaciółki.
-Co się stało kochanie? - Molly wyglądała na zmartwioną zachowaniem córki i jako jedyna odważyła się odezwać.
-Nic mamo. Po prostu cieszę się, że odzyskałam siostrę- dziewczyna przytuliła pergamin do piersi i uśmiechnęła się do zebranych. - Herm zaprasza mnie na kolacje w pierwszy dzień świąt...
-Nigdzie nie pojedziesz! - wrzasnął Ron, uderzając pięścią w stół. - Ona zadaje się że śmierciożercami! Nawet teraz przebywa z nimi pod jednym dachem. Hermione'a jest dla mnie martwa. I dla was także powinna!
-Zamknij się Ron! To przez twoją głupotę się z nią pokłóciłam! Prawie straciłam siostrę i jeśli tylko jest ona gotowa by znów się ze mną zobaczyć zrobię wszystko by tak się stało!
Dziewczyna szybko skreśliła na pergaminie kilka słów i podała je puchaczowi, który umykając dłonią wściekłego brata dziewczyny, wyleciał dumnie przez okno.
-Jak możesz się tak zachowywać Ron! Hermiona zawsze była i nadal będzie tutaj mile widziana. To, że nie potrafisz się pogodzić z jej stratą to tylko i wyłącznie twoja wina! Udało mi się nawet porozmawiać z jej rodzicami. Byli gotowi namówić królowa by pozwoliła jej być z Tobą, ale po tym jak się zachowałeś nie dziwię się, że nie chce mieć z Tobą nic wspólnego! Marsz do pokoju! I przemyśl sobie moje słowa- matka pogroziła mu palcem i spojrzała surowo na najmłodszego syna
On tylko prychnęł w odpowiedzi i łapiąc kurtkę udał się polatać na miotle, a w jego głowie zaczął rodzić się sprytny plan. Przecież jego dziewczyna napewno nadal go kochała i robiła to wszystko by wzbudzić jego zazdrość. Tak. On, Ronald Billius Weasley zdobędzie ją gdy tylko ponownie spotkają się w Hogwarcie. Przecież spędzą ze sobą mnóstwo czasu, zarówno na posiłkach jak i w salonie wspólnym Gryfonów.Tego samego dnia wieczorem księżniczka dostała list i z niecierpliwością rozwiązała niebieską wstążeczkę, rozwijając pergamin.
Najdroższa siostro!
Nawet nie wiesz jak ucieszyły mnie twoje słowa! Oczywiście, że zjawię się u Ciebie, przeniosę się świstoklikiem, jeśli mogłabyś mi taki wysłać. Nie mam jednak odpowiedniego stroju na spotkanie z królową, co trochę mnie martwi. Wytrzymaj kochana. Spotkamy się za dwa dni.
Znowu szczęśliwa,
GinnyDziewczyna podskoczyła radośnie w fotelu i przywołała Joan, by prosić ją o odświeżenie starego pokoju Luny, który teraz zajmie jej przyjaciółka i poleciła jej przygotować dla niej garderobę. Wigilia dnia kolejnego była nieco śmiesznym wydarzeniem. Pojawili się na niej rodzice Malfoya i brat ojca Notta, Vincent Nott. Był to człowiek zagadka. Nigdy nie zgadzał się z przekonaniami śmierciożerców i rozbawiał wszystkich wesołymi historyjkami jakie przydażyły mu się, gdy ukrywał się wśród mugoli. Wszyscy w szampańskich humorach, po skończonej kolacji udali się do salonu na degustacje win i słodkich przekąsek. Po kilku tańcach i kieliszkach wina księżniczka w końcu czuła się szczęśliwa i przyjemnie odrętwiała.
-Ostatnio zdarza mi się zapomnieć, że nie jesteś już tą sztywną gryfonką i umiesz się bawić Granger- Draco stuknął się z nią kieliszkiem i niby mimochodem odgarnął kosmyk jej włosów, który uciekł z misternej fryzury.
-Nigdy taka nie byłam. Jednak wy ślizgoni tak pewni swojej wyższości nie potrafiliście dostrzec, że nie jesteście jedynymi, którzy muszą zakładać maski- uśmiechnęła się do niego i ruszyła do Luny, dawno nie miała okazji z nią porozmawiać, a musiała jej wszystko opowiedzieć.
CZYTASZ
Nienaruszalna dwudziestka ósemka
FanfictionKiedy Harry pokonuje Voldemorta świat czarodziejski musi odbudować wszystko co zostało zniszczone, a ludzie zaczynają się godzić z nową codziennością. Hermione'a Granger odkrywa prawdę o swoim pochodzeniu, a wszystko w co dotychczas wierzyła okazuje...